środa, 6 października 2021

Od Mikey'ego CD Rhysa

- Jak się uda, to może za parę godzin mnie wypuszczą. Zawsze też mogę tu przyjechać, w dowolnej chwili. Nie muszą się nade mną pastwić. - powiedziałem i położyłem głowę na poduszce. Wiedziałem, co może się stać, gdy wyjdę. Może być nie miło oraz telefon od rodziców może się pojawić. Nim cokolwiek zrobiłem, do sali wparowali trzej mężczyźni i kobieta. Są to ludzie ojca, nie pojawiają się często, Do tego wszystkiego zwrócili się nawet do Rhysa. Kobieta poprosiła chłopaka o wyjście z nią "dokładniej to chciała przeprowadzić z nim rozmowę", zresztą jak to ma ojciec w zwyczaju. Musi wiedzieć wszystko, każdy szczegół, a nawet milimetr.
- Opowiedz dokładnie wszystko, co się wydarzyło. - odezwał się jeden z facetów w czerni. Jeden z nich miał niebieskie pasemka, drugi tatuaż na szyi, a trzeci chuderlak z niezłym ciałem. Wiem, bo z tym ostatnim byłem kilka tygodni oraz sypiałem z nim jeszcze kilka miesięcy. Nadal nawet czasem ze sobą sypiamy. Dziewczyna jest siostrą tego z pasemkami, a ten z tatuażem jest jak starszy wkurzający brat.
- Jak już powtarzałem milion razy. Powtórzę i tym razem. Fotograf się zjawił na sesji zdjęciowej, zrobił raban po czym, zaczęła się chwiać i walić konstrukcja planu. Udało odepchnąć mi się reżysera, ale moja noga ucierpiała. Tyle. - zwięzłe opowiedziałem, co się wydarzyło.
Sięgnąłem po maskę z tlenem, gdyż gdy nadchodzą dalsze rozmowy, potrzebuje czystego tlenu oraz chwili, by serce mi nie wybuchło. Gdy chciałem założyć maskę, zacząłem kaszleć krwią. Zatrzymałem całą trójkę i powiedziałem jednemu, by poszedł po pielęgniarkę. Gdy przyniesie mi moje leki, będzie lepiej. Nie chce też zostawać tu dłużej, gdyż zwyczajnie chce do domu. Tam mam cały asortyment pigułek, które albo mi pomogą, albo dadzą niezły odlot. Odetchnąłem. Kobieta dalej rozmawiała z Rhysem, a do mnie wpadła pielęgniarka z pigułkami.

***

Wyjście ze szpitala, poszło gładko i czysto. Tamta czwórka posprzątała cały bałagan oraz zajmę się dalszymi krokami. Ja skierowałem się do auta Rhysa, by mógł zawieźć mnie do domu. Musiałem wybrać miejsce, w którym będzie mi się łatwo poruszać. Jest taka willa, kilka kilometrów od szpitala. Przebywała tam starsza siostra oraz dwie jej przyjaciółki. Jedna nie żyje, druga wyjechała, a starsza siostra leży w śpiączce. Przyjeżdża tam też ciotka i ojciec, do tego można spotkać tam wiele osób. Można rzec, że jest to willa przeznaczona zarówno do mieszkania, jak i wystawiania wielkich bali, imprez, czy też organizacji. Piękny taras. Przestrzeń, ciepło oraz modnego zaprojektowanego wnętrza. Można rzec, że to taki pierwszy dom rodzinny, po przyjeździe do Londynu. Gdzie rodzice byli zawsze razem. To miejsce jest wyjątkowe, każdy odczuwa to miejsce jako swój dom, ale też może poczuć swego rodzaju nostalgię. Wiele rozmaitych pokoi. Jest nawet sala szpitalna, wszystkie potrzebne maszyny, czyszczone i sprawdzane. Często ja albo siostra z nich korzystamy. Teraz gdy będę tu siedzieć, z pełną służbą, zapewne nie raz zawitam w tym pokoju. Jest też duże akwarium z różnymi rybkami. Naprawdę tropikalne miejsce.
Od dawna w nim nie byłem, gdyż zazwyczaj zjawiałem się, gdy zostały organizowane jakiejś imprezy, czy też aukcje. Raz na jakiś czas pojawiali się ludzie ojca. Ja zazwyczaj bywałem sam, gdy młodsza siostra była zajęta i nie chciała się tu pojawiać, a starsza siostra zwyczajnie nie miała jak. Matka miała gdzieś. Ciotkę raz na jakiś czas widziałem, ale tak to, sam musiałem sobie ze wszystkim radzić.

***

Na podjeździe, wysiadłem. O kulach ruszyłem do drzwi wejściowych. Pojawił się lokaj, który stał przed drzwiami. Oczywiście Rhys, by mnie samego nie puścić i wybrał się ze mną. Po wejściu do środka wnętrze pachniało lawendą, to jest przyjemne, ponieważ zazwyczaj domy mają dziwne zapachy, ale ten jest wyjątkowy.
Nie chciałem wyjść też na rozpieszczonego bogatego szczeniaka. Jednakże taki dom, pełna służba i bogate zdobienia wnętrza domu. Nie polepszają sprawy. Po samym wejściu pojawił się jeden z ludzi ojca. W sumie wiele osób tu mieszka, także to jest norma. Człowiek ojca, a dokładniej prawnik poinformował mnie, co stało się po naszym wyjściu. Odszkodowanie, więzienie, oskarżenia etc.. Naprawdę wiele tego było. Tak więc tuż po wysłuchaniu wszystkiego, zacząłem oprowadzać Rhysa, po domu. Zdziwi się, gdy zobaczy windę, przynajmniej nie muszę korzystać ze schodów tyle w tym dobrego. Choć winda jest używana przez służbę oraz nas, gdy zachodzi taka potrzeba.
Usiedliśmy w salonie, by porozmawiać. Najwyraźniej Rhys chciał coś powiedzieć, widać było po nim, gdy go oprowadzałem. Może zwyczajnie się martwił o to, że nadwyrężam zdrową nogę, a może był jeszcze jakiś inny powód. O ojcu nie mówię, nie wymieniam, ani jego imienia, ani nazwiska. To, czym się zajmuję, jest dosyć skomplikowane. Ponieważ ma wiele firm, budynków i spraw. Jest swego rodzaju biznesmen, ale też i zasiada w sądzie. Jego status jest wysoki, a to jaki był w przeszłości, zostało utajnione przez odpowiednie osoby. Są zdjęcia oraz obrazy, przedstawiające rodzinę. Jednakże zapewne kurzą się na strychu albo gdzieś w pudełkach w schowku. Mogą być też zabrane przez rodziców, gdyż nie za często je przeglądaliśmy. Teraz kontakt z nimi pozostaje znikomy, gdy zachodzi, potrzeba to się zjawią.
To było też miejsce, gdzie Haruto i Carly się pojawiali. Jest tu wiele wspomnieć oraz wiele historii, które kończą się albo śmiercią, śpiączką, czy też utratą pamięci. Najwyraźniej jakaś klątwa wisi nad nimi, przez co nie mogli mieć zwyczajnego życia. Choć na pozór zwyczajne życie, wcale takie nie musi być.

***

Oczywiście słuchałem i rozmawiałem z Rhysem. Jednakże, gdy ktoś do niego zadzwonił, musiał wyjść. Chciałem go odprowadzić, ale nie dał się i pokojówka go odprowadziła. Ja w tym czasie zanurzyłem się we własnych myślach. Patrzyłem przez oszklone drzwi na podwórko, popijałem ciepłą herbatę. Jedna z kobiet okryła mnie kocem, a dokładniej moje nogi i ułożyła wyżej na poduszce nogę w gipsie. Nie sprzeciwiałem się, gdyż wiedzą co robią.
Gdy tak siedziałem, lokaj przyniósł mi kubeczek z tabletkami oraz syrop. Postawił kubeczek oraz buteleczkę przede mną na stoliku, po czym skłonił się i poszedł. Sięgnąłem po kubeczek, by po kolei popić te tabletki. Kanapa jest na tyle duża i wygodna, że nie muszę wybierać się na piętro, nawet nie chce się ruszać. Pełen nostalgii i wspomnieć jest to miejsce, nie wiem czemu, je wybrałem.
Po wzięciu wszystkich tabletek mogłem w końcu wypić syrop. Ułożyłem się wygodnie na kanapie, a pilotem włączyłem telewizje. Musiałem czymś zabić czas oraz przestać myśleć. Po godzinie dostałem posiłek. Pilnowali mnie, bym zjadł. Zapewne bym coś skubnął, ale nie zjadł zbyt wiele.

***

Krótko spałem, gdyż cały czas coś się działo. A to hałas, a to głosy, a to Haruto. Brałem leki, by to zagłuszyć oraz ból, jaki przy tym mi towarzyszył. Zadzwoniłem nawet po siostrze, by się pojawiła. Zjawiła się, jednakże nie była sama. Była z nią lekarka rodzinna. Gdyż tak z godzinę może dwie godziny wcześniej starałem się zatuszować ból kokainą, chciałem także nalać sobie do szklanki wody. Jednakże wszystko się nie tak jak powinno, potoczyło. Znikąd zjawił się Haruto, do tego musiałem zażyć biały proszek, by sobie ulżyć. Jednak poszło, nie tak jak chciałem. Szklanka z wodą roztrzaskała się na posadzkę w kuchni. Do tego biały proszek, był wszędzie rozsypany. Udało wystukać mi się jakaś wiadomość i wysłać ją zarówno do siostry, jak i Rhysa. Choć chciałem jedynie siostrę wezwać. Osunąłem się na podłogę przy lodówce, a ręki kapała mi krew.
Skończyło się na tym, że podano mi leki, oraz opatrzono mi rękę. Akurat, gdy to robiła lekarka, zjawił się Rhys. Spojrzałem w kierunku ogrodu. Wstałem i o kulach starałem się wyjść. Siostra mi pomogła, bym mógł się pozbierać.

Rhys?

1218 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz