piątek, 24 czerwca 2022

Od Beatriz - CD Kirke

Już idąc na piętro, Bea zaczęła się zastanawiać jak powinna zareagować, gdy chłopak zdecyduje się na kolejne podejście. W końcu w domu schadzek jako jedyny zatrudniony tam mężczyzna spełniał nie tylko rolę ochroniarza i kierowcy, ale także osobistego posłańca burdelmamy, więc łatwo było się domyślić, że raczej nie zadowoli się zwykłym odejściem z kwitkiem. Ludzie jego pokroju potrafili być naprawdę uparci, co najczęściej sprawiało, że szybko wyprowadzali ją z równowagi. Zwłaszcza, gdy tak jak teraz nie miała ochoty na spotkania z jakimkolwiek facetem, a już tym bardziej związanym z interesami tego konkretnego lokalu. 

- Naprawdę szkoda, że chociaż nie zaszczekałaś. - Pogłaskała suczkę po łebku, gdy ta niemal od razu po wejściu do pokoju starym zwyczajem wskoczyła na łóżko koło swojej pani, tym samym zajmując prawie całą jego połać. - Wtedy ten debil z pewnością tak szybko by nas nie znalazł. A teraz będziemy go miały na głowie. Dobrze chociaż, że przyniosłaś moją torebkę. 

To powiedziawszy, wyciągnęła z wnętrza zawiniątka lawendową koszulkę na ramiączkach w komplecie z marszczoną spódnicą o barwie ecru sięgającą jej trochę za kolana oraz liliowe pantofle, które natychmiast naciągnęła na zmęczone nogi. Po wielu godzinach paradowania we wściekle czerwonych butach na szpilkach mierzących niemal dziesięć centymetrów czuła, że zaraz chyba odpadną jej stopy. Następnie skierowała się do okna, by zaciągnąć zasłony i spokojnie się przebrać. Zanim jednak w ogóle do niego dotarła, Ixaca zawarczała głucho, po czym jednym zgrabnym ruchem zeskoczyła z posłania i pomknęła w kierunku parapetu, o który oparła łapy każdy mięśniem informując o niewątpliwym zbliżaniu się niechcianego gościa, którym oczywiście nie mógł być nikt inny niż sam Theo. Z niezrażonym uśmiechem piął się pod górę, wykorzystując do tego celu barierki budowlane, które najwidoczniej pozostawiła wcześniej bez nadzoru ekipa remontująca stojący naprzeciwko budynek. 

- Przysięgam, że jeśli tylko się tu zbliżysz, ciężko tego pożałujesz. - Ostrzegła go, krzyżując ręce na piersi. 

- A ja  i tak tego spróbuję. - Odparł, wspinając się dalej. 

- Proszę bardzo, ale ja nie zamierzam powstrzymywać jej przed wbiciem zębów w jakiegoś bezczelnego typka, który nagle przypomniał sobie  o swoich obowiązkach. - Westchnąwszy ciężko, podeszła z powrotem do swojego bagażu w poszukiwaniu ukrytego w jego wnętrzu pistoletu. Może i póki co nie zamierzała strzelać do intruza, ale z doświadczenia wiedziała, że większość ludzi już na sam widok śmiercionośnej broni woli sobie odpuścić. W dodatku zawsze dało się go użyć w inny sposób. Chociażby do chwilowego ogłuszenia. Miała jednak nadzieję, że stojący na straży psiak definitywnie zakończony całą sprawę. Prawdę powiedziawszy była tego prawie pewna, ale jako to mówią przezorny zawsze ubezpieczony. 

Na rozwinięcie akcji nie musiała czekać długo. Brunet co prawda zdołał przedostać się do pomieszczenia, ale szybko został spacyfikowany najpierw przez zwierzaka, który powalił go od tyłu na podłogę, a potem przez jego właścicielkę, która mając już serdecznie dość udawania milutkiej dziewczynki pochodzącej z dalekiej północy, uderzyła go w głowę trzymanym przedmiotem. 


< Kirke ? >



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz