środa, 6 października 2021

Od Taigi CD Rhysa

Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok sypialni Rhysa. Tak, jak na dole panował idealny porządek i ład, tak tutaj było widać jego prawdziwą naturę. Nieposłane łóżko, ubrania porozwalane po pokoju, biurko na którym leżał laptop, a na nim sterta papierów, długopisy, jakieś mazaki. Przypominało mi to bardzo pokoje chłopaków z akademika. W sumie do dzisiaj nie wiem jak oni się w tym wszystkim odnajdywali. Sama nie zawsze mam idealny ład w swoim mieszkaniu, ale lubię kiedy wszystko ma swoje miejsce, kiedy wyciągam rękę i wiem doskonale co powinno w nią wpaść, bez żadnych niespodzianek czy zdziwień dlaczego dany przedmiot znajduje się właśnie tutaj. W momencie, gdy mężczyzna robił swoje łóżko, ja podeszłam do niewielkiego biurka. Były na nim jakieś zapiski, dokumenty i różne wyciągi, a pomiędzy nimi ogłoszenia o pracę, nawet ogłoszenie sesji zdjęciowej. Podniosłam jedną brew zaskoczona tym faktem. Jest w mafii, pracuje w cukierni, po co mu jeszcze jedna praca? Zaraz nie będzie mieć żadnego życia oprócz niej, to jest wręcz niezdrowe. Nie chciałam tego tak od razu komentować, dlatego odwróciłam się szybko opierając o owy mebel i raz jeszcze spojrzałam na niego z uśmiechem. 

- Pokój typowego mężczyzny - Skomentowałam z lekkim śmiechem, nie był on drwiący, raczej okazywał zwykłe rozbawienie całą sytuacją. 

- Zazwyczaj mam tutaj porządek... nie sądziłem też, że najdzie Cię ochota, aby tutaj wparować - Przyznał. Podszedł do mnie i zgarnął wszystkie dokumenty jedną ręką, całość schował do szafki, nie powiedział przy tym ani słowa. 

- Cóż, sypialnia nie najgorsza, możemy tutaj wrócić później - Przeciągnęłam się - Masz balkon, ogród, taras? - Odchyliłam głowę, tak że kruczoczarne włosy opadły na biurko, a nasze spojrzenia w końcu się spotkały. 

- Taras i ogród, dlaczego pytasz? - Złapał za kosmyk włosów, które zaplątały się na moim policzku i włożył je za ucho, aby mogły swobodnie opadać z całą resztą. 

- Ostatnio cały czas Ty mi coś dajesz, czas się trochę odwdzięczyć i przy okazji Cię rozluźnić. Wiesz, zapomnieć o imprezie, mafii, gangach, czarnym rynku, pracy - Zaczęłam z uśmiechem, co najwyraźniej go zaciekawiło. Zadając mi cały czas pytanie co takiego mam zaprowadził mnie na swój taras. Wieczór był chłodny, ale nie należał do najzimniejszych, zdecydowanie o tej porze bywało już gorzej. 

Taras Rhysa był idealny. Mały stolik, ławka i dwa krzesełka. Wszystko idealnie obrośnięte krzewami, w tym nawet krzewami róż. Gdzieniegdzie chowały się jeszcze czerwone pąki, które miały zostać z nami przez noc i najprawdopodobniej w najbliższych dniach zginąć na ziemi. Rozsiadłam się wygodnie na ławce. W takiej aranżacji nikt nas nie zobaczy, a to dobrze, wolałam nie mieć żadnych gapiów. Wyciągnęłam z kieszonki małe zawiniątko, które powoli zaczęłam rozwijać, aż pojawiła się zwinięta fajka, jednak w środku nie zawierała zwykłego tytoniu, a czystą trawkę. 

- Tego bym się nie spodziewał - Przyznał siadając obok mnie - Skąd to masz? - Podniósł jedną brew. 

- Serio pytasz? - Zaśmiałam się, odpalając końcówkę zapalniczką i zaciągając się. Przytrzymałam dym w swoich ustach i płucach po czym powoli zaczęłam go wypuszczać. Podałam to następnie Rhysowi, który spojrzał na mnie nieco podejrzliwie. - Czysta trawka, bez żadnych domieszek, sprawdziłam ją już, każdy od nas bierze od jednego gościa, nie ma mowy żeby było z nią coś nie tak. Dalej nie bądź tchórz, rozluźnisz się trochę - Szturchnęłam mężczyznę, który powtórzył mój ruch i zaciągnął się blantem. 

- Całkiem, całkiem, ale miałem okazje palić lepsze. Może kiedyś Ci coś ogarnę - Zaśmiał się, a ja pokiwałam rozbawiona głową. Podawaliśmy go tak sobie kilka razy na zmianę się zaciągając. Po drodze zaczęliśmy się śmiać z różnych głupot, oboje po prostu zaczęliśmy się rozluźniać. 

- Ej... mogę o coś zapytać? - Przeczesałam włosy i spojrzałam na niego. Trawka nigdy nie działała na mnie, jak na innych. Nie miałam super głupawki, zaników pamięci, czy dziwnych doznań. Czułam się po prostu bardziej rozluźniona i głupie suchary zaczynały mnie bawić. 

- Dawaj - Wzruszył ramionami. 

- Widziałam różne ogłoszenia o pracę na biurku, wyciągi, obliczenia. Po co Ci aż tyle pracy i kasy? Przecież z mafii i cukierni na pewno masz tyle, że starcza Ci na wszystko co potrzebujesz - Przechyliłam głowę i uważnie na niego patrzyłam, czekając co mi odpowie i czy w ogóle to zrobi. Nie ukrywam, że w momencie kiedy zobaczyłam te papierki, od razu zrodziło mi się w głowie to pytanie, dlatego chęć lekkiego upalenia go była również po to, aby dodać sobie odwagi do zadania tego pytania, a także żeby pomóc mu się rozluźnić na tyle, aby mógł mi spokojnie na to pytanie odpowiedzieć. 

Rhys? 

715 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz