Wyciągnęłam z auta bagaż i spojrzałam na mój nowy dom. Stało się, jestem w Londynie. Żyłam nadzieją, że tutaj w końcu znajdę swoje miejsce, a przynajmniej że tu będzie mniej problematycznie ? Hmm pytanie czy tak w ogóle może być w sytuacji w której się znajduje od lat. Westchnęłam głośno i mocniej zaciskając dłoń na uchwycie walizki, ruszyłam na przód, za sobą usłyszałam odjeżdżającą taksówkę. Dom, który prawnie należał do Tonyego, był cudownym prezentem na zaczęcie życia tutaj. Budynek był przepiękny, lubiłam takiego typu domy. Trzy piętra, no ładnie, nie było mi tyle potrzebne ale cóż, narzekać nie będę. Jedyne co mi się nie podoba to to, że są trzy wejścia, jedno służyło kiedyś jako wejście do warsztatu, a drugie służyło tylko i wyłącznie do wejścia na tzw. piwnicę. Środkowe do których prowadziły schody były tymi głównymi, do których właśnie się kierowałam. Kiedy podeszłam do dużych, kremowych drzwi od razu wpadła mi w oko koperta przyklejona nad klamką. Wzięłam ją od razu do rąk, ale postanowiłam otworzyć dopiero w domu. Gdy weszłam do środka ukazało się na prawdę przyjazne dla oka pomieszczenie, może było trochę zbyt jaskrawo ale z tego co wiem mogę zmienić w tym domu wszystko co mi się tylko podoba. Moje myśli zakłóciło ciche popiskiwanie, następnie słyszałam jak coś truchta w moją stronę. Zza ściany wychylił się ciemnawy pyszczek, to był szczeniak. Byłam zakłopotana, skąd on tutaj, przecież dom był nie zamieszkany. Chyba że.. list, w nim może być wszystko wyjaśnione. Uklękłam i wyciągnęłam rękę w stronę małego stworzenia, które prawdopodobnie należało do mnie. Owczarek od razu przybiegł i zaczął się cieszyć kiedy tylko mnie obwąchał, pewnie poczuł się bezpiecznie, zaczął po mnie skakać, lizać, był taką małą puchatą kulką szczęścia. W kuchni usiadłam na jednym z krzeseł barowych i otworzyłam list.
"Cześć Nissana. Mam nadzieję, że bezpiecznie dotarłaś do nowego domu, i że Ci się podoba. Tak jak mówiłem przez tel, możesz zmienić w tym domu co tylko Ci się będzie chciało, jest to już Twoja własność, mimo że jeszcze nie mogę Ci go przepisać. Reszta Twoich rzeczy znajduje się na drugim piętrze w jednej z sypialni, a Twoja machina w piwnicy. Zapewne po wejściu do domu zostałaś przywitana przez Kiro, to szczeniak owczarka niemieckiego, również jest Twój, nie przyjmuję żadnych ale. Jak chcesz możesz zmienić mu imię, takie mu nadano w hodowli. Stwierdziłem, że przyda Ci się ktoś, żebyś nie była sama. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, możesz liczyć na moje wsparcie.
Trzymam za Ciebie kciuki. ~Tony."
Wszystko się wyjaśniło, pies należał do mnie. Imię Kiro mu pasowało, z resztą bardzo mi się ono podobało. Nie czekając za wiele obejrzałam cały dom, w tym dwie sypialnie, z których wybrałam tę w której już czekały na mnie moje wszystkie rzeczy. Kiro dzielnie mi w tym wszystkim towarzyszył. Nie dziwiło mnie zbytnio to, że piesek tak szybko mi zaufał, mizianie i dawanie smaczków zadziałało błyskawicznie.
Wiedziałam że Tony mi może pomóc, ale i tak wiele już zrobił. Nie miałam najmniejszego zamiaru być bezrobotną. Uszykowałam się więc do wyjścia, wzięłam szybki prysznic, po całej tej podróży czułam się niezbyt świeżo. Kiedy byłam gotowa nasypałam tylko ,małej kulce ,jedzenia do miseczki i mogłam ruszać. Kiro był bardzo niezadowolony, że musi zostać w domu, ale wolałam go nie brać bo nie wiedziałam, czy będę mogła z nim wchodzić do barów itd. zwłaszcza że większość takich miejscówek nie zgadza się na przyprowadzanie psów. Wyszłam więc bez niego.
Londyn wydał mi się na chwilę obecną dosyć urokliwym miejscem, czułam się jednak taka mała w nim, było na prawdę wielkie. Z tego co wiedziałam Londyn był trzecim co do wielkości krajem w Europie, więc nie bez powodu mogłam czuć się tutaj takim drobiazgiem. Czułam nawet, że z łatwością się tu zgubię. Niestety moje przeczucia się sprawdziły i zanim się obejrzałam stałam na jednej z ulic i zupełnie nie wiedziałam gdzie ja do cholery jestem. Zaczęłam grzebać w telefonie, nawigacja powinna mi pomóc dotrzeć do jakiegoś bliskiego miejsca, w którym być może uda mi się dostać pracę. Kiedy wyszukiwałam, nagle usłyszałam wielki hałas, ludzie krzyczeli i kłócili się ze sobą mówiąc o.. kradzieży. Kurwa fajny początek, zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam że ze sklepu z biżuterią będącego zaraz obok mnie wybiega ostatni ze złodziei. Z jego torby wyleciał jeden złoty łańcuszek z brylantami. Podniosłam go. Po chwili na miejscu znalazła się policja.
-Jest Pani zatrzymana.- usłyszałam głos za sobą. Świetnie, kurwa świetnie, po prostu zajebiście.. Na pewno mi uwierzą, że po prostu podniosłam ten naszyjnik, i nie chciałam nic ukraść. -Skujcie ją- wydano polecenie. A do mnie podeszła wyższa ode mnie policjantka.
-Byłam świadkiem jak oni uciekają z tą biżuterią, jeden z nich zgubił ten wisiorek, podniosłam go, ale nie chciałam go wziąć dla siebie-zaczęłam się tłumaczyć jasnowłosej.
<Sumiere?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz