Dokładnie trzynaście. Tak jak podejrzewałam. Moje podejrzenia dotyczyły pewnej sprawy, nad którą pracowałam przez ostatni rok. Została ona zamknięta, a moje przenosiny tez tego dotyczyły. Były czymś takim jak zamknięcie mi gęby, bym nie drążyła już tego. Naprawdę dużo wiedziałam o sprawie, odkryłam większość dowodów. Jednakże o dziwo po czasie one zniknęły i zaczęły się groźby w postaci szczura i palca. Do tej pory nie wiadomo kto za tym stoi. Dlatego zdziwiło mnie, że teraz coś takiego po dopiero kilku dni pracy mnie to spotkało i jestem na celowniku do odstrzału, dlatego czym prędzej trzeba to sprawdzić i zakończyć tę sprawę, niż ona zakończy mój żywot. Powinnam chyba nakłonić młodszego brata do wyjazdu oraz by siostra za nic w świecie nie przylatywała. Gdyż wdepnięcie w to może skutkować śmiercią. Dlatego też czym prędzej trzeba się uporać z tym tutaj, a potem odsunąć i spróbować jakoś samemu to załatwić. Lepiej nikogo w to nie mieszać. Gdyż na sumieniu już mam dwóch gliniarzy, choć im mówiłam, by nie robili nic. Nie posłuchali. Dlatego też powinnam najpierw pomyśleć i przekalkować wszystkie za i przeciw. W tym wszystkim był mi też potrzebny świadek, że moje poczynania nie mają nic wspólnego z tymi dowodami. Zanim wzięłam młodego gliniarza na tę niebezpieczną misję.
Najpewniej w pozostałych dwóch miejscach nie znajdziemy tego, czego szukamy. Nie będę spisywać już od razu tego na stratę. Może jednak coś uda się znaleźć. Jakiś mały trop, choć poszlakę. Wiem i pamiętam, że muszę mu co nieco wyjawić. Może jest jednym z gliniarzy, do których i ja teraz należę, ale nie mogę mu do końca ufać. Dlatego też nie można wszystkiego mu zdradzić. Może wygląda na osobnika, który lubi robić sobie drzemki, przeglądać telefon, a nawet na nim grać tudzież lubi plotki. Nie do końca jeszcze rozszyfrowałam wszystkich, podobnie zbieranie informacji, po kontaktach wciąż jest w toku. Lepiej wiedzieć więcej niż za mało. Do tego jeszcze ten palec i szczur. To nie jest zbyt dobre przywitanie. Dlatego też musiałam wysłać do znajomej wiadomość, by ta sprawdziła zawartość torby. Jest jedną z najlepszych, dlatego też zna się zarówno na zwłokach, jak i dowodach. Musiałam jej wysłać adres hangaru, pod którym mamy się spotkać, gdyż on jest kolejnym elementem układanki.
- Jeszcze dwa miejsca i jesteś wolny. - rzekłam. Hangar, dojechanie pod odpowiedni adres, było dużo łatwiejsze. Do tego nikogo tam nie było nawet kamer, dlatego takie miejsce idealnie nadaje się, by zostawić w lodówce zwłoki. Zaparkowałam, wysiadając z auta, wzięłam kluczyk do skrytki i torbę. Nie trzeba było długo czekać, gdyż pojawiło się auto. Wysiadła z niej dziewczyna. Wyglądała młodo i jak taka zbuntowana nastolatka. Choć prawda była inna.
- Widzę, że dorobiłaś się pomocy. Nieźle Sum. W końcu słuchasz i nie działasz sama. Co macie dla mnie? - spytała. Pocierała dłońmi, jak małe dziecko, gdyż to jej fascynacja i naprawdę lubi badać dowody i nie tylko je.
- Będziesz chyba potrzebna. Jeśli znajdziemy, to czego szukamy, to będziesz musiała je zabrać. Najpewniej jeszcze ktoś się pojawi, by to zbadać i przepytać. - powiedziałam. Po moich słowach, jak na zawołanie pojawili się tajniacy, oraz technicy.
- Nie martw się, jesteśmy przyszykowani. Lecimy sprawdzać. Damy znać, gdy coś znajdziemy. - rzekła dziewczyna.
Wzięłam od niej rękawiczki. Rozdzieliliśmy się, z cztery osoby ruszyły wraz ze mną i Anraiem. Gdy udało się nam wejść, można było poczuć chłód. Pełno zniszczonych dokumentów. Trofea, do tego całe półki pełne tego, czego można było się spodziewać. Nie było jednak czasu, by się temu głębiej przyglądać. Na oko, gdy się spojrzało, znajdowały się w słoikach poszczególne części ciała, jakiejś rozpuszczające się materiały, do tego sterta zniszczonych i spalonych dokumentów. Oprócz nich i tego zimna, czegoś tu brakowało.
- Miałam ci powiedzieć coś więcej na temat tej sprawy. Taki palec i szczur, jakiego dostałam, były jeszcze trzy takie przypadki. Osobnicy byli podejrzani, nawet jeśli nie mieli nic z tym wspólnego. Wróćmy do ważniejszej sprawy. Te palce należą do członków gangu. Nie znaczą nic w tym mieście, do tego ktoś robi czystkę i usuwa poszczególnych światków. Jeśli jesteśmy na dobrym tropie, to na końcu znajdziemy lodówki, z ciałami. No, chyba że się już ich pozbyli. - rzekłam. Moje słowa były tajemnicze, ale nie zdradzałam też zbyt wiele. Zresztą i tak pewnie za wiele powiedziałam.
Zatrzymałam się, gdyż większość była otwarta, do tego były one puste. Zaczęli już usuwać dowody, na szczęście, albo nieszczęście zostały jeszcze dwie zamknięte. Może tam znajdziemy, to czego szukamy. Dlatego czym prędzej otworzyłam rękawiczki i otworzyłam lodówkę. Po jej otwarciu mnie zatkało. W środku znajdowały się poszczególne części ciała. Trzech może czterech różnych osób. Nie tego się spodziewałam.
- Co tam znalazłaś? - spytał chłopak.
- Części ciała. Oczy, uszy, języki i palce. - rzekłam i wyliczałam, tak jakbym się tego spodziewała.
Lotte będzie mieć sporo pracy. Musiałam sprawdzić drugą lodówkę, by dowiedzieć się, co się w niej znajduje. Tam jednak znajdowała za laminowana kartka. Jakby wiadomość. Spodziewali się nas. Czym prędzej ruszyłam sprawdzić, czy nie ma czegoś na regałach. Niczego tam nie było. Nie było, tutaj tego, czego szukałam.
- Mieszkanie spłonęło, moi ludzie je sprawdzą. Teraz jednak odwieź młodego i ty też jedź, odpocznij. - rzekła. Gdy pojawiła się tuż obok mnie. Lotte ma to do siebie, że wyrasta jak spod ziemi i podobnie znika. Musiałam odetchnąć i sprawdzić inny trop, miałam taki. Zgodziłam się z nią. Nie było sensu się kłócić. Dlatego najlepiej będzie teraz odstawić chłopaka.
***
Odstawienie go pod komisariat nie zajęło byt długo, droga przebiegła sprawnie. Była cisza między nami. Gdyż nie takiego obrotu spraw się spodziewałam.
- Dzięki za dzisiejsze towarzystwo i pomoc. - rzekłam, gdy wysiadał z auta. Nasza rozmowa nie rozwinęła się zbyt daleko. Gdyż nie miałam na to czasu.
Gdy odszedł, odjechałam. Wysłałam wiadomość, że jadę i za ile mniej więcej można się mnie spodziewać. Gdy odnalazłam odpowiednie miejsce, wyłączyłam chwilę temu światła, a do mnie dosiadł się osobnik, który będzie mi towarzyszyć na nocnej zmianie. Nawet udało mi się złapać przełożonego, by załatwić z nim, żebym mogła przyjechać gdzieś po południu do pracy. Mam się do niego zgłosić, gdy przyjadę, był to ktoś wyżej niż Fuller. Mam sporo pracy, podczas tej obserwacji. Podstawili jeszcze dwa auta, by ukryć ten, w którym jesteśmy my. Dostałam gorący posiłek i nowy napój, tym razem to była herbata, na kawę już za późno. Przywykłam też do nocnej zmiany i nie zasypiam, gdy pracuje, gdyż to takie przyzwyczajenie. Muszę coś znaleźć i rozpracować nim będzie za późno.
Anrai?
1046 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz