- Może po prostu porozmawiajmy, a nie tylko rzucajmy groźbami.. - powiedziałam idąc w stronę kuchni. Czułam na sobie wzrok obojgu chłopaków, jednak starałam się na razie nie patrzeć w ich stronę. Prawie jak gdyby nigdy nic, zaczęłam odkładać na półki i do lodówki zakupy, które mi wcześniej wypadły. Czułam,jak robi mi się gorąco, a pot zaczyna spływać po tyle szyi tuż pod kołnierzyk bluzki.
- Sytuacja jak ta, jest zbyt delikatna, żeby się nie denerwować. Nawet ja mam swoje limity. - Hidden odparł sfrustrowany.
Wzięłam głęboki oddech i w końcu odwróciłam się do nich twarzą. Bardzo, ale to bardzo żałowałam tego, że weszłam do domu w takim momencie. Tak naprawdę wcześniej nie byłam niczego pewna. Miałam swoje przypuszczenia, szperałam tu i tam.. ale nigdy nie usłyszałam tego wprost, przynajmniej aż do teraz. Rozwiązywało to też powód strzelaniny na bankiecie. Jayden był typem stratega i nie zaatakowałby tak ogromnej liczby przypadkowych ludzi. Były tam ważne osobistości, ale skoro Hidden należy do jakiejś mafii.. musiało być ich tam więcej. I przez jego status go porwali.
- Wróćmy.. wróćmy do tematu. - zaczęłam po nieco zbyt długiej przerwie. Nie wiedziałam tak naprawdę czy powinnam się teraz w ogóle odzywać. W końcu też miałam tutaj swoją winę, oraz parę innych spraw o których mój nowy współlokator nie wie. Ale się dowie. Tylko nie dziś. - Nic nikomu nie powiedziałeś prawda? - zwróciłam się w stronę nieznajomego chłopaka.
- Oczywiście, że nie. - odparł szybko. Jego dłonie były splecione, ale udało mi się dostrzec, że mimo wszystko lekko drżały. Naprawdę było mi go żal. Nie wiem co go tak naprawdę łączyło z Hidden'em nie wspominając już o imieniu, byłam ciekawa w jakich okolicznościach się w ogóle tego dowiedział.
- Ale teraz nawet nie pomyślałeś zanim otworzyłeś dziub. - rzucił z przekąsem Hide, po czym skrzyżował ręce na piersiach. - Jak ja mam niby uwierzyć w to, że tak z rozpędu tego nie rzucisz co?
- Powiedziałeś, że nikogo nie ma, więc nie spodziewałem się, że nagle ktoś wróci.
- A to nie oczywiste, że jak ktoś wychodzi to wróci? Nie jesteś zbyt mądrym bąblem. - zaśmiał się pod nosem po czym przeczesał włosy dłonią. - I co ja mam niby z tobą zrobić?
- Na pewno nie zabić. - wtrąciłam się w wymianę zdań, a ten rzucił mi jedynie przelotne spojrzenie. - Powiedziałam, że powinniśmy porozmawiać, a na razie to się przekomarzacie..
- Oj porozmawiamy. - czarnowłosy ponownie zwrócił się w moją stronę i wskazał na mnie palcem. - Nie myśl sobie, że coś Ci uchodzi na sucho.
- Nie mówię, że uchodzi! Ale nadal nic nie rozwiązaliśmy, a widzę przecież, że młody jest zestresowany!
- No i chyba słusznie nie uważasz? - uniósł jedną brew do góry, a ja wydałam z siebie sfrustrowane stęknięcie. Przyrzekam, że czułam się jak w małżeństwie z dwudziestoletnim stażem.
- Jak masz na imię? - zapytałam się, po czym w kilku krokach znalazłam się na kanapie obok niego.
- Seth. - odpowiedział krótko podnosząc wzrok znad podłogi.
- A ja Natalie. - odpowiedziałam, a kontem oka zauważyłam jak Hidden wywraca oczami i miałam w duchu nadzieję, że tak mu zostanie. Nie powinien kpić z mojego podejścia, podczas gdy sam potrafi jedynie grozić, najlepiej jakby miał jeszcze pistolet w dłoni i nią wymachiwał. - Jak w ogóle poznałeś Hide?
Na to pytanie chłopak spojrzał na niego i nie odezwał się póki ten nie skinął głową. Byłam trochę zszokowana faktem, że jeszcze wcześniej nie usłyszałam o tym, że byli porwani razem. Ale nie było oczywiście powodu do jakiegokolwiek bulwersowania się, bo w całym tym zamieszaniu i powrocie do zdrowie Hide mógł po prostu zapomnieć cokolwiek mi powiedzieć. Albo po prostu nie chciał za szybko wracać do myślenia o tym. Nie wiem jak podchodził do tego tematu przy innych, ale mieszkając z nim od jakiegoś czasu zauważyłam, że w zaciszu domowym zachowuje się trochę.. inaczej. Nie mówię tu o jakichś drastycznych zmianach, ale takich zauważalnych. Miał tendencję do bycia pochłoniętym myślami i wcale nie był tak energiczny i entuzjastyczny jak na zewnątrz.
- Czyli co, wysłuchałaś sobie opowieści i nadal nie mamy pojęcia co zrobić? - zapytał Hide, który siedział na kanapie razem z nami. Nogi zarzucił na stolik kawowy, a moje karcące spojrzenie go nie wzruszyło. - Skoro i tak tu siedzimy, to może zrobisz mi kawy z tego dziadostwa? Bo pewnie trochę nam to zajmie..
- Czy ja wyglądam jak służąca? - zapytałam, a ten jedynie uśmiechnął się zadziornie. Westchnęłam cicho, po czym podniosłam się z kanapy i skierowałam do kuchni, aby obsłużyć ekspres, który widocznie był zbyt skomplikowany do użycia.
< Hide, Seth? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz