- Ale to bardziej jaki przedmiot? - spojrzałem na Maxwella i odwracając się w jego kierunku oparłem się jednym łokciem o bar, natomiast w drugą rękę wziąłem kufel z piwem. - Wiesz: języki, historia, wiedza o społeczeństwie czy może coś bardziej artystycznego jak muzyka?
- Hmm.. Z tego wszystkie chyba najbardziej skłaniałbym się ku językom.- pokiwał głową biorąc kolejny łyk procentowego napoju
- Oooo - ożywiłem się natychmiast i uśmiechnąłem się do niego.
Nigdy nie przepadałem za nauką języków obcych, nie miałem do tego zupełnie zdolności i mimo upartych prób, które podejmowałem w przeszłości - nigdy nie opanowałem żadnego języka. Próbowałem już w swoim życiu, na własny użytek, uczyć się hiszpańskiego, włoskiego, portugalskiego, japońskiego - myślałem, że musi w końcu znaleźć się coś co mi wyjdzie. Jednak zazwyczaj kończyło się na zakupie podręcznika objaśniającego podstawy danej mowy i przejrzeniu kilku stron lub w ogóle nie otworzenie jej. Miałem wielkie marzenia lecz uparcia w dążeniu do celu brak: może gdybym w pełni poświęcił się czemuś to by się udało, jednak... to raczej nie była moja bajka. Wolałem swój ogromny świat małych atomów czy łańcuchów węglowych. Świat w którym wszystko ma przyczyny i skutki. Chemia była bardzo logiczna, wymagała pojęcia jednej części by płynnie przejść do drugiej. A język? Zasady, wyjątki od tych zasad. Podziwiałem więc osoby zafascynowane naukami humanistycznymi.
- Co? - mężczyzna odwzajemnił lekko mój uśmiech.
- A nic... Jakie języki obce znasz? Pewnie kilka opanowałeś? Powiesz coś w jakimś obcym języku? - odpaliłem się na co z pewnością wpływ miał ponad litr wypitego już piwa, którego mój drobny organizm nie mógł przetrawić. Zacząłem nawet przez chwilę w głowie rysować sobie równania reakcji metabolizowania alkoholu - zdecydowanie spaczenie zawodowe.
- Bez przesady. - Maxwell zaśmiał się cicho. - Żaden ze mnie pierdolony poliglota. Uczyłem się trochę tego, tamtego. Może po francusku umiałbym się porozumieć tak wiesz komunikatywnie. Ale wiadomo - uczą nas tego w szkołach, więc naturalnie.
- Francuski. - zmarszczyłem brwi. - Przez te wszystkie lata chyba umiałbym się jedynie przedstawić po francuski, ale nic więcej. A po za tym? Uczyłeś się czegoś sam z siebie?
- Próbowałem niemieckiego, strasznie twardy język w mowie. - pokiwał głową. - Tak to chyba jakoś nie zaczynałem za specjalnie nic innego...
- Hmm może jakbyś przysiadł do tego bardziej to byś się nauczył. Skoro to lubisz... - wzruszyłem ramionami. - Bo wiesz najważniejsze by mieć do czegoś chęci i podejmować próby. To jest klucz do sukcesu.
- A tobie co? Tryb coacha motywującego? - pokręcił głową.
- Chyba już jestem pijany! - zaśmiałem się głośno. - Ale skończyłem piwo! Więc pora na kolejne.
- Ian, daruj sobie może. Tyle ci wystarczy... Wypiłeś już chyba sporo.
- Nie no co ty! Dam radę więcej. - machnąłem na barmana, a gdy do mnie podszedł uśmiechnąłem się prosząc o kolejną porcję procentowego napoju.
Maxwell spojrzał na mnie z zwątpieniem, lecz nie skomentował tego popijając swoje piwo. Przez chwilę pogadaliśmy jeszcze o głupotach, gdy w połowie kufla trochę mnie zmogło i skrzyżowałem ręce na blacie opierając o nie swoją głowę, która robiła się niepokojąco ciężka. Obraz lekko się rozmywał i kręcił, a ja czułem rozbawienie bez wyraźnego powodu. Nie powinienem tyle pić, ale nie potrafiłem się powstrzymać.
- Chyba czas się zbierać. - mruknął szatyn, gdy chyba trzeci raz zapytał mnie o coś, a ja mu nie odpowiedziałem. - Chodź tu.
Złapał mnie lekko za ramię podtrzymując mnie, gdy wstałem z stołka i skierował się ze mną do stolika przy którym siedzieli moi znajomi. Przyglądałem się im zaciekawiony, ciekawy jak potoczy się ta rozmowa.
- Czas go odholować. - rzucił patrzać na mnie, podczas gdy od tyłu przytulałem się do głowy Vivian.
- Z jakiej racji mamy go odholować? - mruknęła Katlynn.
Przyglądałem się im zaciekawiony, ciekawy jak potoczy się ta rozmowa.W pewnym momencie głośno uderzyłem rękoma o stół.
- Ale o co wam chodzi! Poradzę sobie zupełnie sam! - zaśmiałem się po czym zachwiałem się lekko na nogach.
- Właśnie widzę... - mruknął mój dotychczasowy towarzysz.
<Maxwell?>
616 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz