Słuchałem ze skupieniem opowieści Taigi. Nie mogłem uwierzyć, że coś takiego przeżyła. Byłem w dużym szoku, jak ze szczegółami opowiadała o swoim byłym, który zasłużył na to, co go finalnie spotkało. Nie żałowałem drania, zasłużył na coś gorszego. Dobrze, że nie będzie miał już okazji, by skrzywdzić kogokolwiek. Ze zmarszczonym czołem rozmyślałem o tym, jaką odwagą wykazała się ta niepozorna, drobna dziewczyna, by ocalić swoje życie. Dosłownie otarła się o śmierć. Wykazała się trzeźwością umysłu i dużym sprytem, dzięki czemu przeżyła i wyszła z takiej beznadziejnej sytuacji cała. Ja zapewne bym spanikował, gdybym był na jej miejscu. Nie byłem typem bohatera.
Co prawda nie raz stawałem w obronie drugiej osoby, lecz to nie robiło ze mnie bohatera. Zdarzały się i takie sytuacje, że stojąc przed Vincentem nie raz byłem blady i oblewały mnie poty ze strachu. Nie zdarzyło się jeszcze, abym podpadł szefowi, ale już sama jego pozycja powodowała, że okropnie stresowałem się przy każdej wizycie u niego. Marny ze mnie był gangster. Z Zeno było podobnie. Ten to ciągle miał na mnie oko, jakby coś podejrzewał, choć nie dałem mu ku temu jeszcze żadnego powodu. Wykonywałem sumiennie powierzone mi zadania.Musiałem za bardzo odpłynąć myślami, gdyż do rzeczywistości przywróciły mnie kolejne słowa ciemnowłosej. Kiedy Taiga wspominała o sesji zdjęciowej, lekko się uśmiechnąłem na wspomnienie tamtego czasu. Nawet dobrze się przy tym bawiłem, jak już się odrobinę rozkręciłem. To całe pozowanie do zdjęć było ciekawym doświadczeniem, choć niezwykle krępującym. Nigdy nie występowałem przed aparatem, a fakt, że oglądało mnie tylu ludzi był niepokojący. Pokręciłem teraz głową, odmawiając odpowiedzi. Nie chciała tego wiedzieć.
- Nic się ode mnie nie dowiesz - powiedziałem, cały czas śmiejąc się przez łaskotanie.
Miałem okropne łaskotki na bokach, co dziewczyna zdążyła już odkryć i brutalnie to przeciw mnie wykorzystywała. Mała, przebiegła lisica. Próbowałem złapać jej ręce, ale była szybsza. Trząsłem się ze śmiechu, zwijając niczym krewetka. Dopiero po chwili udało mi się ją unieruchomić. Przytrzymałem jej dłonie nad głową, uśmiechając się przebiegle. Nie ściskałem za mocno jej nadgarstków, aby nie narobić siniaków. Tego przecież nie chciałem, a jedynie odrobinę się podroczyć. Humor na powrót nam wrócił. Zostawiliśmy ciężkie tematy za sobą, wygłupiając się niczym niewinne dzieciaki.
- I co teraz powiesz, pani dociekliwa? - zapytałem. - Masz jeszcze jakieś asy w rękawie?
- Nie sądziłam, że masz aż takie łaskotki - przyznała, na próbę starając się oswobodzić ręce, co jej się nie udało. Nie ma tak łatwo.
- Teraz sprawdzę, czy ty również - odparłem, uśmiechając się cwanie.
Opuściłem nieco ręce, przyciągając bliżej siebie Taigę. Opierała się plecami o mój tors, a ja trzymając jej skrzyżowane ręce na brzuchu, unieruchomiałem ją w pasie. Według mojej zapowiedzi okrutnych tortur, sam również zacząłem ją łaskotać, w podobny sposób, co ona mnie. Zemsta musiała się dokonać.
- Mam nawet zdjęcia, ale nigdy ich nie ujrzysz na oczy - wyszeptałem jej do ucha, następnie całując wrażliwą skórę tuż za uchem. Po chwili wykonałem jeszcze trzy, drobne pocałunki. - A co do sesji, jestem przeciwny. Nie chciałbym, aby inny oglądał cię bez ubrań. Mógłbym być odrobinkę zazdrosny...
- Więc jednak to była naga sesja! - zawołała, spoglądając na mnie z błyskiem w oku.
- Ani nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę - odparłem, układając podbródek na jej ramieniu, przyciskając wargi do delikatnej szyi.
Powoli puściłem jej ręce, oplatając ją w pasie. Miała słodki zapach skóry. Miło było spędzać z nią razem czas. Mogłem śmiało stwierdzić, że uwielbiałem każdą sekundę spędzoną w jej towarzystwie.
- Może już wejdziemy do środka? Nie jest ci zimno? - zapytałem, przytulając ją do siebie bardziej, aby ją odrobinę ogrzać.
Taiga?
579 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz