Spojrzałem na jej dłoń. Zastanawiałem się ile razy te palce naciskały na spust, ile razy umazane były krwią. Najchętniej bym jej ją uciął, mając z tego chorą satysfakcję. Powstrzymałem jednak swoje dziwne myśli. Chwyciłem jej dłoń, mocno ściskając. Niech nie myśli, że dam się tak łatwo ugłaskać. Szczególnie po tym, jak ta żmija wypowiedziała imię Taigi. Najwidoczniej nieźle się przy tym bawiła. Nie było w niej współczucia. Zastanawiałem się czy te lata spędzone u boku Serana całkowicie ją odczuliły na ludzkie cierpienie. Czy w ogóle potrafiła jeszcze kochać.
- Nadal jesteś moim wrogiem i to się raczej nie zmieni - powiedziałem przez zęby, po dłuższej chwili dopiero ją puszczając. - Odwal jakiś numer, a będziesz następna. Zaraz po Jaydenie.
Dziewczyna wykrzywiła jedynie kącik ust w krzywym uśmiechu. Kilka razy zacisnęła swoją dłoń, następnie ją prostując. Chyba ją trochę zabolał nasz ,,przyjacielski" uścisk.
- Mam nadzieję, że jesteś równie dobry w czynach co w mieleniu ozorem - odparła.
Spojrzała na Isaaca, który jak dotąd zachowywał stoicki spokój. Nie wtrącał się w naszą rozmowę, jeśli można było tak nazwać naszą ciekawą wymianę zdań. Zastanawiałem się jak będzie wyglądać nasza współpraca. Jullenie nie można było ufać. Dopóki nie zobaczę na własne oczy całej akcji, nie uwierzę. Mówić mogła wiele rzeczy. Wolałem pozostać ostrożny. Nie raz przejechałem się na zaufaniu. Moją największą winą było uwierzenie w słowa Serana, że nikt podczas napadu na bankiet nie zginie. Interesowała nas tylko Florencja, a po tej akcji zostawiliśmy kilka trupów. W tym Taigi. Tego nie wybaczę sobie do końca życia.
- Nie pozostawię wszystkiego Pangeii. To moja osobista zemsta. Ja pozbędę się Serana. Zabiję go, patrząc mu w oczy w jego ostatniej chwili - zdecydowałem.
- Pangea sobie z nim poradzi. Ty nie masz szans się do niego zbliżyć. Odstrzeli cię jak kaczkę. Nie stanowisz dla niego zagrożenia - zapewniła, wypowiadając na głos bolesną prawdę.
- Szykuje się ciekawe wydarzenie - odezwał się jak dotąd milczący chłopak. - Dawno nie było takiej rzezi. Londyn ponownie spłynie krwią.
Zmarszczyłem brwi na jego słowa. Czyżby był już kiedykolwiek świadkiem takiej masakry? W Londynie zdarzało się, że gangi się ze sobą ścierały. To nie było nic nadzwyczajnego. Załatwiali swoje porachunki pod osłoną nocy. Policja była dość nieudolna i bezradna. Nie potrafili poradzić sobie z rosnącą przestępczością. W nocy Londyn żył własnym życiem. Jeśli faktycznie Serpents zrobi masakrę, zostawią za sobą masę trupów. Ciekawiło mnie tylko, czy Pangea w porę dowiedziała się o planowanym ataku. Czy Zeno uda się pokonać Serana? Kto w tym starciu zwycięży?
- Co teraz powinniśmy zrobić? - zapytałem, zwracając się bezpośrednio do Mavisa. - Będziemy tylko to obserwować?
Jullena/Isaac?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz