- Przepraszam? - spojrzałam na niego tak, jakby wyrosła mu druga głowa. Co to miało być? Miał teraz zamiar rzucać takimi tekstami tylko dlatego, że Faye jawnie mnie nie lubiła? Ważnym jest aby zaznaczyć, że to własnie od niej zaczął się ten 'konflikt'. Chciała walczyć o coś czego mieć na swoje życzenie nie mogła i cały czas rzucała we mnie tylko obelgami i traktowała jak kogoś gorszego pozycją niż ona. Chyba oczywiste, że nie będę za nią ronić żadnych łez. Ale przecież nie chodziłam też zadowolona, jakbym wygrała los na loterii! Starałam się zachowywać tak jak zawsze, w miarę neutralnie i robiłam to właśnie dla niego. Nie chciałam żeby czuł się gorzej niż teraz, chodź głośno o tym nie mówił.
Tak więc zrozumiałe jest to, że jego komentarz mnie poirytował.
- Zeno, z całym szacunkiem, ale nie wyglądam jak cokolwiek. To, jak ja się czuję w stosunku tego co się wydarzyło pozwolę sobie zachować dla siebie. Nie odwracaj kota ogonem, bo to nie o tym chcę z tobą porozmawiać. - po swojej wypowiedzi westchnęłam cicho i poprawiłam swoją pozycję, zakładając nogę na nogę dla większej wygody i aby powstrzymać się od stukania obcasem o podłogę z frustracji.
- Ale mam rację. - dodał, bo widocznie miał potrzebę poczucia racji. - Nigdy się nie lubiłyście i..
- Zeno, to ONA nie lubiła mnie. - czułam narastającą złość, chodź powinnam się lepiej kontrolować. Ale nie mogłam pozwolić na to, że tak zgrabnie zamiótł to pod dywan. Czy on już naprawdę zapomniał jak.. jak.. wstrętna ona potrafiła być względem innych? Czułam się tym bardzo dotknięta i może nawet zraniona. - Zachowywałam się w stosunku do niej normalnie. To ona zawsze miała coś do powiedzenia na mój temat. I to ja musiałam słuchać o tym jaka to nie jestem, to było naprawdę uwłaczające wiesz?
Skrzyżowałam ręce na piersiach i wbiłam wzrok w podłogę. Między nami zapadła cisza, a ja próbowałam się szybko zebrać do kupy. Ostatnie czego potrzebował to było właśnie coś takiego, ale niestety dałam się ponieść. Tym razem to serce wygrało nad rozumem.. bo nie mogłam powstrzymać tego co w stosunku do niego czułam. I bardziej niż cokolwiek, niż to co mówiła Faye, bolało mnie to, że Zeno nie dostrzegał tego, że Faye mnie raniła. I teraz też o tym nie myślał. Ale co mogę z tym zrobić, jeśli to właśnie do niej żywił jakieś uczucia, a nie do mnie? To normalne zachowanie.
- Przepraszam. - odezwałam się jako pierwsza nie spuszczając wzroku z podłogi. - Nie powinnam w ogóle o tym rozmawiać, to nie po to tu przyszłam, a.. z resztą nie ważne.
- Więc po co tutaj przyszłaś? - kiedy po kolejnych sekundach ciszy usłyszałam jego głos podniosłam głowę i spotkałam się z jego spojrzeniem. Nie lubiłam jak jego wzrok sprawiał, że po moim ciele przebiegały dreszcze. Czułam wtedy, że robię się w stosunku do niego zbyt uległa. A teraz musiałam być zdecydowanie bardziej stanowcza, bo inaczej nigdzie nie zajdę w tym, po co tu przyszłam. - Jeśli nie rozmawiać o niej, to o czym?
- Żeby porozmawiać o Tobie. O tym co czujesz, o tym co chcesz powiedzieć, ale nie ma nikogo kto by słuchał. Bo wiem, że nikt Cię o to nie pyta. Nie o Ciebie. - podniosłam się z kanapy i pewnym krokiem ruszyłam w stronę jego biurka.
Kiedy już przed nim stałam Zeno zmienił swoją pozycję. Oparł się wygodnie na fotelu i splótł przed sobą dłonie czekając na to co mam do powiedzenia. Wiem co chciał zrobić, chciał mnie onieśmielić, żebym nie drążyła drażliwego tematu. Nie chciałam temu ulec, bo nie ważne na jakiego się kreuje, nie ważne jaki musi być w swoim świecie, nadal jest człowiekiem. A każdy człowiek musi kiedyś wydusić z siebie nawet te najwrażliwsze z emocji. Chodź przy mężczyźnie takim jak Zeno, dobrze jest usłyszeć chociażby cokolwiek na temat emocji.
- Wylałam z siebie przy Tobie wszystko co tylko mogłam. Łatwo przychodzi mi rozmawianie o emocjach, bo dla mnie to coś naturalnego, ale nigdy nikomu nie powiedziałam wszystkiego, co powierzyłam Tobie. Ufam Ci. - mówiąc to starałam się utrzymać kontakt wzrokowy, żeby podkreślić wszystkie swoje słowa. - I chciałabym.. żebyś jakkolwiek zaufał mi. Żebyś mógł powiedzieć mi to co ciąży Ci na sercu. Jeśli sobie tego życzysz nie muszę jakkolwiek komentować twoich słów, mogę być tylko słuchaczem. Ale zależy mi na tym, żebyś zaczął rozmawiać chociażby ze mną, bo się o cholernie o Ciebie martwię Zeno..
< Zeno? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz