poniedziałek, 6 września 2021

Od Lwa do Brooklynne

- Kurwa - wysyczał Lew, spoglądając na puste pudełko papierosów.
Był przemoczony, zmarznięty i pełen chęci mordu. Czuł się wyjątkowo paskudnie. Biegał wzrokiem, to na nazwisko matki na marmurowej płycie, to na przejeżdżające auta za metalowym płotem cmentarza. Londyn był dla niego za szybki, ale nie znał innego życia. Według niego musiał po prostu przyzwyczaić się do dorosłego bytu, bo już dawno stało się to dla niego codziennością, której nie zauważał. Z kieszeni jeansów wyciągnął smartfon, który wibrował co jakiś czas od przychodzących wiadomości.

 Jasny ekran telefonu zawirował, odbijając się w oczach Lwa, a ten lekko je przymrużył. Treść owych powiadomień głównie zahaczał o to, czy Lew żyje i jak się czuję. Wszystkie od Benjiego. Nie widział go od tygodnia, pokłócili się. Chłopak prychnął w stronę urządzenia i chowając je w kieszenie spodni, spojrzał jeszcze na zegar w telefonie, który wskazywał pierwszą w nocy. Idealna pora na powrót do domu. Jego samochód był zaparkowany nieopodal, ale żeby do niego dostrzec musiał się chwilkę przejść. Po drodze zauważył pewną dziewczynę. Szła przed nim. Była całkiem ładna, z tego co wywnioskował patrząc na jej plecy. Kryła się pod parasolem, krocząc odważnie przed siebie. Gdyby Lew byłby trochę bardziej pijany, pewnie by zagadał, ale teraz wiedział, że nie ma u niej szans. Zatrzymała się na przejściu dla pieszych i wtedy zdołał zobaczyć jej twarz. Wydawała się znajoma, ale z pewnością nie widywał jej często. Posłała mu spojrzenie spod parasola. Chłodne, jak padający deszcz. Wtedy wszystko mu się rozjaśniło - Carrein. Był pewien, że widział ją w mafijnych podziemiach. A chwilę później z głębokich rozmyślań wyrwała go fala brudnej wody z kałuży, którą wywołał przejeżdżający autobus. By ulżyć sobie Lew użył paru wulgaryzmów w języku rosyjskim. Spojrzał na dziewczynę obok, którą również trafiła wzburzona fala z kałuży. Nie miał zamiaru z nikim gadać w tym dniu. Czuł się potwornie. Ale gorzej poczułby się, gdyby zostawił ją na tych pasach.
- Zaparkowałem auto tuż za rogiem - wypalił - Mogę cię gdzieś podwieźć. 


Brook?

322 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz