Chłopak najwyraźniej bardzo niechętnie wysiadł z pojazdu. Oddalił się w stronę klubu. Dzisiejszy jego stan nie należał do najlepszych. Nie panował nad sobą, było też widać po nim, że wolałby być zupełnie gdzieś indziej. Kierowca obserwował, co się dzieje przed klubem. Wiedział, że w razie czego ma pomóc. Klubów w Londynie było wystarczająco dużo, by wiedzieć, iż ten jest najbardziej odpowiedni do takich porwań. Nikt tak naprawdę nie dba o tych, co wychodzą z kimś i już tu nie wracają. Bywałam w takich miejscach kilka razy do roku, w różnych interesach. Wykorzystanie tego czasu było najodpowiedniejsze, by móc zadzwonić do pewnej interesującej osoby. Nasza rozmowa nie zajęła długo, potrzebowałam wszelkich informacji o obiekcie, który poszedł porwać dziewczynę. Oczywiście kilka istotnych informacji dowiedziałam się przez telefon. Rozmowa należała do tych przyjemnych oraz nieco skrytych, gdyż musiałam uważać. Rozłączyłam się, gdyż osobistość miała zacząć zbierać informacje. Nie potrzebowała wiele czasu. Mnie się te informacje przydadzą przy szantażu i innych ciekawych rozrywkach, oczywiście można też na nich zarobić. Zarobek może nie należał do uczciwego grona jednakże, gdy chodziło o pieniądze, to nie ważne skąd one się brały, zawsze były istotne. Podobnie jest z informacjami, które są sporo warte i niekiedy mogą ocalić komuś życie, a dzięki temu można uzyskać dług tak duży, że pociągnie on w wieczność. Takie są naprawdę świetne, a jeśli ktoś pomyśli o zdradzie, to musi mieć na uwadze to, że ich sekrety wypłyną.
Nie musiałam jednak długo czekać, by Rhys wyszedł z dziewczyną z klubu. Ruchem dłoni kierowca wiedział co robić, bo chłopak by wszystko spartaczył. Odetchnęłam, gdyż nie widziałam w swoim życiu, by ktoś aż tak żałośnie się zachowywał. Nie miałam słów, do tego, co robił. Zamiast się uspokoić i wziąć w garść, by uśpić dziewczynę strzykawką. Ten się nią ukuł i upuścił. Dziewczyna jeszcze prawie mu uciekła. Na szczęście kierowca zareagował na czas i zajął się resztą. Nasza robota się skończyła, teraz jedynie pozostanie zadzwonić do szefa, by ten podał namiary gdzie odstawić tę niewiastę.
Rhys mnie uciszył, gdy tylko wsiadł. Najwyraźniej wiedział, co zrobił źle i nie chciał żadnych porad. Kierowca ruszył z miejsca. Zrobiłam zdjęcie uśpionej dziewczynie, po czym wysłałam je w dwa różne miejsca. Ponownie uchyliłam okno i zapaliłam papierosa, by po chwili móc się skontaktować z szefem. Oczywiście pewnie jego prawa ręka albo ktoś inny odbierze i poda namiary to odstawienie towaru. Widziałam jak kierowca, zerkał w lusterko z politowaniem. Nie odezwałam się jednak ani słowem.
<Rhys?>
403 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz