poniedziałek, 7 listopada 2022

Od Zeno - CD Harveya/Do Blair

 - Może zamiast zajmować się ciągle tym pieprzonym komisariatem zacząłbyś dostrzegać na przykład fakt, że związek Ci się sypie, bo nie upilnowałeś swoich piesków...? - zanim zdążyłem mu odpowiedzieć na pytani, w drzwiach od mojej sypialni stanęła Lukrecja, która prawdopodobnie była tam przed chwilą tylko po to żeby się w miarę ubrać. W mojej szafie nadal znajdowało się kilka rzeczy Leah, dlatego moja młodsza siostra skorzystała z tego udogodnienia wyciągając jedną z kremowych sukienek, która idealnie podkreślała jej lekko opaloną karnacje i ciemne włosy. 

-Nie chce w tym uczestniczyć. - mruknąłem niezadowolony widząc w jaką stronę zmierza ta sytuacja. Lukrecja miała charakterek chociaż chowała go pod wyćwiczonym, markowym uśmiechem, który pokazywała na sesjach i spotkaniach biznesowych. W końcu była moją siostra, a każdy z Morettich miał kilka cech wspólnych, których nie sposób się było pozbyć. 

-A ty wcale nie jesteś lepszy! Nie lubiłam Faye, ale fakt, że zachowała się tak a nie inaczej jest tylko i wyłącznie twoją winą! - tym razem wystartowała do mnie i gdybym był teraz jakimś zwierzęciem z  futrem to najpewniej zjeżyłbym się jak jeżozwierz. Widać było, ze ma gorszy dzień przez to co się stało, jej policzki nadal były lekko podpuchnięte od wczorajszego płaczu. Najwidoczniej to było dla niej za dużo emocji, a teraz musiała dać temu upust tylko.... dlaczego celowała  w takie tematy.

-Stąpasz po cienkim lodzie... - westchnąłem zerkając na nią spod byka. Ona doskonale wiedziała z czym wiąże się poruszanie ze mną tematu osób, na których mi zależy, a które jakimś cudem straciłem. - Nie sądzę, że nie cierpisz teraz wewnętrznie, ale...

- ... ale przynajmniej potrafię postawić jasne zasady, a osoba, która kocham nie wchodzi mi na głowę. - to mówiąc spojrzała to na mnie to na swojego wybranka po czym zniknęła ponownie w sypialni. Zerknąłem na Harveya, którego wręcz wmurowało widząc takie zachowanie Lukrecji. Pewnie nie miał pojęcia, że moja siostrzyczka posiada tez ta drugą, o wiele groźniejsza odsłonę. 

- Błagam nie komentuj tego... - westchnął rozmasowując swój kark. Jego mina mówiła więcej niż tysiąc słów. Nie chciał tego ciągnąć, nie chciał w ten sposób z nią rozmawiać, a jednak najbezpieczniej było w tym momencie poruszyć ten temat bez zbędnych gapiów. Wzruszyłem ramionami czując, ze jestem tutaj zbędny. Temat Faye i tak za mną chodził, dlatego po kilku minutach po prostu wziąłem swoją marynarkę i wyszedłem z apartamentu. Było dosyć wcześnie, dlatego postanowiłem, że drugą część dnia spędzę w kancelarii. Przynajmniej tam będę mógł nieco odciąć się. Pod biurem byłem dosłownie kilka chwil później, wszedłem jak gdyby nigdy nic i przywitałem się ze swoimi pracownikami, by już za moment zniknąć za drzwiami swojego gabinetu. 

Przez kolejne pół godziny przeglądałem same papiery rozwodowe. Nie wiem co tych ludzi nagle wzięło na to, by kończyć swoje długoletnie związki, ale ewidentnie była teraz na to 'moda'. Dodatkowo przez to wszystko ja miałem więcej roboty. Powoli zmęczony czytaniem tych bzdur oparłem się o biurko, a dłoń ułożyłem na swoim policzku tak żeby się podeprzeć i usiąść w nieco mniej niewygodnej pozycji. 

- Przyniosłam Ci kawę... - usłyszałem przyjemny damski głos, którego właścicielka już od jakiegoś czasu czuła się tu chyba swobodniej, bo nawet nie pukała. Blair ułożyła filiżankę tuż obok mojej ręki, a następnie usiadła na kanapie mieszczącej się pod samą ścianą gabinetu. Zerknąłem na nią, a jej wymowne, przeszywające spojrzenie wręcz wywiercało we mnie dziurę.

-Widzę jak na mnie patrzysz.

-Czekałam aż mi wytłumaczysz co się wczoraj stało, że nie dobierałeś telefonu, a jedynym sensownym źródłem informacji o tobie była Melissa. 

-Dzwoniłaś do mnie? - w tym momencie sięgnąłem po telefon żeby sprawdzić co się w ogóle wczoraj działo. Od rana jakoś nie spieszyło mi się żeby tam spojrzeć. - Po co?

- Bo się martwiłam! Poza tym Melissa wszystko mi wyśpiewała. - założyła nogę na nogę i złożyła dłonie na piersi - Jednak coś czułeś do Faye, prawda? Dlaczego ty w ogóle z nikim nie rozmawiasz? Ja tobie opowiedziałam prawi wszystko na wakacjach co czuje, a ty...

-Blair... - przetarłem dłonią twarz, a swoim zwrotem najwidoczniej jej na tyle przerwałem, że na moment zamilkła. - Nie ma co tu opowiadać, po prostu nie byłem w stanie jej powiedzieć kim jestem, a bez tego nie może być w moim otoczeniu. - dopowiedziałem - Poza tym... nie wyglądasz jakby Ci to przeszkadzało..


Blair?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz