Szedłem korytarzem, szukając właściwej sali. Powtarzałem pod nosem cicho numer pokoju, aby nie zapomnieć. Po dłuższej chwili znalazłem odpowiednie drzwi. To tutaj. Zatrzymałem się, zastanawiając się, czy to dobry pomysł, czy Mikey przypadkiem nie spał. Nie chciałem mu przeszkadzać swoją niezapowiedzianą wizytą. Może jednak powinienem i jego powiadomić? Po prostu zmartwiła mnie informacja o tamtym zdarzeniu. Musiałem upewnić się, że z chłopakiem będzie w porządku. Jeśli sam go zobaczę, będę spokojniejszy. Na pewno mógłbym wyczytać informacje o jego stanie zdrowia w jutrzejszej gazecie, ale to nie było to samo. Chciałem go odwiedzić. Może będzie czegoś potrzebować?
Zapukałem cicho do drzwi, następnie wchodząc do środka. Moje spojrzenie padło na postać leżącą w łóżku. Był to Mikey, który odwrócił swą twarz w moją stronę po tym, jak zawołałem jego imię. Wyglądał blado i mizernie w tej białej pościeli. Widywałem go w lepszym stanie, dlatego taki widok powodował we mnie smutek. Do sali weszła pielęgniarka, dlatego też odsunąłem się na bok, aby nie przeszkadzać jej w pracy. Obserwowałem w ciszy jak zmieniała kroplówkę i podawała leki. Kiedy już sobie wyszła, nawiązaliśmy luźną rozmowę. Usiadłem na krześle tuż przy łóżku. Nie przepadałem za szpitalami. Nadal pamiętałem, jak mój młodszy brat znajdował się w takiej placówce. Nienawidziłem zapachu szpitala, tej sterylności i bieli. Wywoływały we mnie złe wspomnienia. Wolałbym nigdy nie wracać w to miejsce.
Naszą rozmowę przerwała jakaś dziewczyna. Nigdy jej nie widziałem. Zastanawiałem się, co ona tu właściwie robi. Może pomyliła salę? A może to jakaś dziennikarka lub obca osoba, chcąca zdobyć, by następnie sprzedać informację o chłopaku? Jakby nie patrzeć, był dość znany. Nie należał do szarych, niewyróżniających się pośród tłumu ludzi. Szybko jednak Mikey rozwiał moje wątpliwości i przedstawił dziewczynę jako swoją młodszą siostrę. Tego to się nie spodziewałem. Nawet nie wiedziałem, że chłopak ma siostrę, jakiekolwiek rodzeństwo. Przyjrzałem się badawczo dziewczynie. Wpadła do tej sali cała zdyszana. Musiała niedawno dowiedzieć się o tym, co przydarzyło się jej bratu. Nieco ochłonęła, kiedy zobaczyła, że jest cały, bo oprócz urazów kończyn nic mu nie dolegało. Całe szczęście, że skończyło się tylko na takich obrażeniach. Z opisu tego wydarzenia wynikało, że mógł tam nawet zginąć. Ten wypadek nie powinien nigdy mieć miejsca. Miałem nadzieję, że sprawca słono za to zapłaci. Więzienie go nie ominie.
Przysłuchiwałem się teraz w ciszy rozmowie rodzeństwa. Nie chciałem im przeszkadzać. Potrzebowali czasu dla siebie. Przez chwilę pomyślałem nawet, aby opuścić salę i odwiedzić Mikey'ego trochę później. Nie chciałem, aby moja wizyta go wymęczyła, powinien odpoczywać i nabierać sił. Słysząc jednak słowa Miki, wróciłem spojrzeniem na jej twarz. Rozumiałem jej troskę o brata i prośbę, jaką były odwiedziny i opieka nad nim. Ale czy nie mieli jakiejś bliższej rodziny czy przyjaciół, aby poprosić ich o to? Nie byłem kimś bliskim dla Mikey'ego. Jedynie znajomym, co nie zmienia faktu, że nie mógłbym odmówić. Mika musiała mieć powód, aby prosić akurat mnie. Nie chcąc się kłócić czy dociekać, po prostu pokiwałem głową. Mogłem to zrobić.
Dziewczyna dość szybko ulotnił się z sali. Miałem nadzieję, że zostanie ze swoim bratem trochę dłużej. Na pewno Mikey by się ucieszył z obecności siostry. Widocznie miała inne, ważne sprawy na głowie i uznała, że moje towarzystwo w zupełności mu wystarczy. Niech tak będzie.
- Nie zostawię cię z nogą w gipsie na pastwę losu - powiedziałem, spoglądając na unieruchomioną kończynę. - Co prawda marna ze mnie niańka, ale gdy będziesz czegoś potrzebował, daj mi znać. Pomogę ci jak tylko będę umiał. Zrobić jakieś zakupy czy coś...
- Dzięki, ale naprawdę nie trzeba. Zignoruj tamte słowa mojej siostry, dam sobie radę - zapewniał chłopak, na co tylko pokręciłem głową.
- Daj spokój, Mikey - odparłem. - Potrzebujesz teraz pomocy, pozwól sobie pomóc. Dzięki tobie zarobiłem sporą sumę pieniędzy, a nie wiem czy wiesz, że potrzebowałem bardzo szybkiej gotówki. Pozwól mi się tak jakby odwdzięczyć. Kiedy będziesz mógł opuścić ten szpital? Będę mógł cię podrzucić do domu, jeśli tylko lekarze pozwolą ci się wypisać.
Mikey?
641 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz