poniedziałek, 29 listopada 2021

Od Brooklynne CD Travisa [18+]

     Mój piękny sen przerwało dobijanie się do drzwi i stłumiony głos domagający się wpuszczenia do środka. Zdjęłam z twarzy moją ulubioną opaskę na oczy i, nadal w zwiewnej piżamce, wyszłam z sypialni, kierując się w stronę, z której dobiegał hałas. Domyślałam się, kto może go powodować — mój narzeczony nie wrócił wczoraj na noc, co najprawdopodobniej oznaczało, że oddawał się upojeniu alkoholowemu razem ze swoim najlepszym przyjacielem, który zawsze potrafił wplątać ich obu w takie sytuacje. Nie miałam nic przeciwko jego zakrapianym wyjściom, dopóki nie zostawałam w nie zaangażowana w ten czy inny sposób. W tym przypadku Travis ponownie mnie budził, zapewne pijany w trupa.
     Otwierając drzwi na oścież, byłam pewna, co przed nimi ujrzę. Moja wizja pokryła się z prawdą. Marnie wyglądający mężczyzna opierał się o framugę, ledwo co stojąc na nogach i zapewne wcale nie kontaktując. Bóg wie, jak się tu dostał, ale nie interesuje mnie to i wolę się nie dowiedzieć. Kręcąc głową sama do siebie, pomogłam mu przejść przez próg i doprowadziłam go do łóżka. Natychmiast się na nim położył i zawinął w kołdrę, odcinając ode mnie i całego świata zewnętrznego.
     Tyle z mojego snu, koniecznego, jeśli nie chcę mieć cieni pod oczami i poszarzałej skóry. Skoro Travis zajął łożko, które, notabene, należy do niego, ja musiałam zająć się czymś innym, niż spaniem. Dzisiaj teoretycznie miałam dzień wolny od pracy, więc mogłam wykorzystać go na coś pożytecznego.
     Zdecydowałam się pójść pobiegać jeszcze przed śniadaniem. Wybrałam swoją ulubioną trasę, więc wiedziałam, że aktywność fizyczna zajmie mi około godziny. Po powrocie do mieszkania napiłam się kawy, przegryzłam ją tostem i poszłam do łazienki, pozwalając sobie na długą, gorącą kąpiel. Gdy wróciłam do sypialni owinięta w sam ręcznik, Travis właśnie się przebudzał. Założyłam ręce na piersi i czekałam cierpliwie, aż mnie zobaczy.
     — Co tu robisz? — wychrypiał bardzo inteligentnie, skołowany i zapewne skacowany. Przewróciłam oczami. Oczywiście, że nie pamięta, kto wprowadzał go do mieszkania.
     — Czasem żyję. Nie to, co ty dzisiaj — oznajmiłam. Przysiadłam na fotelu, nie spuszczając wzroku z narzeczonego. Dalej był w tych samych ubraniach, w których wczoraj wyszedł, a kosmyki włosów kleiły się do jego spoconego czoła. Nie zmieniało to faktu, że podobało mi się to, co widzę.
     Dawno nie mieliśmy chwili dla siebie.
     
— Niewiele pamiętam — przyznał, krzywiąc się delikatnie.
     
— Domyślam się. Ale nie musimy o tym rozmawiać. — Podeszłam do niego, machinalnie poprawiając ręcznik na swoim ciele. Skrzywiłam się, widząc, w jakim stanie są ubrania mężczyzny. — Ciebie natomiast trzeba rozebrać.
     Wydaje mi się, że jego wolno dziś pracujące szare komórki dodały dwa do dwóch, gdy nachyliłam się nad nim, sprawnie rozpinając guziki koszuli. Mogłabym go pocałować, ale zapach z jego ust po nocy picia i przed umyciem zębów mógłby mnie powalić na ziemię, więc zdecydowałam się przenieść wargi na jego szyję. Pozbyłam się przy tym jego górnej części ubioru.
     
— Brook — mruknął, czując ciepłe pocałunki na delikatnej skórze, pomieszane z dotykiem moich dłoni, które przeniosłam na nagi już tors. Uśmieszek pojawił się na moich ustach. Wiedziałam, jak na niego działam.
     
— Ćśś.
     Szybko go uciszyłam, przesuwając palcami po wyrzeźbionym brzuchu, tuż nad paskiem od spodni. Jeszcze nie byłam pewna, czy chcę go pomęczyć, czy może szybko przejść do rzeczy. Nie zmieniało to faktu, że już dawno nie czułam takiego ognia w moim wnętrzu jak teraz.
     Sprawnie rozpięłam jego czarny, skórzany pasek, w głowie mając już rzeczy, do których będzie można go wykorzystać. Rozsuwając rozporek i ściągając spodnie z jego ciała, dostrzegłam rosnące wybrzuszenie, którego nie omieszkałam nieznacznie trącić dłonią.
     Mężczyzna leżał przede mną w samych bokserkach, wyraźnie czekając na mój kolejny ruch. Pewna swoich działań, przeniosłam usta na jego tors, zostawiając mokre pocałunki na skórze. Poświęciłam uwagę jego wrażliwym sutkom, ssąc je i podgryzając, jednocześnie schodząc dłońmi niżej. Doskonale słyszałam urywane oddechy Travisa, więc postanowiłam pójść o krok dalej. Zrzuciłam z siebie biały ręcznik, ukazując przed nim swoje ciało w pełni i usiadłam na jego kroczu, nieznacznie się poruszając. Mój narzeczony wydał z siebie cichy jęk, a jego ręce niemal automatycznie znalazły się na moich piersiach, pocierając sutki, co i mnie sprawiło przyjemność. Przybierając pokerową minę, nachyliłam się w jego stronę, ponownie odnajdując ustami punkt na jego szyi, który był najbardziej wrażliwy na dotyk. Zaczęłam równomiernie poruszać biodrami, jednocześnie pieszcząc jego szyję ustami. Nie pozostał mi dłużny. W pewnym momencie pociągnął mnie pewnie w swoją stronę, prędko odnajdując wargami moje sutki. Zdusiłam w sobie jęk, próbując skupić się na czynności, którą właśnie wykonywałam. Travis znał wszystkie moje słabe punkty. Wiedział, jak działa na mnie pieszczenie mojego biustu i uwielbiał to robić. Tym razem jednak nie miałam ochoty na długą grę wstępną. Chciałam się pieprzyć. Już. Wyrzucić z siebie całą frustrację ostatnich dni.
     Odsunęłam się gwałtownie od mężczyzny, przez co nieco stracił rezon, ale nie pozwoliłam mu na dalszą reakcję. Sięgnęłam dłonią do jego bokserek i szybkim ruchem ściągnęłam je z niego. Teraz obydwoje byliśmy nadzy. Nie pozwalając mu na przejęcie kontroli, nacelowałam na niego biodrami i zaczęłam powoli opuszczać się na naprężonego penisa, czując, jak jego wielkość wypełnia moje wnętrze. Pozwoliłam sobie wziąć go do końca. Ja i Travis jęknęliśmy jednocześnie, w momencie, gdy wypełnił mnie cały.
     Nachyliłam się do niego i pocałowałam go po raz pierwszy tego dnia, zaczynając się poruszać. Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie bardziej, sięgając ustami do mojego sutka, drugą dłonią pocierając łechtaczkę, co przyniosło mi więcej przyjemności. Rozkoszowałam się tą chwilą, nim; i tym, że jest we mnie. Leniwie poruszałam biodrami, pozwalając temu rozkosznemu uczuciu wypełnić moje ciało. Travis był jednak nieco bardziej niecierpliwy. Zaczął poruszać się od dołu, chcąc przyspieszyć tempo. To był dla mnie wyraźny sygnał, że zaczyna się robić ostrzej. Przyspieszyłam własne ruchy, a druga dłoń narzeczonego zsunęła się na mój pośladek, mocno go ściskając. Nim wyprostowałam plecy, pozwolił sobie mocno ugryźć mój sutek, pozostawiając na nim widoczny ślad. Czułam fale rozkoszy w moim wnętrzu. Zwiększały się z każdym naszym wspólnym ruchem. Zwolniłam tempo, chcąc się nieco z nim podroczyć, ale mężczyzna nie odpuścił. Czułam, że dziś ma ochotę na szybki numerek i na szczęście pokrywało się to z moimi fantazjami, więc puściłam wszystkie swoje hamulce i oddałam się gwałtownym, synchronicznym ruchom naszych ciał.
     Nasze wargi ponownie zderzyły się ze sobą, ssąc i gryząc nawzajem, a palce Travisa wpijały się w moje ciało, nie dając za wygraną. Z każdą kolejną chwilą zwiększaliśmy tempo, niemal całkowicie tracąc kontrolę. Czując, że orgazm jest blisko, gwałtownie wyprostowałam plecy i zacisnęłam własne palce na łechtaczce, zajmując się nią, podczas gdy mężczyzna chwycił w dłonie moje piersi. Fala rozkoszy uderzyła we mnie, a ja wygięłam głowę do tyłu, pozwalając sobie na głośny krzyk rozkoszy.
     Naszą ekstazę przerwało głośne parsknięcie. Ja i Travis równocześnie spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegł dźwięk i dostrzegliśmy stojącego w drzwiach, najwidoczniej dobrze się bawiącego Vincenta. Lustrował wzrokiem moje nagie ciało. Nadal miałam w sobie penisa mojego narzeczonego, kiedy ten gwałtownie chwycił za kołdrę, chcąc osłonić mnie przed wzrokiem swojego przyjaciela.
     
— Nie trzeba — stwierdził dziwnie zadowolony szef mafii. — Jeśli zobaczę tu coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem, rzucę na to funta.


Travis?
1150 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz