środa, 31 sierpnia 2022

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.6]

  MELISSA

Max i jego szarmanckie zachowania - to było coś co działało z pewnością na wszystkie kobiety w tym towarzystwie, więc ja nie byłam tu wyjątkiem, aczkolwiek tylko ja mogłam cieszyć się pewnym względami z jego strony. Jeszcze teraz czułam słodki posmak miodu, coś czuję, że nie będę mogła na niego patrzeć przez następne kilka lat. Wycierając sobie jeszcze delikatnie usta sięgnęłam po kartę ze stosika, bo w końcu kolej przeszła na mnie. Ja w przeciwieństwie do reszty nie bałam się ryzyka i od razu zaczęłam czytać na głos:

- Jesteś bezdomna... - tu na chwilę się zatrzymałam żeby powstrzymać śmiech spowodowany już pierwszymi słowami zadania- ...i musisz wyżebrać od obcych na ulicy 5$. - skończyłam mówić a większość towarzystwa w tym momencie wybuchła śmiechem.

HIDDEN - Dobrze, że padło na ciebie, bo z nas wszystkich to ty chyba najlepiej mówisz po włosku - wycierał niewidoczne łzy z kącików oczu, bo najwidoczniej tak go to rozbawiło. 

ZENO - Mów za siebie - mój starszy brat spiorunował go wzrokiem

- Jak chcesz Zen, to ty możesz iść żebrać. To na pewno wszyscy chcieliby zobaczyć.- zripostowałam go dzięki czemu za chwilę się zamknął i nie próbował pokazać jakie ma ego. 

Po uspokojeniu śmiechów wstałam z miejsca i westchnęłam głośno...

- Boże... - marudziłam szykując się do wyjścia. Oni oczywiście wszyscy tez musieli się ubrać, bo w Rzymie nawet latem czasami powiewa chłodem - Kto to widział żeby celebrytka chodziła i pytała o 5$...

FAYE - Przejebane, kompromitacja po całości

-Dzięki za wsparcie - zaśmiałam się cicho na co blondynka jedynie złożyła dłonie w znak serduszka niczym rasowa koreanka. 

Wychodząc na miasto zaczepiałam kilku starszych panów oczywiście mówiąc czystym, nienagannym włoski. Patrzyli na mnie jak na kretynkę, bo ja w pełnym makijażu i markowych ciuchach chodziłam i żebrałam o 5$. No hit. 

W końcu napatoczył się jakiś napakowany jegomość, który wyglądał na potencjalnie zainteresowanego mną, dlatego to była moja szansa. Cała ferajna stała z tyłu i słuchała. Większość i tak nic nie rozumiała, ale to może nawet lepiej. 

DESTER - Ona to pewnie teraz wali jakąś bajerę, a nikt z nas nawet nie rozumie... - zaśmiał się, a akurat nie stali tak daleko żebym tego nie słyszała ukradkiem. 

W końcu mi się udało i wróciłam do nich taka szczęśliwa machając im tym przed nosami.

- HAHA KURWA! Mam! - mówiąc to miałam taką chora satysfakcję wymalowana na twarzy, że jak zobaczyłam prawie płaczącego Hiddena ze śmiechu to miałam ochotę wsadzić mu szpilkę w dupę. -Dobra dobra poczekaj aż na ciebie padnie cwaniaczku!

Oczywiście dość szybkim krokiem musieliśmy wracać, bo następna w kolejce była... Faye.

FAYE

- Dobra dzieciarnia – z drinkiem w dłoni sięgnęłam po kartę z nadzieją, że trafię na coś ciekawego. Oczywiście, nic bardziej mylnego. Z mojej twarzy uśmiech zniknął tak szybko jak się na niej pojawił. -  Komu z tu obecnych ufasz najmniej i dlaczego? – przeczytałam zniesmaczona. – Poważnie?

HIDDEN – Czyżby ktoś wolał poświecić gołą dupą przed wszystkimi? – całe towarzystwo się zaśmiało, a ja z ironicznym uśmiechem popatrzyłam na gnojka.

- Dobrze wiesz, że gdybym chciała to zrobić to już dawno siedziałabym tu bez gaci – puściłam mu oczko. – W każdym razie wracając do tego jakże poważnego i trudnego pytania… - spojrzałam na każdą osobę w pomieszczeniu i tylko jedna z nich wzbudzała moje podejrzenia. – Oczywiście pan kapuś, aka policyjny pies, aka konfident, aka sześćdziesiona… - chciałam wymieniać dalej jednak w połowie zdania przerwał mi Dexter.

DEXTER – Moja droga wszyscy już jesteśmy świadomi o kogo ci chodzi i w pełni cię rozumiem – zamknął oczy i skinął w moją stronę na znak, że uważa tak samo. Kolega chyba nie był świadomy, że do niedawna jeszcze pracowałam w policji.

- Zapytacie dlaczego? Już wyjaśniam. Doniósł na mnie zasraniec ot co – spojrzenie jakim obdarzałam pana Harveya mogło zabić. Wypiłam zawartość szklanki z rudą zostawiając ją pustą. – Przez to nasza gierka była bardzo, bardzo nie fair – ostatnie zdanie wypowiedziałam patrząc na Zeno. – W każdym razie powinnam ci w sumie podziękować. W końcu dzięki tobie zrozumiałam jaka korupcja panuje w policji. Amen. Skończyłam. - a kolega policjant nic nie mówiąc wypił swój trunek do dna.

MELISSA – Ależ to było poważne – zaśmiała się.

- Z bogiem. Następnym razem wolę chyba wypić pół litra. Na pewno będzie ciekawiej.

ZENO

Nie sądziłem, ze Faye jest taka pamiętliwa i do tego.... musiało ją to bardzo boleć, że ktoś ją sprzedał. W sumie gdyby nie to, to pewnie do tej pory żyłbym w błogiej nieświadomości..

- Sa tez plusy z tego, że Cię sprzedał, bo gdybym dowiedział się teraz, że mnie oszukiwałaś to byłabyś spalona - rozsiadłem się na kanapie zakładając dłoń na oparcie, a ta spojrzała na mnie i usiadła za chwilkę dokładnie tam gdzie miałem rękę, ze praktycznie ją obejmowałem. Harvey z kolei nie wyglądał na specjalnie wzruszonego tym, że sprzedał koleżankę. 

FAYE - Ale pierdolenie... - machnęła ręką odwracając głowę w zupełnie inną stronę -  Jest po prostu twoim pie...

 LUKRECJA - Uważaj sobie. - ku zdziwieniu wielu osób w końcu odezwała się Lukrecja, która zazwyczaj w takich sytuacjach siedziała cicho, a teraz zareagowała jak rasowy doberman na warcie. Jednak ma charakterek, który teraz nawet mi zaimponował. Faye spojrzała na nią, a potem kątem oka na mnie. Chyba ze względu na to, że to moja siostra nie śmiała jej już odpyskować i dobrze. Niech się nie zapędza. 

Jak się domyśliłem po ciekawskich spojrzeniach - teraz padło na mnie. Tak jak wszyscy moi koledzy wcześniej wziąłem kartę i przeczytałem zadanie...

- Jaki jest twój sekret, o którym nie widzą inni. - przeczytałem po czym rzuciłem kartę na stół i już chciałem brać kieliszek żeby się napić, ale mój młodszy brat ubiegł mnie, chwycił szkło i jednym sprawnym ruchem wylał jego zawartość na stół kładąc kieliszek dnem do góry. (edytowane)

- Ty paja...

HIDDEN - O ni chuja. Wiedziałem, że ty będziesz uciekał, dlatego tylko czekałem kurwa na start żeby to zrobić, a Dexter odliczał - wskazał na przyjaciela, a ja spojrzałem na nich niezadowolony. Skubańcy znali mnie na tyle dobrze, że opracowali sobie w myślach sprytny plan. 

MELISSA - O tyle to kiepskie, ze my prawie wszystko o nim wiemy.. - siostra wzruszyła ramionami wtrącając się w dyskusję -  Musiałby mówić kilka rzeczy żeby każdy z nas dowiedział się czegoś nowego

FAYE - Oho to niech tak zrobi - uradowana blondynka zaszczyciła mnie podstępnym uśmiechem, na co ja tylko westchnąłem. 

ZENO - Nie wiem czego wy o mnie nie wiecie... - przeczesałem dłonią włosy próbując coś sensownego wymyślić

MAX - No wymyśl coś w końcu.. - znudzony przyjaciel rzucił w moją stronę tez zatapiając się w kanapę. 

 - Hmm.. możecie nie wiedzieć, że sygnet na moim palcu to prezent od mojej narzeczonej. Dostaliśmy z Hiddenem takie same i jest moją jedyną pamiątką po niej.  - pokazałem rękę, na której znajdowała się tytanowa obrączka. - Domyślam się, że was to nie satysfakcjonuje, ale większość z was tego nie wiedziała więc...

FAYE - Ale mi sekret.. - prychnęła składając ręce na piersi

HIDDEN - Ty to najchętniej byś chciała wiedzieć ile centymetrów ma jego penis i nic innego by cię nie zadowoliło. Tylko, że to żaden sekret. - to rozbawiło nawet mnie

BLAIR

Słysząc i widząc dotychczasowe wyzwania/pytania przedwcześnie poczułam narastający stres. Tak jasne, to tylko zabawa przy alkoholu, ale musiałam już przed wszystkimi zamienić się ubraniem z Lukrecją, a to nawet nie była moja kolej! Byłam bardzo, ale to bardzo zawstydzona tym, że pierwszy raz, kiedy ktoś zobaczył mnie w bieliźnie był przed taką dużą publiką składającą się z nieznanych mi osób, no i jeszcze de facto moim szefem.

Nie ruszyłam nawet jeszcze drinka, który był przede mną postawiony bo zwyczajnie.. się bałam? Ja nie piję. Nigdy chyba nawet nie spróbowałam więcej niż łyk, nie mówiąc już o tym, żeby skończyć całą szklankę. 

LYDIA - Twoja kolej. - moja nowo poznana koleżanka uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, ale dałabym sobie rękę uciąć, że w jej oczach mogłam dostrzec ten sam rodzaj strachu jak u siebie. Czy mimo tego, że nie byłam w gronie osób mojego wieku odczuwałam właśnie 'presje rówieśniczą'? Cóż, nie tak sobie ją zawsze wyobrażałam..

Sięgnęłam dłonią po karteczkę ze stosu, który wydawał się być niekończący. Miałam ogromną nadzieję, że ta cała gra skończy się stosunkowo szybko bo o ile nie najgorzej się to oglądało z ubocza.. uczestniczenie było gorsze.

 - Kto jest najatrakcyjniejszy z tego pokoju? - po przeczytaniu pytania napisanego na karteczce połknęłam nerwowo ślinę. I ja mam tak po prostu się do czegokolwiek przyznać!?

HIDDEN - Po prostu powiedz, że ja i możemy lecieć dalej. - po słowach chłopaka jego zdaje się najlepszy kompan, Dexter, ryknął śmiechem.

DEXTER - Naprawdę chcesz żeby ktoś połechtał Ci ego.

NATALIE - On chce żeby połechtać mu co innego..

Im mocniej myślałam nad tym głupim pytaniem, tym bardziej czułam jak moje policzki zaczynają robić się cieplejsze. Jak ja mam to w ogóle powiedzieć i nie wywołać jakiegoś głupiego szumu? Wiem, że chciałam robić 'normalne rzeczy' jako nastolatka, ale rozmowa o moich preferencjach w tym towarzystwie do tego nie należała.

Kiedy poczułam delikatnego kuksańca ze strony Lydii nie myśląc więcej wzięłam łyka kolorowego, zaskakująco smacznego, drinka i po prostu wypaliłam to, co mi tak ciążyło w tym pytaniu.

- Zeno. - chciałam żeby moja odpowiedź brzmiała jakoś.. pewniej, żeby może niekoniecznie ktokolwiek to skomentował, ale wiedziałam, że moje zakłopotanie było widać i słychać. Jakoś.. nigdy nie chciałam nad tym myśleć, bo to po prostu nie czas i miejsce na takie rzeczy. Ale czy z drugiej strony kiedykolwiek byłoby odpowiednie? Może nie powinnam się tym tak przejmować. Każdy ma jakieś tam powierzchowne zauroczenia.. mniej lub więcej. Dobrze, że nikt nie słyszy tego co myślę, bo brzmi to żałośnie.

MAXWELL - Ładny masz polot stary. - instynktownie spojrzałam w stronę mówiącego mężczyzny, ale nie pokusiłam się na spojrzenie w stronę tego, o którym była mowa.

ZENO - Już się przymknij lepiej.

FAYE - Liczysz na jakiś harem czy co? - nie próbowałam nawet spojrzeć w stronę blondynki, bo miałam dziwne wrażenie, że między nami z niczego panowała naprawdę napięta atmosfera. A wcale zbyt wiele słów nie zamieniłyśmy, co jeszcze bardziej mnie trapiło.

- Przecież to nic takiego. - chcąc nie chcąc odezwałam się, co mogło tylko pogorszyć szansę na rozpłynięcie się w powietrzu mojego wyznania. - To tylko.. preferencje.

MELISSA - Coś powszechne. - skomentowała dziewczyna, która jak na razie tylko wsłuchiwała się w rozmowę. -Co Ty takiego w sobie masz, co braciszku?

Zdecydowanie nie zapobiegłam drążenia tematu.

- Lydia, teraz Ty. - powiedziałam, zanim Zeno odpowiedział na komentarz siostry. Moja dłoń powędrowała z powrotem do szklanki z alkoholem, który chyba jako jedyny może mnie teraz trochę.. złagodzić w nerwach.

LYDIA

Czy czułam się niekomfortowo? Tak. Czy najchętniej poszłabym spać? Tak. Wiedziałam, że towarzystwo i tak by mi na to nie pozwoliło. Poza tym przypomniałam sobie słowa Zoe, która stwierdziła, że powinnam zacząć spędzać więcej czasu z ludźmi. W końcu oprócz niej tak naprawdę nie miałam przyjaciółki, z którą mogłabym pogadać albo wyjść gdziekolwiek. 

Jako jedyna ze wszystkich obecnych piłam soczek. Albo nie zauważyli, albo mieli to głęboko gdzieś. W każdym razie, żeby nie przedłużać sięgnęłam po kartę. 

- Kto w pokoju mógłby wpłynąć na zmianę twojej orientacji? – odetchnęłam z ulgą czytając pytanie. Ktoś tam u góry jednak nade mną czuwa. 

MAXWELL – Komuś się poszczęściło – zaśmiał się na co pokazałam mu język. 

DEXTER – Możemy trochę utrudnić zadanie. Możesz powiedzieć dlaczego tak i dlaczego nie. Dużo dziewczyn nie ma – wzruszył ramionami na co reszta mu przytaknęła. W sumie i tak nie utrudniło mi to za bardzo zadania.

- No więc tak. Jeśli chodzi o Blair to wydaje mi się, że jesteśmy do siebie aż zbyt podobne więc nie wyobrażam być sobie ze swoją własną kopią – uśmiechnęłam się do niej. – Ale wydaje mi się, że to może być początek naprawdę długiej przyjaźni – odwzajemniła uśmiech, a reszta grupy wydała z siebie ciche „oooooo” uznając tę sytuację za słodką. Kolejna w kolejności była Faye. Przez chwilkę wahałam się co do wypowiedzi. (edytowane)

FAYE – Nie wiesz co powiedzieć? Powinnam uznać to za komplement? – rzuciła mi wredny uśmieszek na co pokręciłam głową.

- Szczerze cię nie lubię i totalnie ci nie ufam. Jesteś zapatrzoną w siebie egoistką, która uważa, że wszystko jej się należy. Skrzywdziłaś mnie raz, dostatecznie mocno i nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie ci wybaczyć – wszyscy spojrzeli w moją stronę jakby nie wierzyli w to co usłyszeli. Faye patrzyła na mnie z uchylonymi ustami nie widząc co powiedzieć. Zeno nie ukrył swojej reakcji na to co się stało i cicho się zaśmiał. W odpowiedzi dostał pięścią w ramię od blondynki.

MELISSA – Teraz ja, teraz ja! 

- Chyba jesteś odpowiedzią na pytanie. Lukrecja i Natalie, nie miejcie mi tego za złe ale przy was chyba nie czułabym się bezpiecznie. Chyba mogłybyśmy się dogadać – uśmiechnęłam się do niej i puściłam oczko co nie umknęło Maxowi. W odpowiedzi wykonał palcami gest „mam cię na oku”. Dziewczyna podeszła do mnie i złapała za policzki. 

MELISSA – Jesteś przesłodka – i wytarmosiła mnie jak cioteczka po czym przytuliła. Chyba była już delikatnie pijana. Wróciła na swoje miejsce.

- Teraz twoja kolej – popatrzyłam w stronę siedzącej obok Natalie.

NATALIE

Z osoby na osobę cała ta zabawa wydawała mi się być dość mało wyzywająca. Ale to było chyba tylko moje odczucie : może w stanie lekkiego upojenia spodziewałam się nie wiadomo czego, biegania nago czy coś.

Zanim nastała moja kolej zdążyłam chyba wypić już dwa drinki, co nie byłoby takie złe, gdyby nie wcześniej spożyty przeze mnie alkohol. Czułam w głowie przyjemny szum, a wszystko dookola zdawało się być 'bardziej kolorowe'. Humor mi dopisywał, więc kiedy Lydia spojrzała w moją stronę i przypomniała że czas na mnie ochoczo sięgnęłam po kartę po czym przeczytałam jej treść.

- Czy ktoś z tu obecnych ci się tu podoba, jeśli tak to kto?

FAYE - Ja pierdole, przecież to jest jak jakieś Love Island.

MELISSA - Nie sądziłam że na jednym wyjeździe dowiem się o waszym życiu romantycznym. - Melissa prychneła śmiechem po czym traciła ramię Maxa. Chyba nie tylko ja byłam w lepszym humorze. Blondyn spojrzał jedynie na nią w.. taki czuły sposób i uśmiechnął się pod nosem.

DEXTER - Niech zgadnę, to będzie Zeno. - mężczyzna spojrzał na mnie wymownie, a ja posłałam w jego stronę dość.. zdegustowane spojrzenie.

- Dzięki za te pomówienia, czy mogę już samodzielnie odpowiedzieć?

DEXTER - No dawaj, objaśnij nam i rozerwij się.

- Prościzna. Hidden. - palnęłam, a dookoła zapadła wręcz grobowa cisza. - Co? - niewzruszona napiłam się nowego drinka stojącego przede mną.

Niektórych decyzji mogę żałować, ale to dopiero jutro.

HIDDEN - Hę? - nie spodziewałam się bardziej elokwentnej odpowiedzi od swojego współlokatora, który patrzył się na mnie jak na idiotkę.

- Ogłuchłeś od alkoholu czy co?

DEXTER - Chyba sobie żartujesz.

- Dlaczego miałabym żartować, jestem napita, a wtedy nie mam flitra. - prychnęłam pod nosem. - A ty przestań się tak na mnie patrzeć!

HIDDEN - Chyba mam prawo być.. w lekkim szoku.

- Niezbyt podobne do twojego ego. - zaśmiałam się po czym zmierzwiłam temu baranowi włosy. - Napij się jeszcze trochę. I czas na ciebie.

Czy takie wylewanie preferencji było w ogóle mądrym pomysłem, biorąc pod uwagę że razem mieszkamy? Chyba nie za bardzo, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać. Jakbym po prostu musiała wyrzucić z siebie tą bardzo, ale to bardzo dobrze schowaną myśl. Nie spodziewam się, że to cokolwiek między nami zmieni, szanse są bardzo znikome. Ale wszystko, co musi być powiedziane na trzeźwo będzie pozostawione na kolejny dzień.. o ile wtedy też będę trzeźwa.

HIDDEN

Jeszcze krótką chwilę po całym tym zdarzeniu byłem w szoku. Nie potrafiłem połączyć faktów, ale to też pewnie przez alkohol we krwi. Nawet już nie wiem ile wypiłem i czy czasem to co przed chwilą usłyszałem mi się po prostu nie przesłyszało. Potem wyjdę na idiotę jak będę dopytywał, bo to przecież było niemożliwe, że Nat i...nieeee..

SETH - Hide! - szturchnął mnie mój bąbelek przez co automatycznie spojrzałem w jego stronę

-Jezu...spokojnie, przecież ja po alkoholu to zawału mogę dostać - warknąłem na niego jak rozdrażniony buldog po czym wziąłem kartę do ręki, bo domyśliłem się, że to wyrwanie z toku myślowego było spowodowane wstrzymaniem przeze mnie kolejki gry. -Podawajcie sobie karteczkę z ust do ust, kto upuści ten pije - przeczytałem na głos tak teatralnym tonem jakbym co najmniej grał w spektaklu. Moja dykcja była nienaganna, naprawdę. 

FAYE - Ale bez sensu... do mnie to nawet nie dojdzie.. - zrezygnowana blondynka podparła głowę o dłoń. Już chyba tez była trochę wstawiona, bo Zeno co jakiś czas poprawiał jej postawę ciągnąc ją za ramię do tyłu. Jakoś tak niebezpiecznie pochylała się czasem do przodu, faktycznie.

Kiedy Faye to powiedziała doszedł do mnie (bardzo wolno, ale jednak) niecny plan, który mogłem bardzo szybko zrealizować. Wziąłem tą samą kartę, na której miałem swoje zadanie i spróbowałem przyssać się do niej tak by chociaż na moment przywarła do moich ust. Seth nie protestował, tez już był wypity. Może gdyby był w innym stanie to dostałbym z liścia za coś takiego, ale gdy tylko ten zbliżył się, by odebrać ode mnie karteczkę, puściłem ją przez co chłopak cmoknął mnie delikatnie w usta. 

HARVEY - Całkiem cwane, myślałem, że na to nie wpadniesz i będę mógł to wykorzystać - zaśmiał się Pan policjant kiedy ja puszczałem oczko do mojego małego bąbelka. 

ZENO - Ale mówisz o Luce czy o Maxie? - zaśmiał się mój brat rzucając swojemu koledze porozumiewawcze spojrzenie.

-Dobra przestańcie pierdolić, teraz Seth - nie robiąc specjalnego widowiska z tego co się właśnie stało podałem mu kartę ze stołu. 

SETH

Zabawa coraz bardziej się rozkręcała. Niektóre zadania były śmieszne, inne wymagały wyjścia ze swojej strefy komfortu. Od początku gry co jakiś czas popijałem alkohol, aby nie odstawać od reszty towarzystwa. W końcu miałem udowodnić, że wcale nie byłem dzieciakiem pijącym same soczki. Przed chwilą była kolej Hiddena na wyciągnięcie karty. Nie mogłem uwierzyć jak mógł już na początku przegrać. Było to zabawne, kiedy karta upadła gdzieś na podłogę, a ja zamiast ją złapać, natrafiłem na usta bruneta. Ups... Zamierzałem mu to wytknąć kiedy tylko zakończymy zabawę. 

Zaśmiałem się cicho, kiedy nadeszła moja kolej. Już nie mogłem się doczekać co mi się trafi. Nachyliłem się, chcąc sięgnąć po kartę, ale przez swoje niezdarstwo omal nie przewróciłem swojego kieliszka. To Hide podał mi moją kartę. Dobry z niego człowiek, serio.

 - Dzięęęki - powiedziałem, klepiąc go po ramieniu.

FAYE - Chyba młody powoli ma już dość - zauważyła rozbawiona kobieta, również sięgając po swojego drinka, śmiesznie się przy tym chwiejąc.

DEXTER - Nie gadaj, przecież dopiero zaczęliśmy. Nie zrobiliśmy nawet pełnego koła - dodał chłopak.

- Mówcie za siebie - mruknąłem. - Wcale się nie upiłem.

Przeczytałem to co było napisane na karcie. Bez jaj. Czemu akurat mi trafiło się takie zadanie? Mam kogoś pocałować?  Nawet dobrze nie znam tych osób. Skrzywiłem się na samą myśl. To będzie już drugi raz w ciągu niecałych trzech minut.

DEXTER - Co masz taką minę?

LYDIA - Pewnie i on musi pozbyć się ciuszków.

- Zakręć butelką i pocałuj gracza na którego wypadnie - przeczytałem tym razem powoli, aby upewnić się, że dobrze to zrozumiałem. 

MAX - Dawaj, chłopaku. Oby tylko nie trafiło na mnie. - powiedział, po chwili dodając - Bez urazy

Spojrzałem na swój kieliszek. Nie było to jakieś trudne zadanie - próbowałem się przekonywać. Nigdzie nie było napisane przez jaki czas, więc nawet krótki buziak się zaliczał. Westchnąłem cicho i chwyciłem pustą, szklaną butelkę po piwie i zakręciłem. Przedmiot przez chwilę się obracał dopóki szyjka butelki nie zatrzymała się na Lukrecji. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, wtrącił się Hidden. Rzucił się do butelki, ustawiając ją na siebie.  Nie za bardzo nadążałem co właśnie miało miejsce. Zmarszczyłem brwi. Chyba jednak przesadziłem z alkoholem.

ZENO - To już oszustwo, bracie - powiedział, kręcąc głową. 

HIDDEN - Luka wymieniała się już śliną, więc ona się nie liczy.

DEXTER - A to przed chwilą to co było?

FAYE - To dziecinaaada - zanuciła, sącząc swojego drinka.

W milczeniu przenosiłem spojrzenie z jednej osoby na drugą. Harvey poparł Hiddena, przyznając mu rację. Zapewne chciał trzymać swoją ukochaną z dala od każdej innej osoby z wyjątkiem siebie. Uśmiechnąłem się, raz jeszcze spoglądając na butelkę. Wskazywała chłopaka, co tu dużo mówić. Wzruszyłem ramionami i przekręciłem się przodem do Hiddena, który żarliwie bronił swoich racji. Był w trakcie wypowiedzi, kiedy złapałem go za koszulkę, by przyciągnąć go i złączyć nasze wargi w pocałunku. Trochę zderzyliśmy się czołami, ale to szczegół. Nie trwał on zbyt długo. Krótkie muśnięcie jego warg. Zanim Hidden zdążył się zorientować, odsunąłem się od niego, cicho się śmiejąc i pocierając czoło. Gdyby nie ta gra i alkohol, który w siebie wlałem w tak krótkim czasie, na pewno by do tego nie doszło. Teraz jednak nie zastanawiałem się długo nad tym co właśnie zrobiłem. 

- I zrobione, po co tyle krzyku? - zapytałem, rozbawiony minami, z jakimi każdy się na nas patrzył. Następna osoba.

DEXTER

I przyszedł czas na kolejną rundę, którą miałem rozpocząć. Od razu sięgnąłem po kolejną kartę z nadzieją trafienia czegoś ciekawego.

-  Zamknij się w ciemnym pokoju na 5 minut z osobą, która wybierzesz – przeczytałem na głos. Szczęście się do mnie uśmiechnęło. W pierwszej chwili pomyślałem o Blair siedzącej naprzeciwko. Wydawała się być urocza i miałbym okazję poznać ją z bliska, dosłownie, jednak chęć utarcia nosa Harveyowi wygrała. Położyłem dłoń na ramieniu Luki. 

FAYE – Przecież to jest nie fair. Ustawione. Na bank ustawione – dolała sobie whisky do szklanki nawet już nie licząc, która to była. Lukrecja była w lekkim szoku uświadamiając sobie, że ją wybrałem. Pocałowała partnera na pożegnanie jakby już nigdy nie zobaczyć. 

– No już gołąbeczki przecież za pięć minut będziesz z powrotem – podniosłem się z miejsca.

MELISSA – Uwzięliście się wszyscy na niego? – zaśmiała się popijając drinka.

- Tak – odpowiedziałem jednogłośnie z Faye. Zbiliśmy piątkę nad stołem. Harvey siedział widocznie wkurwiony. Jeszcze trochę i byłby w stanie zgnieść szklankę, którą trzymał w dłoni. – Uspokój się gościu bo ci żyłka pęknie – poklepałem go po ramieniu stojąc już za sofą.

LUKRECJA – Pięć minutek i jestem – pocałowała go w czoło.

- Gdzie mamy się zamknąć? – zapytałem patrząc na pozostałych. Kompletnie nie znałem domu więc liczyłem na wsparcie właścicieli.

LUKRECJA? – Łazienka?

HIDDEN – Nie nie nie. Kanciapka, w której ojciec wino składuje. Powinniście się tam zmieścić – dziewczyna rzuciła mu mordercze spojrzenie wiedząc jak to zadziała na zazdrośnika policjanta. Reszta mu oczywiście przytaknęła uważając to za wspaniały pomysł.

LUKRECJA – Niech będzie – mruknęła, złapała mnie za rękę i ruszyła przodem prowadząc do pomieszczenia. Weszła do malutkiej kanciapy służącej za „spiżarnię” na wino. Było dość ciasno. Sam ledwo się tam mieściłem ze względu na dość spore gabaryty. Zamknęła drzwi. – Aż taką przyjemność sprawia ci wkurwianie mojego faceta?

- Dziewczyno nawet nie wiesz jak bardzo mnie to satysfakcjonuje – uśmiechnąłem się czego prawdopodobnie nie widziała ze względu na brak światła w pomieszczeniu. – Mam wrażenie, że strasznie przymulona ostatnio jesteś. Mogłabyś czasem na jakąś bibkę wpaść jak kiedyś. Obiecuję, z ręką na sercu, że Harvey będzie jedynym mundurowym, który dostanie zgodę na przekroczenie progu mojego mieszkania.


CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz