Byłem mile zaskoczony, że Lukrecja w dalszym ciągu chciała znajdować się w moim towarzystwie. To w końcu przez członka mojej rodziny omal nie została skrzywdzona. Konkretnie przez mojego młodszego brata, który już teraz powinien zacząć zastanawiać się nad słowami na swoją obronę. Jeszcze dziś planowałem go odwiedzić. Wiedziałem, że on o tym wie i nie spróbuje uciekać jak tchórz, tylko dojdzie do spotkania i omówimy wszystko, a w szczególności dzisiejszy dzień i to konkretne zdarzenie. W dalszym ciągu nie potrafiłem wytłumaczyć, jaki miał powód, by tak potraktować Lukrecję. Znałem go, nigdy nie napadłby na kobietę. Nie jest takim typem człowieka.
- Moje mieszkanie nie jest tak imponujące, jak rezydencja twoich rodziców - zaznaczyłem na wstępie, aby nie była bardzo rozczarowana widokiem, jaki zastanie. - W zasadzie do końca się nie rozpakowałem i w salonie walając się jakieś kartony, więc nie przestrasz się, jak zobaczysz wnętrze.
- Nie przesadzaj - powiedziała z lekkim uśmiechem, w dalszym ciągu nie zmieniając zdania co do odwiedzin w moim mieszkaniu. - To jak? Pokażesz mi gdzie mieszkasz?
- W porządku - zgodziłem się i skierowałem w stronę, gdzie znajdowało się moje miejsce zamieszkania. - To w tej okolicy.
Nie było ono dalekie. Do cukierni w której pracował mój braciszek nie miałem dużo drogi do przejścia. Poszliśmy więc na piechotę, powoli idąc chodnikiem. Całą drogę analizowałem wszystko, czego byłem świadkiem. Weszliśmy do budynku, a ja wskazałem odpowiednie drzwi do mieszkania. Otworzyłem je i zaprosiłem Lukrecję do środka. Gdybym wiedział, że będę mieć dziś tak wyjątkowego gościa, bardziej przyłożyłbym się do posprzątania mieszkania. Panował tu względny porządek, ale i tak trochę brakowało do idealnego stanu.
- Naprawdę bardzo cię przepraszam za Rhysa - zacząłem po raz kolejny temat, który nie chciał opuścić mojej głowy. Ciągle myślałem o tym, co zdarzyło się kilkanaście minut temu. Wskazałem dziewczynie drogę do salonu, aby mogła usiąść na kanapie. - Ja z nim porozmawiam, na pewno jakoś to wszystko wytłumaczy i cię przeprosi i jakoś wynagrodzi to, co zrobił. Już ja tego dopilnuję.
- Jesteś dobrym starszym bratem. Widać, że starasz się bronić Rhysa, powinien to docenić.
- Wiem, że nie mam prawa o to cię prosić, ale czy mogłabyś zachować to, co się tam wydarzyło dla siebie? - zapytałem niepewnie, wyciągając broń którą groził dziewczynie, by zaraz schować ją do jednej z szuflad, postanawiając zająć się nią później. - Rhys to jeszcze dzieciak, założę się, że znów zaczął brać narkotyki i mu odwaliło. Nie chcę, aby miał problemy z policją.
Lukrecja?
404 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz