wtorek, 28 września 2021

Od Taigi CD Rhysa

Wzięłam do ust kawałek kanapki. Cieszyłam się, że poszedł na taki układ i że nie zdecydował się uciec. Miałam również nadzieję, że traktuje mnie choć trochę poważnie i mimo wszystko, nie będę go widywała w towarzystwie innych kobiet. Wiem, że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, jednak nieraz moja zazdrość brała górę i zwyciężała nad rozsądkiem. Wzięłam jeszcze kilka łyków gorącej herbaty i oblizałam usta. 

- Pietruszka - Odpowiedziałam - Jestem na nią uczulona, na obiad może być ciężko, mam referat do napisania, nie wiem też czy nie będę musiała się zjawić w pracy, ale kolacja brzmi całkiem miło, mogę się zjawić - Podniosłam kącik ust. 

- Super, jeżeli też nie będę mieć nagłego telefonu to będę w domu - Odwzajemnił ciepły uśmiech zabierając się za kolejną kromkę chleba. 

- Rozumiem, że adres wyślesz mi chociaż smsem. W przeciwieństwie do Ciebie nie miałam jeszcze w ogóle okazji, żeby do Ciebie zajrzeć - Podniosłam jedną brew - Chyba nie masz żony nie? - Zaśmiałam się lekko. 

- Trochę późno o to pytasz - Również się zaśmiał - Nie mam, związek to duża odpowiedzialność, a gdzie dopiero małżeństwo - Machnął ręką - Wyśle Ci adres pod wieczór. 

- Z wami facetami bywa różnie - Wzruszyłam ramionami. Podkuliłam nogi pod siebie i objęłam je rękoma, gdyż zrobiło mi się nieco chłodniej w nogi, które były całe odkryte. 

- Zanim zaczniesz pisać referat, proponuje iść do sklepu po jakieś zakupy. Długo nie pociągniesz na zupkach chińskich - Mówił to wszytko wręcz z grymasem na twarzy. 

Cóż jeżeli jest cukiernikiem i takim fanem gotowania to nie ma się co dziwić że moja kuchnia go załamała. Oprócz mleka, jakiegoś sera i warzyw królowały w nim dania, które wystarczyło podgrzać lub zalać wodą i można było jeść. Nigdy nie byłam miłośniczką gotowania, a fakt, że nawet nie miałam na to zbyt wiele czasu tylko sprawiał, że takie jedzenie jeszcze bardziej mi odpowiadało. 

- Dobrze tato, będę pamiętać - Przewróciłam oczami, i pokazałam mu czubek języka.

Dokończyliśmy jedzenie w miłej atmosferze. Żadne z nas już nie poruszało tematu sprzed jedzenia, czy tego co miało miejsce wieczorem. Rhys pomógł mi nawet posprzątać i wyszedł z mieszkania, a ja w końcu poszłam pod prysznic. Spędziłam tam bitą godzinę, zanim zdecydowałam się wyjść. Owinięta ręcznikiem z mokrymi włosami usiadłam na kanapie i otworzyłam laptopa, aby móc zacząć szukać informacji na temat referatu, który miałam stworzyć i wysłać swojemu wykładowcy. Co jakiś czas mimowolnie wracałam myśli do dotyku Rhysa, ciepła jego ciała, czy oddechu na swoim karku. W końcu westchnęłam i wstałam wstawiając wodę w czajniku i ubierając wygodne ubrania. Zaparzona kawa trochę mnie pobudziła i pozwoliła skupić się na zadaniu, które miałam do wykonania. Byłam już na końcówce, kiedy dostałam smsa był to adres pod którym mieszka Rhys z dopiskiem "tylko nie idź pieszo, weź taksówkę" . Całkiem urocze. 

Po godzinie byłam już pod jego drzwiami, które otworzył mi w czarnej koszuli. Od razu poczułam zapach jego perfum. Musi używać cały czas jednych, bo mogłabym je odgadnąć nawet z zamkniętymi oczami. Wnętrze było przytulne. Nie był to wielki apartament, ale było ładnie, trochę nowocześnie, widać było też że większość rzeczy jest wręcz nowa, więc zapewne nie spędza za wiele czasu w domu. 

- Mmm - mruknęłam, kiedy weszłam w głąb mieszkania - Ale ładnie pachnie. Zaskakujesz mnie - Od razu weszłam do kuchni, aby zobaczyć co jest ciekawego w różnych garnkach. 

- Mam nadzieję, że Ci zasmakuje. Postawiłem na wołowinę i puree z ziemniaków i groszku, wszystko polane sosem lekko orientalnym, ale chyba pasującym do całości - Zaśmiał się układając dłoń na moim pasie - Oczywiście wszystko bez pietruszki. 

- Brzmi jak danie główne w kilku gwiazdkowej restauracji - Przeczesałam włosy dłonią i spojrzałam na niego - Więc spróbujemy czy smakuje tak samo dobrze jak brzmi. - Widziałam, że cały stół miał już uszykowany, więc z uśmiechem usiadłam przy nim i spojrzałam na butelkę szampana, po czym ponownie wróciłam wzrokiem na chłopaka. 

- Uznałem, że wystarczy tego wina - Wzruszył ramionami, na co jedynie się uśmiechnęłam. Rhys krzątał się jeszcze po kuchni więc zaczęłam go zagadywać o bal, który miał się odbyć chyba za niedługo. 

- Jeżeli chodzi o ten bal, przyjęcie, nawet nie wiem jak to nazwać, w jakiej to będzie formie? Wiesz obiad, deser i do domu czy tańczone coś, bo nie mam pojęcia jak się ubrać i na co uszykować. 

Rhys?

688 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz