Ostatnią czynnością, na którą miał ochotę była z pewnością rozmowa z Mavisem na jakikolwiek temat. Przez krótką chwilę rozważał nawet popuszczenie smyczy mastiffowi i zezwolenie mu na rozprawienie się z niedawno poznanym chłopakiem. Szybko jednak przepłoszył tę myśl z głowy, zdając sobie doskonale sprawę z faktu, że nie tylko niczego by to nie rozwiązało, ale także sprowadziłoby na jego głowę dodatkowe kłopoty.
- Nie domyślasz się przypadkiem o co może mu chodzić ? - Spytał z miną kompletnego niewiniątka po uprzednim upewnieniu się, że najbliższy przypadkowy przechodzień nie powinien go usłyszeć. Najwidoczniej nie bez powodu wielokrotnie słyszał, że ma świetny zmysł aktorski, bo zamiast usłyszeć, że ma nie udawać Greka, zarobił jedynie lekkie wzruszenie ramionami. - No mniejsza, cokolwiek by to nie było, muszę najpierw je odstawić do domu. - Oświadczył i nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Rhysa ruszył w kierunku odpowiedniego lokum. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, w kawiarni na dole powinno być jeszcze na tyle dużo ludzi, by zdążył przebić się na górę zanim zostanie w ogóle zauważony przez ciotkę. Co do spokojnego odwrotu nie był już taki pewny.
- Niech zgadnę, nie pozwolisz mi wejść do środka samemu ? - Rzucił, odwracając się do niego plecami i wsadzając głowę do wnętrza lokalu, z którego natychmiast wypłynęło przyjemne, swojskie ciepło pomieszane z mocną wonią wszelkich słodkości jakie chyba była w stanie zaserwować kuchnia hiszpańska.
- Może i zezwolę, ale masz tu być z powrotem najpóźniej za trzy minuty. Inaczej będę zmuszony tam po Ciebie wejść. - Ostrzegł szatyn, chowając się w takim miejscu ulicy, by móc uważnie obserwować wejście do Bajo las estrellas, a jednocześnie samemu nie zostać zauważonym przez wychodzących i wchodzących klientów.
- Tak jest. - Przytaknął nastolatek, znikając za drzwiami.
Wpadłszy do pokoju, zerwał jedną z kartek samoprzylepnych leżących na biurku i skreślił na niej odpowiednią wiadomość dla swojej opiekunki. Następnie, starając się zapanować nad rozszalałymi myślami, zaczął instynktownie rozglądać się za czymś, co mogłoby mu posłużyć za broń, gdyby spotkanie z szefem mafii przybrało jeszcze gorszy obrót niż to sobie obecnie wyobrażał. Łuk i szpada zawieszone pod sufitem oczywiście odpadały, bo nie dało się ich w żaden sposób ukryć. Pistolet, który przywiózł jeszcze ze swoich rodzinnych stron najprawdopodobniej byłyby o wiele lepszym rozwiązaniem, ale niestety potrzebowałby znacznie więcej czasu na jego odnalezienie. Zresztą, z tego co kojarzył , i tak był nienaładowany. Cóż.. będzie musiał zadowolić się nożem, który używał zwykle podczas rzeźbienia. Zresztą nie po raz pierwszy. I zapewne nie ostatni. Oby tylko pamiętał jeszcze jak się go prawidłowo używa w kontakcie z żywym ciałem.
< Isaac ? >
410 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz