Wróciłam na część barową, by sprawdzić, czy bałagan został uprzątnięty. Jak się okazało, została jedynie Heather, która zmywała stoły. Bar był czysty i pusty. Najpewniej wszyscy ruszyli w drugą część, która należała do klubu. Oparłam się o kolumnę i spoglądałam to na krzesła, stoły, w miejsce, gdzie niegdyś widziałam krew i szkło. Teraz jednak świeciła tam czystka. Ruszyłam zza bar, by zrobić drinka zapracowanej dziewczynie. Przyda się jej po czymś takim. Gdy akurat robiłam drinki, dla siebie, dla Heather oraz Liz i Camili. Wiedziałam, że im się one przydadzą. Nuciłam sobie pod nosem i delikatnie maczałam w kolorowym drinku wisienkę. Nie jestem pewna, czy czekałam na współwłaścicielkę, czy może na to, by zawołała mnie Liz. Zwyczajnie tkwiłam w zawieszeni między młotem a kowadłem. Heather po umyciu stołów dołączyła do mnie przy barze, podsunęłam jej drinka i kiwnęłam głową, z lekkim uśmiechem. Miało to znaczyć "dziękuje, za ciężką pracę". Czasem lepiej wychodzi mi coś takiego niż słowa. Od tego jest Camila. No może jak czasem stanę za barem, by podawać drinki i móc wysłuchać kilku osób, to też jest całkiem użyteczne i miłe. Takie pogawędki, nawet jeśli tego się nie oczekuje. Barmani mają trudną sytuację, jednakże to, czego się dowiadują, jest zaskakujące, a niekiedy przerażające.
Dziewczyna wypiła drinka, po czym ruszyła do klubowej części, najwyraźniej była tam potrzebna. Ja zajęłam się myciem kieliszka. Liz była zajęta pilnowaniem. Camila zjawiła się niemal jak torpeda. Nieco zdyszana i z walizką. Najpewniej miała tam papiery, tak jest łatwiej niż noszenie ich w teczkach, albo torbach. Przynajmniej nikt cię nie okradnie. Nawet na mnie nie spojrzała, poczułam jedynie chłód, który popłynął w moją stronę. Skierowała się do łazienki. Wiedziałam, że muszę do nich dołączyć, gdyż nie ma innego wyboru. Dopiłam swój drink, po czym ruszyłam w stronę przyjaciółki.
Gdy weszłyśmy do łazienki, Liz pomagała dziewczynie. Najpierw była owinięta w ręczniku, by mogła mieć większy dostęp do jej ran. Miała ich sporo. Można było je zabezpieczyć, ale chyba dobrze, że je przepłukała, choć musiało to szczypać.
- Liz zabierzesz ją do pokoju na górze, Kirke ci pomoże. - powiedziała Camile. Oczywiście Camile, jest cudowną osobą, jednakże po czymś takim raczej będzie musiała coś zrobić, niż jedynie siedzieć i podpisywać papiery. To ona się tym zajmie, ja wolę czegoś takiego nie robić. Samo patrzenie na dziewczynę sprawia, że mam ochotę wyjść z pomieszczenia.
- Kirkę, pomóż mi. - odezwała się Liz. Jak posłuszne dziecko, ruszyłam i wzięłam pod rękę poranioną dziewczynę. Wraz z Liz ruszyłyśmy na piętro, by mogła odpocząć. Potem się zobaczy co się z nią stanie. Mnie czeka najwyraźniej pogawędka z przyjaciółką, było wypić drinki dla niej i Liz. Teraz będę tego żałować.
< Beatriz? >
434 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz