niedziela, 16 października 2022

Od Rhysa - CD Dakoty

 Stałem oparty o budynek, czekając na odpowiednią osobę. Ludzie co jakiś czas przechodzili obok, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi, a może nawet mnie nie zauważając. Byłem już odrobinę znudzony, ale nie mogłem wrócić do mieszkania. Jeszcze nie teraz. Mavis dał mi zadanie, a to nie zdarzało się za często. Czasem gdzieś z nim wychodziłem, lecz samodzielna misja była rzadkością. Nie wdawałem się w szczegóły ani nie zadawałem głupich pytań. Nasz przywódca chciał, bym odnalazł pewnego chłopaka. Nie było to nic trudnego, dlatego też od razu swoje kroki skierowałem pod wskazany adres. Daję słowo, że w tym mieście nikt nie ukryje się przed Mavisem i Seanem. Ta dwójka doskonale orientowała się w sytuacji w Londynie.  Nie było lepszych informatorów.

Kiedy upłynęło kilka minut, moim oczom ukazał się dzisiejszy cel. Wyglądał znajomo. To właśnie jego spotkałem w barze. Nie sądziłem, że taki dzieciak jak on uwikłany jest w mafijne sprawy. Miałem nadzieję, że nie miał kłopotów z Mavisem. Może nie znaliśmy się za długo, ale żal byłoby młodego, gdyby któryś z chłopców dobrałby mu się do skóry. Dakota wracał ze spaceru ze swoimi psami. Z początku obawiałem się, że mógłby mnie nimi poszczuć, gdyby źle zrozumiał moje intencja. Osobiście nic do chłopaka nie miałem. Byłem tylko posłańcem. Mavis chciał, bym sprowadził Dakotę do niego w celu dogadania jakichś spraw.

- Znów się spotykamy, co? - zagadałem, uważnie obserwując, jak jeden z jego futrzanych towarzyszy obwąchuje mnie po kieszeniach.

Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się czego może ode mnie chcieć. Po chwili dotarło do mnie, że dzisiejsze popołudnie spędziłem na pieczeniu różnych przysmaków. Eksperymentowałem z przepisami. Tęskniłem trochę za moją legalną pracą, jaką była praca w cukierni. Przynajmniej moi współlokatorzy nie narzekali i objadali się przysmakami. W kieszeni miałem jedno z ciastek, zapewne już nieźle pokruszone. Było czekoladowe, dlatego też nie chciałem dać go zwierzakowi. Odsunąłem się o krok od obwąchującego mnie pyszczka psa.

- Mavis cię wzywa - powiedziałem krótko, licząc, że chłopak rozumie ową wiadomość.


Dakota?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz