czwartek, 28 października 2021

Od Miki do Lan Ho

Na początku, była uwięziona dziewczyna, starała się uciec. W końcu dzięki sprytowi może nawet i pomocy od kogoś.. Któż wie. Udało jej się uciec. Zrobiła to dzięki otruciu strażnika. 
Mógł przeżyć albo i nie.

Strażnik został znaleziony i przewieziony do szpitala. Nie był to zwyczajny szpital, gdyż tego chcieli ludzie nad nim. Ktoś od nich wynajął prywatnego detektywa, by odnalazł uciekinierkę.

Fotograf stał się szpiegiem zarówno strażnika, jak i dziewczyny. Działał na dwa fronty, chociaż dziewczyna nie zdawała sobie z tego sprawy.

Dziewczyna przez cały czas miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Śledzi, każdy jej ruch. Nie tylko jej, ale też ludzi wokół niej.

To był jeden z tych dni, w których robiłam za dziewczynkę od przesyłek. Moi podopieczni, nie mogli zająć się tak łatwą, ale też niezwykle wyjątkowym zadaniem. Wydawać może się łatwe. Dostarczasz przesyłkę odpowiednim osobom, płacą ci już wcześniej i wracasz do swoich obowiązków. Tu jednak dochodziło coś więcej. Pewnego rodzaju komplikacje. Mogły przejawić się napływem emocji, walką, albo i pytaniami. Wszystko jednak było dołączone do przesyłki. Gdy dostanie ją odpowiednia osoba, wystarczy jedynie opuszkiem palca go dotknąć, nie ma wówczas zwrotu. Możemy z daleka przyglądać się rozwojowi, jaki został rozsiany. Powoli kiełkujące nasionko, może wyrosnąć prawidło o silnym korzeniu, albo też zabić wszystko na swojej drodze. Za takie elementy dostajemy ekstra, by je wyeliminować.
Dzisiejszego dnia miałam podrzucić żółtą kopertę, pełną zdjęć pewnej dziewczynie. To, kim jest oraz czemu akurat ona, nie było w tej chwili, aż tak ważne. Liczyło się jedynie to, że miała się pojawić za parę minut. Miała się spotkać z osobą, która znała, a może i znała.
By wszystko wyszło łatwiej i prościej oraz by dziewczę zrozumiało. Została dodana karteczka. Znajdowały się na niej trzy zupełnie różne napisy.
Pierwszy dotyczył strony internetowej.
Drugi dotyczył adresu.
Trzeci dotyczył numeru telefonu.

Mogła wybrać albo sprawdzić wszystkie trzy. To, co się znajduje na stronie internetowej, jest w pewnym stopniu istotne. Adres dotyczył miejsca, które w jakimś stopniu może zmienić jej stosunek do innych, natomiast numer telefonu, należał do kogoś... Niekoniecznie ta osoba mogła żyć albo być to osoba. Mógł odebrać android, jakiś obcy, a nawet usłyszeć głos kogoś, kogo się nie spodziewa usłyszeć. Któż to wie. Nie sprawdzałam, gdyż to mnie nie dotyczy. Zawsze też to wszystko mogło, by być moją sprawą. To, co mogłam, ale nie musiałam na tę biedulkę zastawić. Tak jakby to było zaledwie pułapką, a ona byłaby kluczem. Gdy dostarczę jej przesyłkę, może ona wszystko odmienić. Nasze spotkanie może ruszyć zębatkę, pełną zwrotów akcji oraz nieoczekiwanych spotkań. To, co się wydarzy w następnych dniach, tygodniach, a może nawet miesiącach. Zależy tylko i wyłącznie od tej szanownej persony.
Przyglądałam się osobom, które mnie mijały. Niektórzy rozmawiali, dzieci się śmiały. Zwyczajny nic nieznaczący dzień, który ulegnie zmianom. Siedziałam sobie wygodnie na krześle przed kawiarnią. Kilka godzin, a nawet kilka dni temu, musiałam dostarczyć koperty innym osobom. Wiele osób ma dosyć ciekawe i rozbujane życie. Zarówno codzienne, jak i seksualne. Zabawnie się przeglądało zdjęcia oraz tworzyło kopię, by w razie czego móc mieć haka na kogoś, kto podpadnie. Odbiorca paczki jest w podobnej sytuacji, chociaż może nie zdawać sobie nawet z tego sprawy. Troszkę mogłoby być mi jej szkoda, ale jednak miałam tu zdecydowanie większą zabawę.
Uniosłam rękę, by mogła, mnie zobaczyć. Nie była ona jednak sama. Zjawiła się z jakimś chłopakiem. Nie przeszkadza mi, to z kim jest. Wystarczy mi to, by odpowiednie osoby mi zapłaciły, gdy będę przekazywać kopertę.
- Cześć. Moja kuzynka, do ciebie dzwoniła. Nie mogła się pojawić, za co przeprasza. Jestem Mila, miło mi Lan Ho i Noah. Chciałam ci osobiście przekazać kopertę. - odezwałam się głosem ze specyficznym akcentem i trochę ochrypłym. Wczorajsze spotkanie z bratem, krzyki i góra lodów, spowodowała nieco ochrypnięcie mojego głosu.
Położyłam kopertę na stoliku i podsunęłam do niej, by mogła sobie sprawdzić. Jej towarzysz nie był do końca pewny czy ma ją wziąć. Najpierw sam chciał zobaczyć. Jednakże zatrzymałam go. Ułożyłam dłoń na kopercie, by nie miał jak jej wziąć, ani otworzyć.
- Przykro mi, jednakże nie nazywasz się Lan Ho Choi. Znana jako Ariella Smith. - powiedziałam stanowczo i troszkę ostro. Skierowałam swoje spojrzenie na dziewczynę, która najwidoczniej wciąż była niepewna. Ruchem dłoni uciszyłam chłopaka, który starał się wziąć to na siebie. Westchnęłam głęboko, tym samym dziewczę skupiło się ponownie na mnie.
- Panienko albo dowiesz się, skąd masz paranoję, albo się nie dowiesz. Decyduj czy bierzesz, czy nie. - rzekłam miło, choć nutka irytacji już tam była. Naprawdę jeszcze chwila i wepchnę jej te papiery do gardła, a chłopakowi język najwyraźniej przeszkadza. Wystarczy go wyciąć, by się zamknął.
- Biorę. - odezwała się w końcu. Miała niepewny głos. Jej koleżka starał się na nią wpłynąć. Wzięła kopertę, a gdy już chciała ją otworzyć. Odezwał się głos w mojej słuchawce, którą ciągle miałam w uchu. Dostałam ostrzeżenie. Samochód na czas podjechał.
- Nie otwieraj tutaj. Za długo. Wsiadajcie natychmiast. Inaczej zostaniecie dziurawym serem. - warknęłam.
Rzuciłam banknoty na stół za napój i wstałam od stolika. Tylne drzwi się otworzyły, dokładniej zostały otwarte. Zostali pośpieszeni przez pewnego mężczyznę. Kiwnęłam głową i wsiadłam do środka. Oni także zagościli w tym luksusowo opancerzonym aucie. Wyglądał jak limuzyna, jednakże miał wszystko, czego potrzeba do większych problemów.
Gdy auto ruszyło, dziewczę mogło zająć się zdjęciami. Ja byłam zajęta, przeglądaniem informacji na tablecie.
- Teraz możesz sprawdzić. - rzekłam. Nawet na nich nie patrzyłam, gdyż zwyczajnie nie musiałam. Mogłam zawsze kliknąć podgląd z kamer, które znajdowały się wewnątrz auta, jak i na zewnątrz, by na nich popatrzeć, gdybym chciała. Osobnik z zewnątrz przekazał co i jak.

Lan Ho?

906 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz