- Nie rozpędzaj się tak - powiedziałem do Felixa, który zaczął snuć swoje domysły.
Czemu ta dwójka wszędzie musiała wietrzyć jakiś spisek? Nawet tam, gdzie go nie było. To już było chore. Co do jednego miał rację, zdążyłem poznać Faye. Niestety. Nie żywiliśmy do siebie ciepłych uczuć. Wolałbym z nią nie pracować. Żywiła do mnie ogromną niechęć i brak zaufania. A zaufanie było podstawą w pracy, jaką wykonywaliśmy. Ostatnio zostało one nadszarpnięte w relacjach z chłopakami. Miałem tylko nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Temat Blake pozwolił mi na zmienienie tematu rozmów z podwładnymi. Chociaż na chwilę zapomnieli o Lukrecji. Informacja o nowej koleżance nieźle ich nakręciła. Po kilku minutach udało mi się w końcu opuścić komendę. Nie pojechałem do swojego mieszkania. Wybrałem inny kierunek. Skręciłem w drogę prowadzącą do posiadłości Morettich. Miałem nadzieję, że Lukrecja pojechała prosto do brata. To było zrozumiałe. Musiałem z nią porozmawiać, z nią i Zeno. Sytuacja na policji robiła się coraz trudniejsza. Nie mogłem działać sam. Potrzebowałem ustalić plan działania z bratem Luki.
Moje nadzieje na rozmowę z dziewczyną zrujnował Zeno, informując mnie, że Lukrecja o tej porze znajdowała się w jednym z pokoi i spała. Walczyłem z pokusą, aby zignorować jego słowa i tak po prostu wparować do niej, by zmusić ją do rozmowy. Szybko jednak pojąłem, że mógłbym tym tylko bardziej skomplikować naszą sytuację. Zapewne nie chciała mnie znać. Wszystko to wina chłopaków. Moja. Dlaczego ostatnio nasze życie zaczęło się tak sypać? Do czasu tych feralnych wakacji było dobrze. Cieszyłem się, że poznałem w końcu kobietę mojego życia. A teraz? Nie wiedziałem, czy kiedykolwiek się do mnie odezwie choć słowem. Bolało mnie to, ale postanowiłem dać jej czas. Tyle, ile będzie potrzebowała, choć wcale mi się to nie podobało.
Kiedy obudziłem się po całonocnym piciu z Zeno, usłyszałem kroki. Ktoś krzątał się w salonie. Z przymrużonymi oczami próbowałem zobaczyć, kto to był. Dzienne światło okropnie mnie raziło, byłem niewyspany a w dodatku głowa okropnie mi pękała. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio aż tak się narąbałem. Potrafiłem pić, nie było to dla mnie żadną nowością, ale przez napiętą sytuację nie potrafiłem zwolnić tempa. Niewiele co pamiętałem z naszej męskiej rozmowy. Wiedziałem tylko, że jako pierwszy odpadł szef mafii. Kiedy nie odpowiadał na moje pytania, postanowiłem polać sobie odrobinę whiskey. To nie był najlepszy pomysł, patrząc z perspektywy czasu i stanu, w jakim się obecnie znajdowałem. Lukrecja bez słowa sprzątała nasze szklanki. Chciałem ujrzeć jej twarz, lecz była odwrócona plecami do mnie. Dopiero jak zamierzała opuścić salon, mogłem na nią spojrzeć. Była ubrana jedynie w czarną koszulę, włosy spięła w kok, który zaczął się rozwalać, uwalniając tym samym kilka kosmyków włosów. Jej twarz wyglądała na zmęczoną. Nie miała na sobie pełnego makijażu. Z cichym westchnieniem podniosłem się do pozycji siedzącej. Nie zdążyłem jej zawołać. Wyszła z salonu, zapewne udając się do kuchni. Przetarłem dłońmi swoją twarz.
- Mam ochotę umrzeć - usłyszałem głos Zeno.
Spojrzałem w jego stronę. Mogłem się założyć, że czuł się tak samo paskudnie, jak ja. Przesadziliśmy wczoraj z piciem i to zdecydowanie.
- Myślę podobnie - mruknąłem, czując ból w karku.
Spojrzałem na poduszkę, która zamiast trzymać pod głową, zapewne przyciskałem do siebie. Przybiłem sobie mentalną piątkę za swój spryt. Dałem sobie chwilę na odpoczynek, po czym wstałem z kanapy. Kac morderca nie ma serca i zbiera swoje żniwo.
- Potrzebujesz coś na ból głowy? - zapytałem, znów na niego spoglądając.
Zeno nawet nie ruszył się z miejsca. W dalszym ciągu zalegał na kanapie. Chyba nie miał ochoty wstawać. Nie zamierzałem go pospieszać. Uśmiechnąłem się tylko kiery pokazał kciuk w górę, ruszając w stronę wyjścia z salonu.
- Harv? - zawołał za mną, powodując, że na chwilę się zatrzymałem.
- Hm?
- Daj jej jeszcze czas - powiedział, spoglądając na mnie wymownie. - To dla niej trudne, dla nas wszystkich.
Ściągnąłem brwi, analizując jego słowa. Nie ukrywam, chciałem już skonfrontować się z Lukrecją. Nie musiała być to rozmowa o ostatnich wydarzeniach. Chciałem jedynie zapytać, jak się czuje. Czy było coś, co mógłbym zrobić? Skinąłem krótko głową, przyznając Zeno rację. Nie chciałem niczego bardziej skomplikować.
Zeno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz