niedziela, 3 października 2021

Od Vincenta CD Rosjanki

Gdyby ktoś dziesięć lat temu powiedział mi, że posiadanie i prowadzenie firmy to nie tylko pewnego rodzaju opieka nad klientami czy jakością wykonywanych usług, pilnowanie całej papierologii i innych nudnych rzeczy, a również dbanie o dobry wizerunek firmy biorąc udział w jakichś śmiesznych i nudnych imprezach to prawdopodobnie nigdy nie założyłbym firmy, nieważne jak mało pieniędzy bym teraz miał. O ile kochałem głośną muzykę i tłum ludzi podrygujących do rytmu, przyjęcie na którym się właśnie znajdowałem nie zaliczało się do tej kategorii. Dookoła mnie i mojej towarzyszki przesiadywało kilku niesamowicie dzianych inwestorów, których pieniądze wlatywały między innymi na moje konto. Mimo, że widok tych spaślaków z młodymi kobietami był dla mnie obrzydzający, z udawanym uśmiechem i zainteresowaniem wdawałem się w konwersacje z nimi. 
Mimo, że byłem dość zajęty rozmowami z moimi nowymi potencjalnymi inwestorami, kątem oka spoglądałem w stronę Rosjanki. Zdawałem sobie sprawę, że nie czuła się zbyt komfortowo w tym towarzystwie, lecz w momencie gdy jeden z mężczyzn zagadał ją lekko się uspokoiłem. Na szczęście współimprezowicze nie należeli do najinteligentniejszych ludzi na tej planecie, z tego też powodu nie zadawali rudowłosej bardzo trudnych pytań.
- Vincencie - mężczyzna siedzący po mojej prawej zwrócił na siebie moją uwagę. - Słyszałem, że jesteś aktualnie na urlopie i wszystkim zajmuje się twoja niedawno zatrudniona sekretarka.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - odchrząknąłem. - Alyssa jest świetna w tym co robi, a ja jestem zawsze przy telefonie. Gdyby cokolwiek było nie tak dowiedziałbym się o tym w przeciągu kilku sekund.
- Przespałeś się już z nią? - zarechotał John, a jego wielki brzuch zaczął się trząść. Przez moment bałem się, że krzesło złamie się pod nim.
- John, John, przecież wiesz jaki jest nasz Vincent... - zaśmiał się inny gość, którego imienia nie mogłem sobie przypomnieć. - Zawsze bierze to co chce i z kim chce. Myślisz, że ktoś oparłby się takiemu przystojniakowi?
- Bardzo zabawne - odchrząknąłem. - Przynajmniej mi kobiety nie uciekają z łóżka tylko same się do niego wpychają.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że żart (który notabene nie był wybitnie śmieszny) mógł poniekąd urazić rudowłosą, lecz ze względu na towarzystwo nie mogłem teraz się przed nią tłumaczyć.
Kolejne kilka chwil minęło bez większych rewelacji, dopóki do restauracji nie wpadł jakiś młody chłopaczek, który z rozpaczą w głosie przyznał, że niechcąco zarysował jeden z pojazdów stojących na parkingu. Z nieukrywanym zdenerwowaniem wybiegłem, a ze mną kilku innych.
- Bardzo przepraszam, ja naprawdę nie chciałem - na oko dwudziestoletni gówniarz (jakbym był niewiadomo jak stary) zestresowany był bardzo bliski płaczu. Niestety, na moim czterokołowym oczku w głowie znajdowała się spora rysa i przetarcie na tylnym zderzaku. Nie ukrywam - byłem wkurwiony. Nie przepadałem za rozstaniami z moim autem, a niestety prawdopodobnie będzie musiał spędzić u lakiernika kolejne kilka dni.
- Jeśli myślisz, że ujdzie ci to na sucho - warknąłem. Złapałem go obiema rękoma za koszulkę i lekko uniosłem go w górę. - Naprawdę, masz przejebane.
- Harper, spokojnie - jeden z imprezowiczów wtargnął między mnie, a smarka. Wezwaliśmy policję i przez kolejne kilkanaście minut dopełnialiśmy wszystkich formalności.
Kiedy wróciliśmy do restauracji, ze zdziwieniem stwierdziłem, że Rosjanka gdzieś zniknęła. Było to dla mnie dziwne - mimo, że miała mnóstwo okazji na ucieczkę, wiedziałem, że nie zrobi tego.
- Ty, kelner - podszedłem do jednego z pracowników - widziałeś gdzie poszła taka rudowłosa wysoka kobieta? Ubrana była w zieloną sukienkę.
- Z tego co widziałem - lekko ściszył głos - kobieta z pańskiego opisu poszła na piętro wyżej wraz z panem Johnem i kilkoma innymi mężczyznami.
- Dzięki - rzuciłem i wręcz biegiem rzuciłem się w stronę schodów. W międzyczasie wyciągnąłem zza paska pistolet i odbezpieczyłem go.
Wiedziałem, że John był zbokiem, który bardzo lubił, jak młode dziewczyny skaczą wokół niego i spełniają wszystkie jego polecenia. One też się nie buntowały; w końcu większość z nich w życiu kierowało się mottem "lepiej pracować godzinę leżąc niż osiem godzin stojąc"
Zbliżając się do pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie znajdowała się Rosjanka z Johnem nie wiedziałem, czego się spodziewać. Wierzyłem, że jeszcze nie jest za późno i wszystko jest w porządku. Niestety, ciche łkanie rudowłosej tego nie wskazywało.
- Teraz zobaczysz, jak to jest być z prawdziwym mężczyzną - usłyszałem mężczyznę. Niezauważony (w każdym razie taką miałem nadzieję) lekko wychyliłem się w stronę drzwi, by dokładnie przyjrzeć się temu co się działo. Widok gościa, który przygniótł swym ciałem Rosjankę, a także Johna z fiutem na wierzchu spowodował, że zdrowy rozsądek nie miał w tej chwili najmniejszego znaczenia. Jedyne co się liczyło, to uratowanie tej kobiety.
Niczym w spowolnionym tempie wpadłem do pokoju i wymierzyłem celny strzał wprost w przyrodzenie grubasa. Tamci, którzy zupełnie nie byli na to gotowi odskoczyli, a ja sam zaszarżowałem do przodu. Chwyciłem rudowłosą za rękę i pociągnąłem ją, jednocześnie strzelając w gościa, który rzucił się w stronę Johna.
- Spierdalamy, szybko - nakazałem rudowłosej, ciągnąc ją cały czas za rękę. Na schodach pojawili się ludzie, których zaniepokoiły strzały. Korzystając z zamieszania udało się nam opuścić lokal, wsiąść do samochodu i z piskiem opon odjechać bezpiecznie w stronę mojej posiadłości.
Na szczęście w trakcie drogi nie stało się nic, co sprawiłoby, że ten wieczór mógłby trafić do najgorszych wieczorów tego roku. W spokoju zaparkowaliśmy i w milczeniu spędziliśmy całą drogę w windzie. Bez słowa zaszyłem się w swoim gabinecie pozostawiając Rosjankę samą w reszcie mieszkania.
- Kurwa mać! - ryknąłem, przy okazji wymierzając cios w ścianę. W pokoju rozległo się głuche echo.

Rosjanko?
865 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz