Kolacja przebiegała w miłej atmosferze. Przyglądałem się dziewczynie, która chwaliła moją kuchnię. Nie ukrywam, że się starałem. Chciałem w końcu jej zaimponować. Sądząc po jej słowach i minie, mogłem tylko sobie pogratulować. Jedzenie jej smakowało, więc znacznie odetchnąłem. Prowadziliśmy swobodną rozmowę do czasu, aż nie zażartowała sobie z mojego rzekomego siwego włosa. Może nie byłem narcyzem, lecz nadal pozostawałem człowiekiem, który przykładał uwagę do swojego wyglądu. Oczywiście, że musiałem sprawdzić prawdziwość słów dziewczyny. Jeden siwy włos zwiastował kilka kolejnych. Naprawdę nie chciałem zbyt wcześnie siwieć, a jeszcze gorzej - wyłysieć. To byłaby najgorsza tragedia, jaka mogła mnie spotkać. A nie miałem jeszcze trzydziestki. Byłem młody, nie uważałem się za staruszka. Chciałem jeszcze przez długie lata nacieszyć się swoimi ciemnymi i gęstymi włosami. Być może stres związany z przynależnością do gangów zrobił swoje?
Okazało się, że Taiga jedynie sobie ze mnie zażartowała. Mogłem się tego spodziewać. Słysząc jej śmiech i widząc roześmianą buzię, nie gniewałem się na nią ani przez chwilę. Miło było być powodem czyjegoś śmiechu. Nawet jeśli w jej oczach wyszedłem na głupka. Sam również odrobinę się zaśmiałem. Dowcip jej się udał, nie ma co. Moje włosy były bezpieczne. Oby jak najdłużej.Nasza rozmowa ponownie powróciła na tor zbliżającego się balu. Taiga podzieliła się swoim pomysłem co do kreacji. W zasadzie określiła jedynie długość swojej sukni, nie podając wiele szczegółów. Sam nie wiedziałem, który garnitur lepiej ubrać. Chciałem, aby pasował do jej kreacji. Zapewne czekały mnie zakupy, gdyż wielkiego wyboru ubrań nie miałem. Na co dzień przecież nie chodziłem w garniturach, aby dorobić się jakiejś pokaźnej kolekcji. Miałem może dwa czy trzy. I to by było na tyle z moich eleganckich ubrań.
Kolejny pomysł Taigi ponownie mnie zaskoczył. Słysząc o jej pomyśle zwiedzania wnętrza domu, zerwałem się ze swojego miejsca zaraz za nią. Niestety brunetka była szybsza. Z zadziwiającą szybkością pokonywała schody, zostawiając mnie daleko w tyle.
Nie miałem nic przeciwko samemu zwiedzaniu sypialni, gdyby nie pewien istotny fakt, jakim był ogromny bałagan. Wstając rano z łóżka, spieszyłem się do roboty, dlatego też nie pościeliłem go, pozostawiając kompletny nieporządek. Wiedząc, że Taiga wpadnie na kolację, poświęciłem całą uwagę kuchni. Zająłem się gotowaniem, zapominając o fakcie, że sypialnia również potrzebuje mojej uwagi.
Taiga zatrzymała się tuż przy łóżku. Westchnąłem cicho i podszedłem bliżej, patrząc na obraz przed sobą. Z zażenowaniem zacząłem podnosić kołdrę, która musiała zsunąć się z łóżka, kiedy wstawałem. Teraz na pewno weźmie mnie za bałaganiarza.
- Wybacz ten lekki nieporządek - zacząłem, rzucając tym razem poduszkę na łóżko.
- Lekki, powiadasz? - zapytała, unosząc brew, a delikatny uśmiech igrał na jej twarzy.
- Lekki, lekki - odparłem. - Jeszcze tragedii nie ma, uwierz mi. Musiałabyś zobaczyć moją kuchnię po dniu kulinarnych eksperymentów.
Zaśmiałem się cicho i rozejrzałem po wnętrzu. Oprócz niepościelonego łóżka i walających się poduszek nie było tak źle. I kilku bluzek, które wyrzuciłem z szafy, gdy nie mogłem się zdecydować, co powinienem założyć na tę kolację. Mogłem to sprzątnąć, zanim poszedłem gotować. I ,,mogłem" to kluczowe słowo.
- Może wybierzemy się na zakupy razem? - zapytałem, chcąc nieco zmienić temat i odwrócić uwagę od mojego bałaganu. - Pomogłabyś mi w zakupie odpowiedniego garnituru. Co ty na to?
Taiga?
512 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz