Nie rozmawialiśmy długo. Miałem wrażenie, że i ona i ja wylaliśmy na siebie zbyt dużo emocji i to czas najwyższy na to by pójść spać. Było już naprawdę późno. W sumie to już prawie światło podczas gdy my dopiero rozeszliśmy się do łóżek żeby przespać jeszcze te kilka godzin. Zycie mafiozów naprawdę nie jest łatwe i tak zalane pieniędzmi jak wszystkim się wydaje..
•• Nazajutrz rano; Godzina 10:30 ••
Nie wiem ile udało mi się przespać, ale kiedy pierwsze słowa dziewczyn krzątających się już po apartamencie doszły do mojej głowy - chciałem po prostu umrzeć. Tak bardzo nie chciałem wstawać, że nakryłem głowę poduszką, gdy Lan zaczęła wyklinać na fakt, że Aion drapie w drzwi.
-Chryste, wyprowadź go, bo rozwali mi drzwi.. - wymamrotałem totalnie zaspany. W sumie mój głos w takim stanie musiał brzmieć niewiarygodnie seksownie jak tak o tym pomyślę.
- Czy ja wyglądam jak twoja pokojówka? Własnie przygotowuje Ci śniadanie PANIE SZEFIE. - Lan jak zwykle nieźle zbulwersowana stała chyba tuż nade mną, bo otwierając jedno oko wiedziałem jakiś dziwny cień nad sobą. Nie ma bata, że w tym momencie podniosę się z łóżka, więc przez chwilę musiały zająć się psem. Na kolejne słowa protestu Lan zwyczajnie nie reagowałem udając, że jeszcze śpię. Pewnie doskonale zdawała sobie sprawę, że doskonale ją słyszę, a po prostu nie mam ochoty odpowiadać.
Podejrzewam, że jak tylko przestałem ja słyszeć to w końcu wyszła z tym psem. Lydia w przeciwieństwie do niej jest taka cicha i.. normalna? Zdumiewało mnie to jak bardzo się od siebie różnią, a mimo wszystko nie pozabijały się w jednym pokoju. Wróciła niedługo potem puszczając psa i rzucając klucze od drzwi wejściowych z takim hukiem, że aż ponownie otworzyłem oczy. Tym razem już usiadłem i spojrzałem na nią wzrokiem mordercy. Co za kobita..
-Wyglądasz jak śmierć. - podsumowała stojąc na wprost mnie i obserwując prawdopodobnie moje ciało. No tak, byłem bez koszulki, w samych bokserkach to było co podziwiać. Nie skomentowałem tego chociaż bardzo chciałem, ale przez delikatne, nadal wyczuwalne zmęczenie po prostu odpuściłem, by uniknąć kolejnej spinie. Przeczesałem włosy do tyłu widząc je w lustrze wiszącym tuż nad komodom.
- Wczoraj byłaś taka miła.. - westchnąłem wstając z miejsca i zanosząc koc i poduszkę do szafy żeby nie robić syfu. - Jak będziesz taka głośna to marnie widzę twoją karierę gangsterki.
- Zmusiłeś mnie do dołączenia do Pangei! Nie prosiłam się o to! - rzuciła we mnie jaśkiem, o którym zapomniałem, a w sumie też wypadałoby go schować. Przysięgam jak ona zaraz nie zluzuje to ja rzucę w nią, ale czymś cięższym.
Chciałem odpowiedzieć, ale w tym samym momencie do naszych uszu dobiegł odgłos śmiejącego się psychopaty zza drzwi. Przynajmniej tak brzmiało to w moim odbiorze, dlatego powolnym krokiem, nadal rozebrany skierowałem się do drzwi, a otwierając się moim oczom ukazało się dwóch mężczyzn
-Panowie, czy ja wam mam jakoś pomóc to wyjaśnić? - spojrzałem na nich z pod czarnych, lekko opadających włosów. To była tak ekskluzywna okolica, a takich debili tu przyciągało, że to aż szok.
Jeden z nich był tak blady, że jeszcze chwilę, a zajedzie nam tutaj na zawał serca. Prawdopodobnie miał coś na sumieniu, a zdecydowanie nie wyglądał jak jeden z mieszkańców tego apartamentowca więc tym bardziej zaczęło coś mi świtać. Należało się w końcu opamiętać i uświadomić sobie, że na każdym kroku łamie prawo, a gapiów mi nie potrzeba, którzy mogliby być ewentualnymi wtykami.
- Co się dzieje? - zanim tamtych dwóch cokolwiek powiedziało, Lan wcisnęła się między moją rękę, a framugę drzwi, by zajrzeć o co tyle szumu. Momentalnie stanęła jak wryta przez co skupiłem wzrok na niej. - Co ty.. tu robisz? - zapytała zupełnie tak jakby znal;a jednego z tych kolesi.
-Ja? Ja tylko..przechodziłem! Tak, przechodziłem i..
-Śledziłeś mnie? - bystra azjatka zaskoczyła w oka mgnieniu uświadamiać sobie, że przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. W tym momencie dostałem przebłysku, że skoro się znają, a on dziwnym trafem znalazł się tutaj to nie mógł być to zwyczajny przypadek, a Lan mogła paść ofiara jakiejś krzywej akcji tak jak ostatnio Lydia. Nie odzywałem się i starałem jak najbardziej wyczuć sytuację. Chłopak zwracał się do Lan tez innym imieniem, więc dziewczyna jednak pomyślała i z góry ustaliła, ze nie będzie zdradzać swojej tożsamości innym. Całkiem sprytnie muszę przyznać.
- Myślę, że nie będziemy rozmawiać w drzwiach o takiej porze. - Przerwałem dziwną wymianę zdań żegnając wcześniej tego drugiego kolesia. Wyglądał trochę jak przybłęda, ale mniejsza.
- Nieee, ja będę się zaraz zbierać nie sądziłem, że Ariella kogoś ma i..
- To moja żona więc bardzo chętnie poznam jej znajomego jeśli takowym jesteś, nalegam. - wskazałem ręką aby wszedł do środka. Nie protestował, bo był zbyt przerażony w takim razie domyślał się kim możemy być lub po prostu to podsłuchał.
Co jak co, ale kłamanie szło nam zajebiście, ani ja nie zmieniałem zeznań dziewczyny ani ona moich więc mogliśmy wyimaginować sobie zupełnie podkolorowaną historię na swój temat żeby się wybielić. Wszedł do środka, ściągnął buty i do razu skierował się do salonu, do którego i tak wszedł w ciszy. Lydia spojrzała to na nas to na niego, ale nie śmiała odezwać się słowem.
- A ona kim jest? Może mi ktoś wytłumaczyć?
- Ona... - zacząłem
- Jestem pokojówką. Zrobić herbatę? - nie chciałem pokazać po sobie zdumienia, ale najwyraźniej Lydia też usłyszała nasza bajkę i podłapała o co chodzi. Kurde nie sądziłem, że kobiety mogą być aż nadto kumate. Kiwnąłem jedynie głową na co Lydia szybciutko skierowała się do kuchni. Nasz gość poczekał w salonie aż narzucę na siebie koszulkę i spodnie a Lan usiadła tuz obok niego. W tej sytuacji musiałem napisać do Elodie żeby jednak się tutaj nie pokazywali, a sprawę wyjaśnię im jak tylko się zobaczymy w posiadłości moich rodziców.
- Nie mówiłaś, że masz męża jeszcze ostatnio jak się do mnie przytulałaś. - mruknął, a w jego głosie tym razem było można wyczuć nie mała irytację. Ewidentnie chciał ją wkopać, ale cóż.. niestety kolego źle trafiłeś.
- Słucham? Było zimno i to dlatego poza tym wypiłam trochę .. - dyskutowali zacięcie w czasie, gdy ja przemierzałem pokój. W końcu jednak poukładałem to wszystko w głowie i udało mi się stworzyć spójny tok wydarzeń. Być może to tez przez ich rozmowę. Kiedy nie patrzył, wyciągnąłem z szuflady pistolet, przeładowałem i przystawiłem lufę do tyłu jego głowy. Mimowolnie zesztywniał wystawiając ręce w gore. Lan spojrzała na mnie, ale nie wiedziałem czy jest lekko zszokowana czy wręcz przeciwnie - takie sytuacje ją nie dziwiły.
-Czekaj, proszę nie strzelaj..
- Ile jeszcze będzie zgrywał głupka? Do tego apartamentowca nie da się wejść bez pinu albo karty mieszkańca. Wszedłeś za Lan Ho i stałeś pod drzwiami. Masz 3 minuty żeby wyśpiewać co słyszałeś. Nie należę do ludzi cierpliwych.
Niestety już teraz bez sensu było trzymać tożsamość Lan w tajemnicy, bo jak mniemam - mężczyzna już dawno wiedział co tu się dzieje i po prostu grał na czas.
< Rhys?>
1115 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz