poniedziałek, 20 września 2021

Od Zeno CD Posta zbiorowego

 W głowie analizowałem cały przebieg wydarzeń. Trzeba było jakoś sensownie rozwiązać sprawę z tym nowym. Nie przez przypadek trafił pod same moje drzwi, nie przez przypadek nawinął sobie Lan Ho wokół palca i na pewno nie przez przypadek chce być w Pangei. Jestem niemal pewien, że moje decyzje bardzo często dla reszty ekipy były totalnie niezrozumiałe, jednak ja byłem wyznawca zasady, by przyjaciół trzymać blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Nie  podlega dyskusji fakt, że trzeba go mieć na oku i to przez 24h na dobę.

Wyjaśniłem mu jak będzie wyglądała jego egzystencja w mafii i to, że na razie jest tak naprawdę na odstrzał jeśli zauważę choć jedno niedociągnięcie. Nie mogłem sobie pozwolić na wtykę w szeregach, więc musiałem znaleźć coś w zanadrzu co da mi pole do popisu. Bardzo dobrze się złożyło, że gdy tylko wyszliśmy z biura moim oczom ukazała się moja dawna przyjaciółka, której nie widziałem rok. Miałem jej tyle do opowiedzenia, że nie wiedziałem od czego zacząć, ale stwierdziłem, że zdecydowanie jest nas teraz za dużo, by poruszać ckliwe tematy. Hidden jest cały - ok, żyje. Nie ma co roztrząsać. 

Zebrałem zdecydowana większość w salonie - w tym też Lukrecje i Maxwella, którzy wcześniej prawdopodobnie wybyli do siłowni, bo oboje najwidoczniej byli po szybkiej kąpieli. Miałem tylko nadzieję, ze nie razem, ale z drugiej strony... kim ja jestem, by swojej siostrze wybierać druga połówkę? Dwie osoby, których teraz mi brakowało to Hidden i Lan, którzy pewnie migdalili się do siebie w pokoju, a ja nie miałem ochoty ani tego widzieć, ani tym bardziej przeszkadzać. 

> Trzy dni przed bankietem <

- Chciałem z wami pogadać odnośnie bankietu teraz już na poważnie, bo czasu coraz mniej, a sprawy coraz bardziej się komplikują. Nie chce mieć nikogo na sumieniu, więc postarajcie się stąd nigdzie nie wychodzić chyba, że już naprawdę musicie. - zacząłem swój zacny monolog podchodząc do okien w salonie i przyglądając się lekkiej mgle, która spowijała wysoki las. - Jest nas trochę za duo, by każdy mógł mieć swoją parę, a chce żeby poszli wszyscy, dlatego musimy rozwiązać to inaczej.

- Zeno bad boy będzie miał kilka pięknych panien przy sobie. - Lydia o wiele bardziej się ostatnio otworzyła więc i tym razem zaskoczyła towarzystwo delikatnym żartem. Pewnie nie spodziewała się, ze obrócę to wszystko na jej niekorzyść.

-Ano, dokładnie tak jak mówisz, dlatego wezmę ze sobą dwie Panie. Elodie i ciebie. Mam nadzieję, że nie boisz się siedzenia bezpośrednio z moimi rodzicami i wszystkie zasady etykiety jak i CHODZENIA W SZPILKACH są Ci znane? - spojrzałem na przestraszona dziewczynę katem oka, a mój uśmieszek chowający się pod dłuższymi, czarnymi kosmykami był nie do opisania. Usłyszałem też za sobą cichy śmiech Justina, który chyba spodziewał się takiego obrotu spraw.

-Jemu się nie odmawia. - zwieńczyła to wszystko Kartfrin podchodząc do blondynki od tyłu i kładąc jej rękę na ramieniu. 

- Jesteś okrutny. A co z resztą? - Lukrecja zarzuciła sobie ręcznik na głowę i lekko zaczęła masować mokre włosy. 

-Hidden prawdopodobnie idzie z Lan Ho, więc..

-Hidden idzie ze mną. - tym razem odezwał się Justin stojący gdzieś pod ścianą. W jego głosie wyczuwałem lekką niepewność zwłaszcza kiedy mówił o Hide. Nie wiedziałem co między nimi zaszło, ale na pewno nic dobrego skoro takie mordeczki miały ze sobą na pieńku dłużej niż 15 minut. Lekko zdziwiła mnie też jego deklaracja, bo mimo, że byli oni jak dwie krople wody i chodzili razem niemal wszędzie, to myślałem, że mój brat traktuje azjatkę poważnie. 

- Mówisz, że się nie podzielisz? Hide jest tylko twój? - Elodie zaśmiała się i lekko szturchnęła brata łokciem. Ten widocznie speszył się, ale żeby zbytnio nie pokazywać tego reszcie odwrócił głowę w inna stronę pozwalając by białe kosmyki zakryły jego policzki. Miałem dziwne wrażenie, że burczał coś pod nosem, że Hide wcale nie należy do niego, ale mogłem się przesłyszeć.

W tym momencie odwróciłem się do zebranych i spojrzałem na spiętego nowicjusza, który mimo uczucia, że na niego zerkam, nawet nie śmiał się do mnie obrócić. Tak kociaczku, znaj swoje miejsce. 

-Mówiłeś, że od niedawna się z kimś spotykasz, si? Zabierz ją ze sobą. - od razu słysząc to jednak stwierdził, że trzeba się odwrócić do mnie i pokazać ogromne zdziwienie.

-Czekaj, ale czy to na pewno...

-Nie dyskutuj. Przyprowadź ją. Lukrecja i Katfrin się wami zajmą na bankiecie żeby te bogate hieny was nie pożarły. Albo żebyś się za bardzo nie poczuł... - dodałem na koniec. Chciałem ponownie zacząć wprowadzać ich w temat, ale w tym czasie dołączyli do nas Hidden i Lan. Czułem, że atmosfera lekko się zagęszcza zwłaszcza kiedy koreanka zatrzymała się na chwile przy siwowłosym chłopaku i spojrzała na niego z dołu. Całe towarzystwo zamilkło i spojrzało w ich stronę. Nawet Hidden był lekko zdziwiony faktem, że dziewczyna nagle puściła jego rękę i stanęła twarzą w twarz z Justinem. To poniekąd wyglądało jak jakaś bitwa na spojrzenia.

-Chyba jednak będziesz musiał się podzielić. Pytanie tylko czy ja podzielę się z tobą. - w końcu powiedziała to co miała do powiedzenia, jednak nikt z nas chyba się nie spodziewał takiego tekstu. Musiała słyszeć i widzieć wcześniejszą reakcję przyjaciela mojego młodszego brata i najwyraźniej nie do końca jej się to spodobało.

Hidden widząc to jeszcze chwile stał jak słup soli. Zamarł pewnie tak samo jak my wszyscy, a ja w tym momencie zaczynałem dostrzegać pewne podobieństwa między Lan, a jej zmarła siostrą. Dziwne myśli przechodziły mi przez głowę do momentu kiedy Hidden nie stanął między nimi przodem ustawiony do swojej...dziewczyny???

-Ey ey, spokooojnie. Nie musicie się o mnie bić. Justin to mój przyjaciel, nie atakuj go tak bezpośrednio. To było wcześniej ustalone, że zbieramy się razem, Lan Ho. - w geście obronnym podniósł ręce do góry i ustawił je jak na rozstrzelanie tym samym posyłając azjatce łobuzerski uśmieszek. Nie była zadowolona z tego, że broni przyjaciela, ale na pewno nie zamierzała tego komentować. Oznajmiła nam jedynie, że zbiera się do kolegi i nie wie kiedy wróci. Przez chwilę się we mnie zagotowało, ale kiedy już miałem chęć się odezwać zdałem sobie sprawę, że rozmowa z nią i tak nie przyniesie nic dobrego, a już na pewno nie dogadamy się. 

Dziewczyna wyszła, a ja pociągnąłem temat do końca skoro już uwaga z powrotem zwrócona była na mnie. Nie trwało to długo, bo zostałem wyjęty z toku myślowego, ale wydaje mi się, że wszystko co istotne zostało im przekazane. 
Po całej tej szopce skierowałem się do swojego pokoju, by trochę odetchnąć i ponownie zerknąć w papiery, które męczyły mnie od jakiegoś czasu. Pracy się nawarstwiało, a ja zastanawiałem się tylko czy jestem w stanie dodać sobie godziny do doby żeby to jakoś wszystko ogarnąć na czas.

Usiadłem sobie w wygodnym fotelu wertując to co miałem na jutro zrobić i w tym czasie usłyszałem delikatne pukanie do drzwi, a już za chwilę dźwięk naciskania klamki. 

- I nawet nie krzyczałeś, że jesteś zajęty tak jak zawsze podczas pracy. - zaśmiała się białowłosa zamykając za sobą drzwi

-Nie zdążyłem, weszłaś szybciej niż mój mózg przetworzył informacje o tym. - westchnąłem wstając z miejsca i powoli kierując się do niej. Dziewczyna zdecydowanie nie potrafiła wybadać mojego sarkazmu więc lekko spłoszyła się słysząc to i miałem wrażenie, że już chciała wyjść z pokoju. Na całe szczęście szybciej znalazłem się przy niej i jedną ręką opartą tuż obok jej głowy zastawiłem drzwi. - Tylko żartowałem. 

- Wybitne masz te żarty, jak z resztą zwykle...

-Sugerujesz mi, że jestem sztywny? - uniosłem kącik ust w lekko kpiącym uśmiechu - Pokaż mi lepiej co wybrałaś na bankiet, bo jestem ciekaw jaki kolor koszuli muszę ubrać. - nadal lekko rozbawiony gestem dłoni wskazałem garnitur wiszący w garderobie. 


<Elodie i reszta?>


1240 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz