wtorek, 7 czerwca 2022

Od Katfrin CD Kasjana

Poczułam jak Freja wskakuje na łóżko, a raczej na mnie. Pysk dobermanki znalazł się bardzo blisko mnie, a w następnej sekundzie moja twarz była mokra, a moja towarzyska zadowolona z osiągnięcia swojego celu.
- Czy możesz ze mnie łaskawie zejść? - powiedziałam, a ta od razu przesuwając się bardzo powoli z boczku na boczek zeszła ze mnie. Mogłam normalnie wziąć oddech i spojrzeć na telefon w celu ustalenia godziny.
- Naprawdę obudziłaś mnie o ósmej w dzień wolny? - zapytałam, a ta jedynie zaszczekała jakby chciała potwierdzić moje słowa. Pokręciłam głową i wstałam z łóżka od razu kierując się pod prysznic. Wczoraj wróciłam bardzo późno i jedynie co to miałam siłę zdjąć z siebie ubrania i rzucić je gdzieś w kąt. Zrobiłabym sobie długi prysznic gdyby nie to, że mój telefon cały czas dzwonił. Moje chęci do życia natychmiastowo spadły kiedy musiałam wyjść z gorącego raju by odebrać głupią komórkę.
- Czego? - powiedziałam od razu zakrywając swoje ciało ręcznikiem.
- Dzień dobry braciszku, fajnie że dzwonisz, dawno nie rozmawialiśmy - usłyszałam jednak moje przejęcie jakoś nie wzrosło ani trochę.
- Co chcesz? - powtórzyłam bo wiedziałam, że mój brat dzwoni o tych godzinach bardzo rzadko, wręcz nigdy.


- Potrzebuje osoby towarzyszącej, chce zapisać się na tatuaż i przy okazji wykonuje prośbę dla swojego znajomego - powiedział, a ja westchnęłam.
- Za 30 minut masz być, wyjdę na dosłownie chwilę, jeżeli cię nie będzie wracam do domu - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Westchnęłam i spojrzałam na swoje odbicie w zaparowanym lustrze. Cienie spod oczu już powoli schodziły jednak rany na całym ciele nadal były dość widoczne. Bolało mnie dosłownie wszystko mimo to znałam ból na tyle, że nawet dość duży nie sprawiał mi problemu. Pozostały jedynie walory wizualne, siniaki były już zdecydowanie ciemno żółte a nie fioletowe, ale ich wielkość była przerażająca. Włosy wydawały się suche i łamiące się. Nienawidziłam wracać z misji, nienawidziłam wtedy swojego wyglądu. Potrzebuje jeszcze kilku dni by wrócić do wcześniejszego stanu. Potrzebuje chyba jakiegoś urlopu, jednak wiedziałam, że aktualna sytuacja na to nie pozwoli. Odwróciłam się do lustra mając już dość swojego widoku. Weszłam do garderoby i założyłam na siebie czarny kombinezon na ramiączka. Zeszłam na dół i od razu podeszłam do ekspresu i zrobiłam sobie kawkę. Zabrałam kubek, a ze stołu zgarnęłam paczkę fajek i wyszłam na taras. Usiadłam w swoim ulubionym fotelu i już mogłam obserwować konie znajdujące się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Freja i Venon od razu położyły się na wygodną trawę, a ja mogłam jeszcze chwilę odetchnąć nim mój braciszek weźmie mnie na swoją "misje". 

Wysiadłam z samochodu Bellamiego i stanęłam wprost przed studiem tatuażu. Po cholerę on mnie tutaj zabrał? Kolejny tatuaż chce sobie zrobić? Chyba jednak nigdzie ich sobie już nie zrobi.
- By mieć kolejne musisz usunąć wszystkie inne - powiedziałam, a on pokręcił głową.
- Zaraz wszystko zrozumiesz - odpowiedział i wszedł do budynku. Od razu skierował się do wysokiego rudego faceta. Wybrał go ze względu na to, że jako jedyny był wolny.
- Czy mógłbym prosić Kasjana Rhasalda? - powiedział Bellami, a rudy odwrócił się w naszym kierunku.
- Tak jasne. Coś poważnego? - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Gdybym stanęła obok niego sięgnęłabym mu pewnie do żeber, albo może i nawet nie.
- Nie, potrzebuje odpowiedzi na jedno pytanko.
- Okay w takim razie już po niego idę, sekunda - rudy odwrócił się i poszedł zapewne po chłopaka. Bell odwrócił się do mnie z delikatnym uśmieszkiem jednak nie patrzył na mnie a na tatuatorkę, która również była nim zainteresowana. Wywróciłam oczami i przywaliłam mu w żebra.
- Jesteś w pracy, nie na przerwie, skup się - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Nie jesteś moją szefową - odpowiedział przez zęby z powodu bólu. Wzruszyłam ramionami i tym razem to ja się uśmiechnęłam.
- Ale mogę być - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka, który właśnie wyszedł z pomieszczenia. Rudy skierował się w naszą stronę, a za nim Kasjan. Bellami odwrócił się udając, że wszystko jest w porządku, a ja miałam ochotę uderzyć jego drugi bok.
- Kasjan Rhasalda? - zapytał mój brat. Kurwa od kiedy on taki poważny jest? Może od wczoraj? Nie wczoraj wpierdolił sobie na banie, że może zostać kim tylko chce ważne by w to wierzyć. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że Bell chce zostać czarodziejem.
- Tak jest. Coś się stało? - zapytał patrząc na brata podejrzliwie. Kojarzyłam go skądś, skąd... nie wiem.
- Potrzebuje pana w kostnicy. musi Pan zidentyfikować ciało, zapewne Pana sąsiadki, była samotna więc potrzebuje identyfikacji sąsiadów. Czy może Pan jechać z nami?

Kasjan?

719

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz