Po spotkaniu u Zeno nie zamierzałem wracać do domu swoich rodziców, ani do swojego mieszkania. Miałem w nim mały remont, dlatego też obecnie zamieszkiwałem w domu rodzinnym, co nie bardzo mi pasowało. Kiedy zacząłem studiować cieszyłem się swoją niezależnością. W sumie najbardziej cieszyło mnie, że nikt ciągle nie suszy mi głowy o poznanie wybranki czy wizji zakładania rodziny. Moi rodzice byli okropni pod tym względem. Za wszelką cenę chcieli ułożyć mi życie. Wszystko musiało być tak, jak oni sobie to zaplanowali. Niestety... Ich syn był gejem. I to nie biseksualistą, kręcili mnie tylko chłopcy. Tego nigdy by nie przeboleli. Lepiej było utrzymać tajemnicę i pozwolić im żyć w niewiedzy. Przynajmniej na tę chwilę, gdyż wiedziałem, że z biegiem lat będzie mi coraz trudniej wymyślać coraz to nowe wymówki. Dlatego też postanowiłem chamsko wprosić się do mieszkania Hiddena. Bywałem tam parę razy a od czasu, kiedy nie miał współlokatorki było jeszcze lepiej. Nie powinien mieć problemu z przenocowaniem mnie tej jednej nocy.
Nie spodziewałem się, że Hidden będzie miał ochotę udać się ze mną na trening siatkówki następnego dnia. Szczerze wątpiłem, aby posiadał jakiekolwiek zdolności w tej dyscyplinie. Skoro jednak się tak przechwalał, postanowiłem dać mu możliwość wykazania się. Najwyżej chłopcy wgniotą go w podłogę. Podawanie piłek zawsze było jakąś opcją.
Będąc w szatni, obserwowałem zdziwione spojrzenia swoich współtowarzyszy. Nowa osoba zawsze budziła ciekawość. Uśmieszek pojawił się na mojej twarzy. Ruszyłem w stronę swojej szafki, postanawiając pozwolić Hiddenowi błyszczeć i nacieszyć się sławą. Wszystko było nawet zabawne do czasu, aż ktoś nie zapytał o nasze relacje. Obawiając się jego odpowiedzi, postanowiłem sam odpowiedzieć. Nie mogłem pozwolić, aby mój sekret się wydał. Może to głupie, ale ukrywałem się z tym. Możliwe, że większości drużyny nie zrobiło by to różnicy, gdyby dowiedzieli się, że mają geja na swoim pokładzie. Wiedziałem jednak, że na pewno dwóch było niezbyt przyjaźnie nastawionych do każdej ,,inności". Jeden z nich, Josh, który aktualnie próbował pokazać swoją dominację nad Hiddenem zaliczał się do takich osób. Zastanawiałem się, czy podczas tego spotkania nie wynikną jakieś zgrzyty.
- Nie widziałeś nigdy takiej rzeźby? Może pokazać Ci więcej? - odezwał się Hide z tym swoim firmowym uśmieszkiem na twarzy, kiedy siatkarz dotykał mało delikatnie palcem blizny po porwaniu i torturach.
Poczułbym się odrobinę zazdrosny, gdyby kto inny dotykał ciała Hiddena. Josh zabrał rękę, którą odtrącił czarnowłosy i skrzywił się na te słowa. Po chwili zaczesał swoje włosy do tyłu, postanawiając wrócić do przebierania się. Hidden zawiązywał już swoje sznurówki.
- Chyba nie jesteś pedałem, co? - mruknął, zerkając na zaskoczonego tymi słowami Hiddena.
Oho... To nie pora na homofobiczne wywody Josha. Nie dziś. Klasnąłem głośno w dłonie, skupiając uwagę na swojej osobie. Byłem już gotowy do treningu, nie to co pozostali.
- Ostatni zbiera piłki, trener już czeka, ruszajcie się panienki! - zawołałem, ruszając w stronę drzwi. Po drodze klepnąłem mało delikatnie mijanych chłopaków w plecy, którzy okropnie się guzdrali. Obecność młodego Moretti aż za bardzo pochłonęła ich uwagę.
Spojrzałem na Hiddena, który uniósł pytająco brew. Nie mając zamiaru tego komentować, po prostu wypchnąłem go z szatni. Obejrzałem się przez ramię, aby sprawdzić, czy chłopcy poszli w nasze ślady.
- Masz z nim jakiś problem? - zapytał Hidden, mając zapewne na myśli Josha.
- Z nikim nie mam problemu - odparłem krótko, postanawiając uciąć ten temat. - Nie zadawaj pytań, tylko śmigaj po piłkę. Muszę ocenić czy nie skompromitujesz się.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny. Trafiło, że byłem po przeciwnej stronie siatki. W mojej drużynie był również Josh, który chyba nie zrezygnował z misji pokazania Hiddenowi, gdzie jego miejsce. Świetnie serwował, wybierając na cel akurat Hide, który nawet całkiem dobrze sobie radził.
Hidden?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz