niedziela, 3 lipca 2022

Od Hiddena - CD Setha

 Widziałem, że chłopak naprawdę się stara żeby mi jakoś ulżyć, ale z każdym ruchem było jeszcze coraz gorzej. Już nie wiedziałem jak mu delikatne powiedzieć, że za chwilę oprócz rwi niemal na każdej częsci ciała będę upaćkany również czymś innym.

-Dobra kurwa! Starczy! -warknąłem dosyć donośnie co sprawiło, ze chłopak momentalnie zamarł w miejscu nie wykonując już żadnego ruchu. Pozycja była .... co najmniej niekomfortowa, ale w obecnej sytuacji ani ja, ani on nie mogliśmy nic z tym zrobić.- Totalnie nie pomagasz, stary. - powiedziałem już normalniej, bo byłem w stanie opanować swoje rządze. Jak tak teraz na to spojrzeć, to nie ruchałem już dosyć długo. Nic dziwnego, że konar płonie jak pochodnia, a ja jedyne o czym myślę to... dobra, starczy. 

- To co robimy? Masz jakiś pomysł? - odwrócił głowę w bok ukazując mi swoje gładkie policzki i chłopięce rysy twarzy. Musiał by ode mnie młodszy, albo gdzieś plus-minus zbliżony wiekiem. Czy ja znowu trafiłem na jakiegoś gówniaka niczym Justin i wpadnę po uszy w tej relacji nie potrafiąc sobie samemu sensownie nic wytłumaczyć 

-Czy ja wyglądam jak wróżbita? - prychnąłem lekko zirytowany, bo sam powoli przestałem dostrzegać jakiekolwiek możliwości co do zwiania z tego miejsca. Zaczynało mnie to wszystko solidnie wkurwiać. Nie mogłem zrobić nic, a wyglądało na to, że moja rodzinka nie prędko po mnie przyjdzie. Nie wiedziałem czy oni w ogóle wiedzą, że zostałem porwany, więc jak mogłem myśleć o ratunku. 

Przez kilka chwil prowadziłem ze sobą wewnętrzny monolog rozglądając się po pomieszczeniu. Musiał być jakiś punkt odniesienia, cokolwiek co pozwoliłoby mi wpaść na jakiś....

Teraz nawet moje myśli zamilkły kiedy za drzwiami od naszej 'celi' usłyszałem znajomy, damski głos. No tak przecież moja od siedmiu boleści była dziewczyna również uczestniczyła w całym tym porwaniu więc na pewno wiedziała gdzie się znajduje. Najwidoczniej musiała z kimś rozmawiać tu przed wejściem, ale wyglądało to trochę tak jakby 'zmieniali wartę'. Nie sądzę, by ten ich cały szefu pozwolił Florencji mnie pilnować. Prawdopodobnie doskonale wiedział co nas łączy, a mimo wszystko nawet ja nie wierzyłem w aż tak złe intencje dziewczyny. Po prostu coś musiało pójść nie tak. 

-Hidden, słu..

-Cicho, bąblku. - szepnąłem starając się usłyszeć cokolwiek z rozmowy za drzwiami. Najwidoczniej mój towarzysz teraz też ogarnął sytuację i teraz słuchał razem ze mną starając się wychwycić przydatne informacje.

To zajęło dosłownie chwilę, ale przez ten czas zdążyłem powiedzieć Sethowi o tym w jakiej chujowej sytuacji się znajdujemy i jak spróbujemy z niej wybrnąć.  Nie widziałem jakie jest prawdopodobieństwo, że dziewczyna tu wejdzie, ale warto było spróbować swoich sił aktorstwa. Wyprostowałem nogę i gdy tylko nadszedł odpowiedni moment kopnąłem z całej siły w metalową kratę, która wydała z siebie tak przeraźliwy dźwięk, ze prawdopodobnie obudziło to połowę cmentarza znajdującego się na drugim końcu Londynu. 

Tleniona blondynka wpadła do środka podczas gdy ja udawałem jak osuwam się po swojej celi. Nie porozumiewałem się z chłopakiem, ale tn wyglądał na naprawdę kumatego sądząc po tym jak maksymalnie się wczuł. 

-Co się dzieje!? - Florencia w lekkim szoku przyglądała się to mi to koledze. - Co on sobie zrobił?

-On... chyba chce się zabić, dlatego uderzył o kratę! - bingo bracie, bajeruj ją dalej. Jeszcze chwilę owijał ją tak podczas, gdy ja udawałem w połowie nieżywego. Moje ciało tu było, ale dusza wyjebała w kosmos. Aż samemu chciało mi się ze mnie śmiać, że się tak stoczyłem. 

Nasze działania poskutkowały  tym, że Florencia nabrała się i ostatecznie otworzyła kratkę, by zobaczyć czy w ogóle żyje, jednak w tym momencie otrzymała ode mnie soczystego kopa, który posłał  blondyneczkę niemal na drugi koniec pokoju. Jęczała coś z tam bólu, piszczała.... w sumie sam nie wiedziałem. Buzowała we mnie tak ogromna adrenalina, że czułem się jak na potężnych dragach, a jeszcze bardziej martwiące było to, że nawet mi się to podobało. Gdy ta leżała, odepchnąłem Setha od siebie jednocześnie wypychając go z klatki, a potem samemu wychodząc. 

-Co....co Ci się stało w rękę... - wskazał chłopak widząc jak po mojej prawej dłoni ciurkiem ściska struga krwi tworząc ogromną plamę na podłodze. Dopiero teraz mógł zauważyć już pokaźną plamę znajdującą się w miejscu gdzie siedziałem, a na mojej lewej ręce zwisające kajdanki, które również ociekały cieczą. Gdyby nie to, za pewnie też bał się w chuj to może nawet i by zemdlał, ale teraz w nim tez buzowała adrenalina. - Ty.... wyrwałeś rękę z kajdanek... - zszokowany czekał aż rozwiąże mu nogi i w miarę oswobodzę ręce. 

Zaraz po tym chwyciłem nóż leżący na stole, którym wcześniej groził mi ten debil, podszedłem do swojej ex. Złapałem ją za włosy unosząc głowę lekko do tyłu i przy tym słuchając cudownych krzyków jakie z siebie wydawała. Przyłożyłem nóż do jej gardła tak mocno by ostrze lekko drasnęło skórę, ale nadal nie przecięło nic więcej.

- Nawet nie wiesz jakiego diabła wywołaliście, szmato. - rzuciłem dziewczynę obok prostując się szybko i obracając w palcach nóż. Seth patrzył na mnie lekko zaniepokojony, ale całkowicie ufny, jakby wiedział, że moja agresja skierowana jest tylko w stronę moich oprawców. - Musisz stąd uciekać jak odwrócę ich uwagę, rozumiesz? Masz spierdalać jak najdalej... - spojrzałem na niego przez ramię drugą dłonią przeczesując mokre od krwi włosy. Musiałem wyglądać jak psychopata, ale aktualnie tylko ten stan trzymał mnie jeszcze na nogach. 


< Seth?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz