- To do potem Seline. - powiedziałam, złożyłam dłonie, oddałam hołd, po czym ruszyłam do na pięterko, by nakarmić swoje pupile. Zajrzałam do mini lodówki na piętrze i wyjęłam z niej wcześniej przyszykowane pożywienie. Po wrzuceniu im do terrarium oraz napełnieniu tego, co puste woda zamknęłam pokrywę, szczelnie. Napełniłam papudze poidło zarówno na wodę, jak i pokarm. Wpuściłam ją do klatki i zamknęłam, by nie otworzyła sobie ponownie.
Nie musiałam się specjalnie przebierać ani szykować. Gdyż akurat gdy sprawdzałam w szafce czy mam fajki, zadzwonił mój telefon, po odebraniu odezwała się ciotka Cynthia. Chciała, bym wpadła. Oczywiście nasza rozmowa trwała dłuższą chwilę, gdyż zaczęła mówić o tym, że rozmawiała z moją mamą. Skoro i tak się szykuje, to możemy porozmawiać, nie śpieszy mi się, a to i tak jest niedaleko. Gdy wyjęłam paczkę fajek, znalazłam też zapalniczkę i schowałam je do kieszeni bluzo kurtki. Sprawdziłam, ile telefon ma procent. Nawet jeśli miałby mniej niż sto, to w aucie mogę go sobie naładować. Akurat gdy kończyłam rozmowę, wysłałam sygnał do kierowcy, by podjechał pod mój blok. Zabrałam także klucze. Sprawdziłam, czy mam buty oraz wszystko, co potrzebne, miałam, więc mogłam wyjść z mieszkanka. Za godzinę i tak zjawią się pokojówki, czy ktoś tak z obsługi. Westchnęłam i ruszyłam do windy, by nią zjechać. Szybciej nią będzie niż schodami. Najwyższe piętro, także lepiej uważać.
W międzyczasie w windzie zaczęłam grać w jedna z gierek, jakie miałam na telefonie. Kilka osób także wsiadło. Nie unosiłam jakoś specjalnie głowy, by spojrzeć na resztę mieszkańców. Gdy w końcu zatrzymała się na parterze, mogłam z niej wysiąść wraz z innymi. Zanim jednak wyszłam z budynku, zostałam zawołana do recepcji. Dostałam dwie duże paczki oraz przesyłkę w kopercie.
- Te dwie paczki zabierzcie do apartamentu, a przesyłkę wezmę. - powiedziałam grzecznie, podziękowałam i ruszyłam z przesyłką. Kilka słów wymieniłam z konsjerżem, po czym zjawił się mój kierowca. Mam ich kilku z różnymi autami. Tym razem był to rolls-royce. Prowadził go młody chłopak, może miał gdzieś około skończonych dwudziestu parę lat. Powiedziałam mu, gdzie jedziemy, po czym zajęłam się sobą, choć kilka razy rozmawialiśmy ze sobą. Lubię słuchać historii innych, poza tym istotne informacje są ważne. W pewnym momencie dałam mu znak, by zapewnił mi prywatność, musiałam otworzyć przesyłkę i ją sprawdzić.
Miałam sporo na głowie, jeśli chodzi o mój handel informacjami. Dlatego przesyłki są często dostarczane od różnych źródeł. Tym jednak razem było ich kilka, nawet jeśli tyczyły się one policji, mieszkańców oraz obu walczących gangów. Starałam się ich nie mieszać, ale musiałam uważać, by na swoją prywatność.
Gdy znalazłam laptopa, mogłam się zalogować na pewną prywatną stronę, z której rozpowszechniłam pewnego rodzaju handel informacjami, wrzuciłam tam kilka dostanych informacji. Po czym wrzuciłam do odpowiednich miejsc. Teraz się zacznie zarówno licytacja, jak i możliwe, że dowiem się tez czegoś pożytecznego. Nawet jak jest za granicą w "podróżach służbowych" to wiem, co się dzieje zarówno w Londynie, jak i poza nim.
Akurat, gdy miałam coś robić, samochód się zatrzymał. Najwyraźniej byliśmy u celu. W takim wypadku musiałam coś dokończyć, po czym się wylogowałam, zabezpieczyłam i schowałam laptopa. Przesyłkę, schowałam w skrytce, po czym ją szczelnie zamknęłam. Wysiadłam z auta, a kierowca mógł pojechać. Zawsze później podjedzie pode mnie. Westchnęłam, gdy zaczęłam się zbliżać do domu ciotki i wujka. Im bardziej się zbliżałam do drzwi wejściowych, tym więcej miałam wątpliwości. Tu nie chodziło o to, że mogli mnie wystawić, albo zapomnieć o naszym spotkaniu. Zwyczajnie mogłam zatrzymać kierowcę, by nie musiał ponownie pode mnie podjeżdżać. Westchnęłam, gdy stanęłam przed drzwiami i zapukałam kilka razy. Nic, a nic. Próbowałam zadzwonić do ciotki, ale nie odebrała. Westchnęłam na to jedynie. Niby nie miałam dziś nic do roboty, ale jednak nie miałam ochoty tkwić tu jak jakaś zagubiona czarna owca. Wyjęłam z kieszeni paczkę fajek, po czym niemalże od razu wzięłam i zapaliłam jednego. Resztę schowałam ponownie do kieszeni, po czym się zaciągnęłam. Akurat, gdy po dosłownie chwili go wypuściłam, przypomniałam sobie o kluczach. Na mojego pecha, nie wzięłam tych od domu ciotki. Ruszyłam w tył zwrot i skierowałam się, by mógł mnie kierowca odebrać. Nie był jakoś daleko, dlatego mógł po mnie wrócić.Akurat, gdy gasiłam szluga, zatrzymał się kierowca. Zdeptałam peta i wsiadłam.
Przez chwilę się zastanawiałam co zrobić, zdecydowałam jednak wrócić do apartamentowca. Gdy już mieliśmy skręcać, w odpowiednim kierunku, dostałam wiadomość odnośnie do spotkania Serpents w barze Alibi. Tym samym mój kierunek ponownie się zmienił. Droga do Alibi należała do tych średnich. Musieliśmy wybrać inną drogę, by dojechać szybciej. W międzyczasie udało mi się zapalić kolejnego papierosa. Uchyliłam nieco okno, by dym wyleciał. Najpewniej będę śmierdzieć fajkami oraz jeszcze jakimś zapachem. Nie stosuje zbytnio perfum, mam za to inne zapachy, które utrzymują się na moich ubraniach i ciele.Auto stanęło akurat, gdy miałam jeszcze połowę papierosa, nie śpieszyło mi się go spalić, ponieważ nie lubię ich marnować. Wysiadłam z wygodnego auta, odesłałam kierowcę. Wyciszyłam telefon, by nikogo nie rozdrażnić. Kurtko, bluza zsunęła mi się z ramienia, odsłonił mi tym samym tatuaż, który poniekąd jest moją dumą. Gdy mój kojący papieros się skończył, zdeptałam go i wlazłam do baru Alibi. Przyjemna mieścina, czasem w niej przesiaduje, gdy chce zyskać nieco szumu, zamiast kompletnej ciszy. Przeszłam bezszelestnie przez bar, by móc dojść do wejścia barowej piwnicy. Ciekawiło mnie czego będzie dotyczyć spotkanie.
< Jayden? >
1008 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz