poniedziałek, 8 sierpnia 2022

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.2]

 POKOJ 1 - Lukrecja & Harvey

LUKRECJA

Nie sądziłam, że Harvey jest taki zaborczy. Spojrzałam do góry chcąc zobaczyć jaki ma teraz wyraz twarzy, ale kiedy zapytał o to, czy wszystko w porządku od razu się uspokoiłam. W sumie to on raczej nie był tak bardzo bojowo nastawiony, a teraz po prostu w obecności tylu mężczyzn mógł poczuć się zagrożony. Ucałowałam go w policzek co wyraźnie go uspokoiło i bez zbędnego gadania pociągnęłam w stronę mojego starego pokoju. Niech reszta się tutaj kłóci o to gdzie kto śpi, a my na razie się grzecznie ulotnimy. Dexter zazwyczaj tak żartował. Teraz kiedy był z Hiddenem mogliśmy się po nich spodziewać wszystkiego, a Harvey nie był do tego jeszcze tak przyzwyczajony jak ja i reszta.
Wchodząc na samą górę położyłam swoją mniejszą walizeczkę, w której miałam właściwie same kosmetyki, a zaraz potem spojrzałam na swojego chłopaka,. który aż tutaj targał nasze dwie, duże walizki. Jak on to uniósł? Nie wiem, ale zaimponował mi. 
HARVEY - To twój pokój? - rozejrzał się dookoła
-Powiedzmy. Nie spędziłam tutaj jakoś dużo czasu biorąc pod uwagę, że tata szybko zabrał nas do Londynu, ale... można tak powiedzieć. 
Otworzyłam swoją walizkę wyciągając za chwilę z niej dość krótką, białą sukienkę i strój kąpielowy. 
-Mam nadzieję, że nie jesteś zły na chłopaków? - zerknęłam na niego 
HARVEY - Nie, ale to nie znaczy, że pozwolę im się do ciebie zbliżać bliżej niż na metr - usiadł na łóżku opierając się dłońmi za swoimi plecami
- Od kiedy jesteś taki... - zatrzymałam się w swojej wypowiedzi, by pomyśleć - .... zazdrosny?

HARVEY
- Zazdrosny? Wcale nie... - odparłem na jej słowa.
Zamyśliłem się na chwilę. Czy faktycznie byłem zazdrosny? Chyba... tak. Ale nie było to wcale dziwne. W tej willi nie byliśmy sami. Nie znałem aż tak dobrze wszystkich chłopaków, aby wiedzieć czy tylko się wygłupiali, czy faktycznie zarywali do mojej kobiety. Więc może jednak... byłem ciut zazdrosny. Popatrzyłem na Lukrecję, która przyglądała mi się z uniesioną brwią.  Wiedziałem o co jej chodziło. 
- No dobra, masz rację, jestem troszeczkę zazdrosny - przyznałem dość niechętnie. - Jesteś wspaniałą kobietą. Nigdy w życiu nikogo aż tak nie kochałem i boję się, że kiedyś będę dla ciebie niewystarczający. Nie chciałbym, aby kiedykolwiek do tego doszło.
Spojrzałem na nią ze smutną miną.
LUKRECJA - Oh, Harv... - powiedziała z westchnieniem, podchodząc do mnie bliżej.
Zostawiła swoją sukienkę, aby usiąść mi na kolanach, nogami oplatając mnie w pasie. Chwyciłem ją w biodrach, aby nie spadła do tyłu. Położyła dłoń na policzku, abym na nią spojrzał.
LUKRECJA - To tylko wygłupy dzieciaków. Ja kocham tylko jednego mężczyznę, czułego i niezwykle troskliwego - powiedziała z uśmiechem, następnie krótko całując mnie w usta.
Uśmiechnąłem się lekko na jej słowa. Chciałem pogłębić pocałunek, ale przyłożyła mi palec do ust, by mnie zatrzymać.
LUKRECJA - Najpierw musimy się rozpakowywać - dodała.
Przekręciłem nas tak, że teraz to ona leżała na plecach na łóżku, a ja nad nią zawisłem. 
- Może jeszcze trochę jestem zazdrosny, potrzebuję więcej uwagi - powiedziałem, drocząc się z nią

LUKRECJA
Zazdrosny? O Dextera, albo tym bardziej Setha, który jak już zdążyłam zauważyć prawdopodobnie zająłby się Hiddenem? Uśmiechnęłam się nie rozumiejąc trochę jak działa męska zazdrość. Pogładziłam go lekko po policzku i leżąc tak w tej pozycji zdobyłam się na to, by delikatnie podnieść głowę i cmoknąć chłopaka w usta. 
- Dostaniesz aż zanadto uwagi... - spojrzałam mu prosto w oczy - Ale dopiero wieczorem - puściłam mu oczko przypominając sobie o tym jak właściwie wyglądało ostatnio nasze życie intymne. W sumie prawie go nie było może oprócz jakichś delikatnych igraszek. Dopiero teraz zauważyłam, że Harvey jest maksymalnie nakręcony na te sprawy. Idealnie idzie mu udawanie, że 'nie jest taki jak wszyscy', ale przecież nie jest moim pierwszym chłopakiem i doskonale wiem jak wygląda to w praktyce.
HARVEY - Mam aż tyle czekać? - wymruczał zbliżając się do mnie ponownie. Nosem przejechał po mojej szyi, a palce u swojej dłoni splótł z moimi. 
- Chcę żebyś poznał też resztę. - oznajmiłam narzucając między nami nieco większy dystans, by w końcu wstać z łóżka. Nie był z tego zadowolony o czym świadczył grymas na jego twarzy, ale teraz naprawdę wypadałoby się spotkać z resztą i w ogóle obmyśleć jak będzie wyglądał nasz dzień. 
HARVEY - Mówisz, że mam się zakolegować z tym Dexterem, który ewidentnie się do ciebie przystawia? - słysząc lekki wyrzut w moją stronę zaśmiałam się i pokręciłam głową.
Czas najwyższy się przebrać więc żeby ten nie miał aż nadto ładnych widoków, rzuciłam w jego stronę krótkie 'zaraz wracam' i poszłam do łazienki, do której drzwi znajdowały się na szczęście w moim pokoju. Moja delikatnie ciemniejsza karnacja idealnie komponowała się z jasną, falbaniasta sukienką, która na siebie wrzuciłam. Co prawda wolałabym paradować w samym stroju kąpielowym, ale za dużo tutaj płci męskiej. 
Wychodząc z łazienki już ubrana tak jak należy zauważyłam tylko jak Harvey pisze coś na telefonie. Zdobyłam się tylko na to, by do niego podejść, wyrwać mu urządzenie i rzucić gdzieś na łóżku. 
- Powiedz mi kto jest teraz taki ciekawy? 

HARVEY
Kiedy Lukrecja poszła się przebrać do łazienki byłem odrobinę zawiedziony. Liczyłem, że będzie dane mi podziwiać piękne widoki. Niestety doskonale odgadła co siedzi mi w głowie i postanowiła zepsuć mi zabawę. Miałem tylko nadzieję, że nadrobimy to wieczorem. Czekając na swoją partnerkę, siedziałem na wielkim i wygodnym łóżku, kiedy moja komórka wydała dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzałem na wyświetlacz, wzdychając cicho. Znów praca. A przecież doskonale każdy wiedział, że jestem na wakacjach. Jak mogli mi zawracać głowę z jakąś błahostką? Szybko naskrobałem esemesa, że nie będzie mnie przez kilka dni i z czymś naprawdę ważnym mają kierować się do kogoś postawionego wyżej. Zdążyłem tylko nacisnąć przycisk wysyłania, kiedy moja komórka została zabrana mi z dłoni. Nawet nie zauważyłem, kiedy moja piękna weszła do sypialni. 
- I ty każesz mi czekać do wieczora? - zapytałem, podnosząc się z łóżka, będąc pod ogromnym wrażeniem jej wyglądu. - Wyglądasz niesamowicie seksownie. I jak mam nie być zazdrosny, jeśli inni zobaczą cię w tak atrakcyjnej sukience? 
LUKRECJA - Przecież już to przerabialiśmy, zazdrośniku - zaśmiała się.
Podszedłem do niej powoli, nie mogąc nacieszyć się widokiem jaki dane było mi podziwiać. Podałem jej rękę, która po chwili chwyciła. Wykorzystałem to, aby obrócić ją jak w tańcu.
LUKRECJA - Jeśli powiesz mi, że jesteś równie dobry w tańcu co w prawieniu komplementów, to nie uwierzę 
Nachyliłem się nad nią, z zadowolonym uśmiechem.
- Jestem urodzonym tancerzem, mam nadzieję, że wkrótce się o tym przekonasz - powiedziałem jej na ucho, całując delikatną skórę szyi tuż pod nim.

LUKRECJA
Gdzie ja byłam całe życie i gdzie był Harvey, który pod każdym aspektem był po prostu ideałem? A przynajmniej wydawało mi się tak na razie kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy o sobie wszystkiego. 
- To pewnie będziemy mieć okazję... wieczorem - uśmiechnęłam się i równie tanecznym krokiem skierowałam się do drzwi, które otworzyłam. - Zapraszam Pana na spacer po Rzymie - wskazałam dłonią wyjście i ukłoniłam się lekko co wyraźnie rozbawiło moją sympatię.
HARVEY - Też by wypadało się przebrać w jakieś luźniejsze ciuchy - wskazał na siebie po czym ja oparłam się o otwarte drzwi i zmierzyłam go.
- A może po prostu się rozbierzesz? - podpuszczałam go chociaż wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Ostatnio zobaczyłam do czego jest zdolny. 
HARVEY  - Sama to potem zrobisz. - uśmiechnął się szeroko i ostatecznie tez poszedł się przebrać do łazienki. Co za wredny człowiek. Zrobił dokładnie to samo co ja. 
- A w sumie wiesz co.... - zaczęłam mówić kiedy ten jeszcze się przebierał - Zostańmy z resztą i się napijmy. Poznasz ich trochę. Tylko musisz mnie pilnować, bo po alkoholu robię głupie rzeczy...

HARVEY
Wygrzebałem ze swojej walizki jakieś luźniejsze ciuchy. Pogoda dopisywała i zapowiadał się ciekawy wieczór. Nie miałem jeszcze okazji pospacerować po Rzymie. Spodobał mi się pomysł Lukrecji.  Poszedłem do łazienki by się przebrać. Fakt, zrobiłem to specjalnie, aby ją trochę podenerwować. Nie ma tak dobrze.  Kiedy wychodziłem, zakładałem akurat bluzkę, kończąc się przebierać. 
- Nie mam nic przeciwko piciu, po całej tej podróży chętnie się czegoś napiję - powiedziałem po jej słowach. - A ciebie nie spuszczę z oka, możesz być spokojna.
LUKRECJA - Nie chcę zrobić czegoś głupiego po alkoholu, jeszcze zmienisz o mnie zdanie. - powiedziała, przygryzając dolną wargę.
- Zapewniam cię, że to się nie stanie - zapewniłem że śmiechem. - Będziemy się świetnie bawić. W końcu poznam nieco bliżej waszą rodzinkę - dodałem, mając na myśli wszystkich ludzi bardziej związanych z mafią. 
LUKRECJA - Oby nie przesadzili z piciem i niczego nie zdemolowali. 
- Jestem stróżem prawa, jeśli zajdzie potrzeba to zaprowadzę tu porządek
LUKRECJA - Więc chodźmy już, szeryfie. Pewnie zaczęli już bez nas.
Chwyciła mnie za dłoń i poprowadziła w stronę drzwi. Wyszliśmy na korytarz. Nie do końca pamiętałem rozmieszczenie wszystkich pokojów, więc pozwoliłem się prowadzić w miejsce, gdzie spotkamy się z całą resztą.

<Ciąg dalszy nastąpi c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz