sobota, 11 czerwca 2022

Od Felixa - CD Harveya/ Do Anraia

 Co to w ogóle było za pytanie? Albo inaczej... czy ja miałem jakieś inne wyjście? Skoro mój przełożony tak ochoczo zajął się tą sprawą nie sposób było odmówić tym bardziej, że przecież to była moja praca. W tym momencie zastanawiający był jedynie fakt, ze podszedł do tego tak emocjonalnie. Czyżby dziewczyna, która przed chwilą tak prędko wyszła z mieszkania w jakiś sposób na niego wpłynęła? Może to zwykły zbieg okoliczności, a może kryło się za tym coś więcej?

Bez większego zastanowienia podałem mu dłoń, a na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Nie musiałem długo czekać, aż Harvey będzie gotowy do wyjścia na komendę, bo w końcu była jeszcze wczesna godzina. Na spokojnie zdążymy opowiedzieć o tym reszcie zespołu i przedyskutować możliwe plany działania w tym przypadku. Być może ktoś z nas był już wtajemniczony w sprawę i wiedział coś więcej? 

[...]

W biurze pierwsze co zrobiliśmy to skierowaliśmy się do pomieszczenia, w którym zazwyczaj większość z nas, pracujących w terenie przesiadywało popijając poranną kawkę. Można było to utożsamić z salonem w każdym domu. Gdy tylko stanęliśmy w drzwiach moim oczom rzucili się policjanci bardzo znudzeni swoją pracą. Część wypalona zawodowo, a druga część jeszcze starająca się cokolwiek znaleźć sobie do roboty. 

- A gdzie Polissena? - mruknąłem cicho rozglądając się po pomieszczeniu i nie dostrzegając jednej z najbardziej atrakcyjnych towarów na komendzie. 

- Wyleciała stąd jak strzała jakieś pół godziny temu, ale nie powiedziała co się dzieje. - jeden z naszych kolegów jakby słyszał to co sobie mamrotam pod nosem i wychylił swoją zamyśloną twarz z nad kubka gorącej kawy. 

- Szkoda, bo byłaby zainteresowana tym co za chwilę wam powiem. - Harvey zdecydowanym krokiem jak na niego przystało wszedł do środka i skierował się do biurka, na którym zazwyczaj mieliśmy wyłożone aktualne sprawy. Szybko przejrzał to co tam się znajduje, a następnie odrzucił plik na blat. - Wygląda na to, że plotki są szybsze niż jakiekolwiek zgłoszenia. - oznajmił za chwile opierając się tyłem o mebel i składając ręce na piersi. Tym gestem zwrócił na siebie uwagę wszystkich tam zebranych oprócz jednej osoby....

Stwierdziłem, że to idealny moment do tego, by zrobić sobie żarty z kolegi, dlatego podszedłem do niego od tyłu, gdy tylko Harvey zaczął mówić i wprowadzać innych w akcje. Wyczekując na odpowiedni moment nagle złapałem go za ramiona, a ten podskoczył i z wrażenia niemal wyrzucił swój telefon. 

- JEZU! GDZIE SIĘ PALI! - Anrai wstał niczym poparzony kawą i w oka mgnieniu odwrócił się do mnie. Wszyscy tam zebrani w jednej chwili spojrzeli na niego, a ja wybuchnąłem tak niepohamowanym śmiechem, że musiałem oprzeć się o fotel stojący obok. -... pogięło Cię? - przekrzywił głowę niczym zaciekawiony pies i powiedział już do mnie nieco spokojniej. 

- Twoje zamyślenie nie pozostawiało wyjścia. Musiałem to zrobić. - uspokoiłem się nieco - Może się nie pali, ale w końcu się coś dzieje. Mamy porwanie do ogarnięcia. - wskazałem kciukiem na Harveya, który tylko czekał aż się uspokoimy żeby kontynuować. 

-Porwanie? Kto zaginął?

- Najmłodszy syn jednego z bogoli, Hidden Moretti-Harris, słyszałeś coś o tej rodzinie?


<Anrai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz