- Dlaczego baby są takie ciężkie? Ja pierdole. Jakbyś chłopa dającego dupy porwał, pozwolił się umyć i go nakarmił to by cię po rękach całował, a wy? Czemu kobiety są takie niewdzięczne? - ona nie była świadoma tego, że tutaj nie chodziło w ogóle o kasę, której mi nie brakowało. Skoro nie wiedziała, że chodziło o dokumenty nie miałem zamiaru naprowadzać ją na ten trop. - Nie mam już dzisiaj siły na męczenie się z tobą - wstałem i nie czekając na jej ruch złapałem ją za nadgarstek. Syknęła cicho z bólu. - Nie no nie przesadzaj, przecież jestem delikatny - po czym spojrzałem na jej dłonie i już wiedziałem dlaczego tak zareagowała. Momentalnie ją puściłem. - Wybacz. Drzwi na prawo od łazienki. Pokój gościnny. Rozgość się. Jutro wrócimy do tematu - czy mądrym posunięciem było danie jej wolnej ręki? Oczywiście, że nie ale jestem zbyt naiwny i musiałem się o tym przekonać na własnej skórze. Zostawiłem ją samą sobie. Tak po prostu żeby zobaczyła, że jej ufam. Razem z Judo, który cicho przyglądał się całej sytuacji poszliśmy do mojej sypialni. Rozebrałem się i zostałem w samych bokserkach. Z braku sił rzuciłem się na łóżko, a pies po specjalnym podeście wbiegł na materac i ułożył się tuż obok. Zasnęliśmy.
W nocy obudził mnie dźwięk przekręcania klucza. W pierwszej chwili byłem zbyt zaspany i to zignorowałem jednak sekundy później uświadomiłem sobie, że mój gość daje nogę. Przekląłem pod nosem i biegiem ruszyłem do drzwi. Były otwarte, a po Isli nie było nawet śladu. Rozejrzałem się i widząc, że kluczyki do samochodu zniknęły zalała mnie fala zimnego potu.
- Zajebie - wysyczałem przez zęby. Wróciłem szybko do sypialni po jakieś dresy i wybiegłem przed budynek. Na szczęście dziewczyna miała z czymś problem i samochód jeszcze stał na miejscu. WOMAN MOMENT JAK TO MÓWIĄ. Trochę technologii i już się baba gubi. Kiedy tylko mnie zobaczyła włączyła silnik i ruszyła przed siebie jednak niestety nie była świadoma ile koni ma moje maleństwo i wbiła się prosto w latarnię. Przetarłem twarz i włosy dłońmi próbując opanować wściekłość. Niestety, nie podołałem. Nie czekając aż dziewczyna wysiądzie otworzyłem drzwi i wytargałem ją za szmaty z środka. Totalnie mnie nie obchodził jej rozwalony nos, który krwawił dość mocno. - Chciałem miło, ale jak widać z kurwami się nie da - warknąłem nawet nie patrząc w jej stronę.
- Kurwa to boli - rozpłakała się prawdopodobnie z bólu. Miała równie ciężki dzień co ja jednak miała szanse na poprawę swojej chujowej sytuacji. Nie wykorzystała jej.
- Wiesz co będzie bolało bardziej? Jak będziesz musiała zarobić na naprawę tych szkód a zaufaj mi, będzie to w chuj drogie - już nawet nie myślałem o jej posiniaczonych nadgarstkach. Zacisnąłem mocno dłoń na jej ręce i pociągnąłem za sobą do mieszkania. Zamknąłem ją w nim a sam zająłem się sprowadzeniem lawety i odholowaniem mojego dziecka na warsztat.
Wchodząc do mieszkania spodziewałem się tego co będzie na mnie czekać. Na szczęście dziewczyna nie zauważyła, że drzwi wejściowe otwierają się do zewnątrz. Chciała mnie zaatakować, a upadła z nożem na posadzkę na korytarzu.
- Już? Popisałaś się? - kucnąłem przy niej. Zabrałem nóż. - Tak źle ci było jak cię nakarmiłem i dałem schronienie? Wolisz wrócić na ulicę żeby się kurwić? Zapytałaś w ogóle co planuję zrobić? - w odpowiedzi tylko pokręciła głową. Płakała jednak w tamtym momencie nic mnie nie ruszało i miałem już kompletnie wyjebane. - Zjeżdżaj mi z oczu. Jak jeszcze raz spróbujesz uciec to przysięgam, że skończysz tak jak twój ostatni klient - oczywiście, że nie byłbym w stanie tego zrobić jednak musiałem w jakiś sposób dać jej do zrozumienia, że ma być grzeczna. Nic już nie mówiąc zebrała się z podłogi i pomaszerowała jak zbity pies do przydzielonej sypialni. Pies stał w korytarzu i patrzył na mnie z pochyloną głową. - Dlatego zawsze będziemy kawalerami - mruknąłem do niego i zamknąłem drzwi tym razem zabierając klucze ze sobą.
<Isla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz