piątek, 5 listopada 2021

Od Justina CD Elodie

Pozwoliłem się zaciągnąć do sypialni Elodie. Zostawiła mnie na środku pokoju i kazała iść spać, wychodząc nawet nie zamknęła drzwi. Gdzie tu prywatność!? Gdzie równouprawnienie!? Gdzie konstytucja!?
Chwila... co?
Sam nie wiem.
Co tu ja...

***
Obudziłem się tak zmarnowany jak gdyby w nocy przebiegło po mnie stado nosorożców i to w szpilkach! A niby łóżko Elodie jest wygodne... Zaraz, ja nie jestem na łóżku.
Pomacałem ręką powierzchnie, na której spędziłem zapewne ładnych parę godzin. I powoli otworzyłem oczy. Jakim cudem leżę na ziemi? Podniosłem się na nogi, słyszałem, że Elodie już krząta się po domu. Zamierzałem do niej dołączyć, jednak postanowiłem chociaż na chwilę położyć się w łóżku aby poczuć jego miękkość. To był błąd, z rana jeden zły ruch i znowu się śpi.

***

Próba numer dwa. Obudziłem się tym razem wyspany, nic mnie nie bolało i definitywnie żaden nosorożec się do mnie nie zbliżył. Pomacałem ręką powierzchnie obok siebie i powoli otworzyłem oczy. Łóżko! Tym razem się udało!
Wstałem zadowolony z siebie i z uśmiechem wyszedłem do siostry. Elodie siedziała na kanapie i oglądała coś w telewizji trzymając naszego kota na kolanach. Menda mi się tak nie daję.
- Dzień dobry. Jak się spało?
- Jaki dobry? Piętnasta jest.
- Przynajmniej nie ma jeszcze nocy.
- Wystawiłem do niej język i skierowałem się do kuchni.
- Zrobić ci śniadanie?
- Chyba kolację.
- Mruknęła cicho, udałem że nie usłyszałem i zacząłem nucić sobie coś pod nosem. - Jesteś pewny, że wiesz co robisz?
- To tylko śniadanie, nie może to być ciężkie... Gdyby takie było nie mogłoby być rano. Kto ma siłę po wstaniu na cokolwiek?

Wstawiłem garnek z wodą aby ugotować parówki. W lodówce znalazłem tylko te z folią, zacisnąłem pieści i uznałem, że tym razem nie przegram.
Stałem obok garna trzymając te parówki  w dłoni, woda się powoli zaczęła już gotować a ja dalej nie bylem pewien... w folijce czy bez?
- Wyciągnij je z tego.
- Jak ty?...
- Stoisz tak już z pięć minut Justin.
Westchnąłem głośno i zacząłem obierać parówki. Tak się wkręciłem, że do gotowania wziąłem całą paczkę... Najwyżej kot zje jak Elodie nie będzie patrzeć. Następnie wsadziłem parę kromek chleba do tostera i zabrałem się za jajko sadzone. Przy takiej ilości parówek zdecydowanie wystarczy mi jedno, wyjąłem je z lodówki i rozgrzałem patelnie. Delikatnie aby nie popełnić błędu uderzyłem o bok patelni, nie pękło. Powtórzyłem ruch ale mocniej i proszę, idealnie. Złapałem dwoma rękami aby przełamać do końca skorupkę i w tym właśnie momencie chlebki wyskoczyły z tostera. Skorupka pękła mi w reku i jajko rozlało się po patelni wraz z twardymi drobinkami.
- No kurwa mać, jebany chleb.
Powoli wyciągałem palcami resztki skorupki, ale ona jakby się mnożyła, cały czas pojawiała się jakaś nowa. Dodatkowo oparzyłem sobie końcówki palców o dno patelni, nie polecam.
- Justin ty i twoje dwie lewe ręce odsuńcie się. - Elodie poważnie podeszła do zadania a ja nie zamierzałem jej przeszkadzać dlatego czym prędzej wykonałem polecenie mimo iż jedna moja ręka jest tak naprawdę ręką prawą.
Obserwowałem jak Elodie zręcznie złapała większą część skorupki i nią wyławiała te mniejsze. Przy okazji zmniejszyła ogień pod patelnią i wyłączyła pod parówkami. Zasadniczo to skończyła już za mnie wszystko i tak jak stałem tak został mi wręczony talerz z jedzeniem.
Cudowna kobieta.
- Jesteś najlepsza.
Uśmiechnąłem się szeroko i uciekłem do stołu aby zacząć zajadać się śniadankiem, które prawie sam przygotowałem.
Tak czy siak byłem z siebie dumny. Przy okazji do jedzenia wziąłem telefon, dostałem wiadomość od Hiddena i wszystkie wspomnienia wróciły. Od razu przeszedł mi głód.
"Przepraszam, że tak to zrozumiałeś. Lepiej będzie jak na bankiecie pojawisz się z kimś innym skoro moja obecność tak na ciebie wpływa".
No i świetnie. To ja się obraziłem i jeszcze to ja dostałem kosza. A niech cie Hide!
Gapiłem się w ten telefon nie wiedząc co odpisać ani czy w ogóle odpisywać, aż Elodie zabrała mi go i kazała jeść swoją wojskową porcję. Coraz mniej cudowna ta kobieta.
- Robisz coś później?
- Raczej nie. Jestem wolnym duchem.
- Może wybralibyśmy się na zakupy? Dawno czasu nie spędzaliśmy a tobie przydadzą się nowe ubrania...
- Po pierwsze
- wskazałem na nią widelcem. - czuję się urażony. A po drugie... no spoko.
Zacząłem już wstawać do wyjścia ale siostra szybko mnie posadziła i kazała dokończyć posiłek a po nim cytując "idź się przebierz jeszcze a najlepiej to w ogóle się umyj".
Tak zostałem zmuszony do "ogarnięcia się".

<Elodie shopping!>

713 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz