SALON - Koło Fortuny
FAYE
- Czuję się okropnie – zamiast się uspokoić rozpłakałam się jeszcze bardziej. – Naprawdę przepraszam – wyszlochałam co zapewne ledwo zrozumiał.
ZENO - Więcej tego nie zrobisz?
- A zaczniesz traktować to co do ciebie czuję na poważnie? – mruknęłam pociągając nosem. Bardzo ciężko było mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowa.
ZENO - Cały czas traktowałem poważnie, po prostu podobało mi się jak o mnie zabiegasz – na te słowa, aż odwróciłam się w jego stronę nie zważając na to jak wyglądam. Nie spodziewałam się tego.
- Naprawdę? – w odpowiedzi tylko skinął głową i poprawił niesforny kosmyk moich włosów chowając je z powrotem za ucho. - Nawet nie wiesz ile bym dała za możliwość cofnięcia czasu. Żebyśmy mogli poznać się w zupełnie innych warunkach. Może gdyby nasz znajomość nie zaczęła się od kłamstwa wyglądałoby to inaczej – westchnęłam głośno. – Czasu nie cofnę – podniosłam się na równe nogi. – Idę się trochę ogarnąć bo wyglądam jak gówno w proszku – przetarłam twarz dłońmi.
ZENO - Jak będziesz gotowa przyjdź do salonu – w odpowiedzi tylko skinęłam głową i wyszłam. Kompletnie nie wiedziałam co myśleć o tym wszystkim. Przez tego człowieka miałam okropny mentlik w głowie. Mimo to i tak sprawiał, że chciałam być przy nim.
Doprowadzenie się do stanu używalności zajęło mi dłuższą chwilę. Musiałam się umyć, ogarnąć włosy i pomalować, a ostatnia czynność pożerała najwięcej czasu. Ubrałam się dość luźną, nie chcąc, o dziwo, zwracać na siebie większej uwagi.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. Max, Mellisa i Zeno siedzieli razem przy wysepce kuchennej popijając kolorowe drinki.
- A reszta gdzie? – zapytałam zdziwiona. Sądziłam, że będę ostatnia.
[Chwilowy skok do Hiddena i Natalie na zewnątrz przy basenie]
HIDDEN
Sytuacja mojego starszego brata i tej blondynki była na tyle skomplikowana, że zacząłem nieco żałować tego, że się wtrąciłem. Musiałem trochę przystopować, bo najwidoczniej zależało mu na niej. Wkurwił się, a to już nie przelewki. Jeszcze tak nasrane w bani nie mam żeby konkurować z bratem o laskę kiedy mnie samego raczej interesują mężczyźni.
SETH - Co w końcu z tą blondynką? - zabrzmiał jakby był odrobinę zazdrosny, ale znając już mnie jakiś czas chyba docierało do niego powoli, ze nie każde 'pieszczoty' są dla mnie wyznaniem uczuć i czymś głębszym
- Spokojnie. - uspokajałem go - Ona migdali się do Zeno, chciała go tylko trochę podkurwić. - kiedy to powiedziałem Dexter spojrzał na mnie jak na totalnego psychopatę
DEXTER - Nie wiem czy to odwaga czy zjebanie umysłowe - zaśmiał się mój przyjaciel dopijając swojego drinka. Wszyscy już mieliśmy puste szklanki, dlatego postanowiliśmy skierować się do kuchni, by uzupełnić naczynia jakimś dobrym trunkiem.
W kuchni siedziała już cała familia, dlatego jak tylko stanęliśmy w drzwiach tarasowych spojrzałem na nich niezrozumiale.
Brakowało tu tylko Natalie i jak się zaraz okazało minęła się z nami drugim wejściem na taras. Westchnąłem głośno, bo jako że to moja przyjaciółka to mi przyszło po nią iść. Bez zbędnego pierdolenia po prostu zawróciłem, a widząc dziewczynę na fotelu po prostu podszedłem i jak gdyby nigdy nic podniosłem ją z niego.
NATALIE - Co ty odpierdalasz Hidden!?
- Niosę moją wspaniałą księżniczkę do reszty żeby mogła się zintegrować, bo jesteś dzikuską, którą musze ujarzmić. Oczywiście mogę zrobić to też w inny sposób, ale na razie musisz poczekać
NATALIE
- Nie jestem dzikuską to po pierwsze. - zaczynał działaś mi na nerwy tym, że nie chciał mnie puścić. - A po drugie to mnie puść!
HIDDEN - A bo co? Żebyś mi jeszcze przez płot spierdoliła? Proszę Cię. - przewrócił oczami rozbawiony co najmniej jakbym była do tego zdolna.
- Przecież ZARAZ do was przyjdę, Boże! Nie pamiętam żebym pisała się na kolonie integracyjne!
HIDDEN - I Ty mi wmówić próbujesz, że dzika nie jesteś?
- Może nie mam ochoty się ze wszystkimi użerać póki nie obalę flaszki co?
Jeszcze przez chwilę jakkolwiek by to nie zabrzmiało i wyglądało, szarpałam się z chłopakiem żeby opuścił mnie z powrotem na ziemię. Dopiero kiedy niefortunnie ścisnął mnie zbyt mocno w miejscu, gdzie miałam tego paskudnego sińca przez co syknęłam z bólu puścił mnie. Kiedy poprawiałam sukienkę, bo byłam prawie pewna że ktokolwiek patrzył przez okna widział mój tyłek, Hidden patrzył na mnie bardzo zdezorientowany.
HIDDEN - Zrobiłem Ci krzywdę?
- Nie.. - mruknęłam pod nosem po czym spojrzałam na niego. - To nic takiego.
HIDDEN - Widocznie coś takiego i chyba o tym nie wiem. - kiedy skrzyżował ręce na klatce piersiowej wiedziałam, że może być nie ciekawie. - Co jest? Ktoś Ci coś zrobił? Kto? Chyba nie..
- Już od dawna nie widziałam swojego brata. Po prostu jak zwykle chciałam zgrywać bohatera, którym nie jestem, odwaliłam trochę i cóż..
HIDDEN - Coś Ty znowu zrobiła? I znowu o niczym nie wiem?
- Znowu? - spojrzałam na niego jak na wariata. - Kiedy ostatni raz coś odwaliłam? Wiesz co ; może byś wiedział gdybyś chciał mnie wtedy posłuchać po tym jak wróciłam. Ale nie, naskoczyłeś na mnie..
HIDDEN - JA na Ciebie naskoczyłem? Przecież to Ty robiłaś problem zanim wyszedłem!
- Chyba miałam dobry powód co? Ale co po moim słowach i tak już piłeś! Znowu. W takim tempie nie wiem kiedy wrócisz do zdrowia..
HIDDEN - Czyli co, przez te plecy jestem już takim niedorajdą, że nie mogę nawet się napić? Nie bądź..
- Nie bądź co? Natrętna? Wkurwiająca? Głupia? Hidden, ja się o Ciebie po prostu martwię! Chcę żeby z tobą wszystko było dobrze. Na wszystko jest czas i pora, a teraz powinieneś.. z resztą. Co ja będę ci matkować. Ale wracając do moich wyjaśnień ; nie posłuchałeś ich wtedy, więc dostaniesz je dzisiaj. Biłam się z jakimś starym złamasem w barze, bo rzucił się na jakąś młodą barmankę. Mam teraz wykurwistego siniaka na żebrach i chuj wie czy nie coś jeszcze!
Wpatrywałam się na chłopaka, a przez tą ilość alkoholu jaką zdążyłam już wypić zachciało mi się po prostu płakać. Nie dałam się jednak ponieść tym emocjom, usiadłam z powrotem w fotelu, a jego wzrok ze mnie nie schodził.
- Możesz do nich wrócić, ja niedługo przyjdę i możemy udawać, że się nic nie stało. Możesz, a nie musisz, wybaczać za moje zachowanie ale.. po prostu pamiętaj, że tak dobrze się dogadujemy, bo ze sobą szczerze rozmawiamy. Jak nie damy sobie dojść nawzajem do słowa to będziemy się niepotrzebnie żarli więc.. ja swoje już wyrzygałam.. Ty też możesz. Na pewno chcesz.
HIDDEN
Jeszcze przez chwilę patrzyłem na przyjaciółkę. Tylko ona potrafiła w taki sposób sprowadzić mnie na ziemię żebym zaczął się w miarę normalnie zachowywać. W innych przypadkach po prostu wyśmiewałem tą osobę.
-Jak wrócimy.... pokażesz mi który to.- powiedziałem całkiem poważnie, a dziewczyna obdarowała mnie tylko krótkim spojrzeniem. Nawet nie chciałem słyszeć żadnego sprzeciwu, dlatego nie czekając na jej odpowiedź po prostu wróciłem do reszty. Z tego co zauważyłem to na wysepce kuchennej stały już przygotowane drinki a reszta gadała między sobą.
- Dobra to może zagramy w 'Odważni nie piją'? - wyskoczyłem z tym trochę jak Filip z konopi, ale dzięki temu zyskałem zaciekawione spojrzenie wszystkich tam zebranych. - Chyba nie jesteście pizdami no nie? - kontynuowałem biorąc do ręki swoją szklankę i chipsa, który był w szklanej miseczce.
HARVEY - To zależy na czym to będzie polegać - nasz policjant chyba lekko się zmartwił, że przyjdzie mu przelizać się z inną laską niż ze swoją.
- Każdy z nas wyciąga karty ze stosika i musi zrobić zadanie na karcie, a jeżeli tego nie zrobi to musi się napić. No i ... raz mamy możliwość oddania komuś swojego zadania jeżeli takowy chętny się znajdzie - wytłumaczyłem zapraszając wszystkich do salonu. Wiedziałem, że ta 'poważniejsza' część towarzystwa nie jest przekonana, ale no... trudno. Oni wszyscy byli już lekko podpici więc powinno być łatwiej.
- To kto zacznie? Jest ktoś odważny?
DEXTER
- Dobra, dawaj to – ze szklanką whisky sięgnąłem po pierwszą z wierzchu kartę. Reszta ‘zawodników’ usiadła na swoich miejscach ustalając przy tym kolejność. – No to tak, osoba po twojej lewej stronie napisze na twoim ciele co chce – spojrzałem na Lukę i odłożyłem karteczkę. Na jej twarzy pojawił się wredny uśmieszek. Jedna z obecnych osób od razu rzuciła jej marker, flamaster, chuj wie co. Oby tylko dało się to zmyć.
- Dobra, zdejmuj koszulkę – poleciła. Nie protestowałem, a nawet cieszyłem się, że nie wpadła na genialny pomysł porysowania mi twarzy. Obróciłem się do niej plecami, a ta zaczęła czynić honory. Po kształcie domyśliłem się co to mogło być.
- Masz talent – usłyszałem za sobą głos Maxa, który podziwiał arcydzieło Lukrecji.
- Tak, zdecydowanie tak – dodała Melissa.
- Dobra, skończyłam – zadowolona z siebie odłożyła marker. Zamiast ubierać koszulkę postanowiłem już zostać bez niej.
LUKRECJA
Nie sądziłam, ze mam AŻ TAKI talent plastyczny, ale ten fiut narysowany niemal na całych plecach to było arcydzieło. Nie ma co się czarować. Odłożyłam flamaster na stoliku po czym jeszcze przez chwile podziwiałam to co stworzyłam. Oczywiście bardzo szybko mnie ponaglili, ze teraz moja kolej i żebym nie stopowała kolejki, dlatego czym prędzej pociągnęłam kolejną kartę ze stosika. Kiedy tylko wzięłam ją do ręki najpierw zdecydowałam się cicho w głowie przeczytać to co na niej napisane i...zamarłam.
MELISSA - No pochwal się co tam masz, a nie tak cicho siedzisz - siostra ponagliła mnie, a ja w tym momencie spojrzałam na nią.
- Zamień się jedną częścią garderoby z osobą wskazaną przez graczy... - skończyłam czytać i od razu spojrzałam na wszystkich tam zebranych po kolei.
DEXTER - Jak chcesz mogę Ci dać swoje bokserki, ale jak masz stringi to będzie...
HARVEY - Ty chyba chcesz jeść przez słomkę do końca życia - moja sympatia przygarnęła mnie do siebie ręką dając konkretnie Dexterowi do zrozumienia, ze chyba nie ma ochoty na żarty.
NATALIE - No to skoro my mamy wybrać to najlepiej żeby to była dziewczyna, bo szkoda twojej sukienki.. - jedna normalna odezwała się w tym momencie
HIDDEN - Ale co to za zabawa jak zmieni się tylko sukienką z jakąś dziewczyną? - wtrącił Hide na co od razu i ja i Nat posłałyśmy mu groźne spojrzenie
MELISSA - Dobra zamień się ze mną to będzie bardziej komfortowo.
MAX - Ale to nie ma być komfortowo tylko śmieszne, niech padnie na Blair, bo siedzi tak cicho
BLAIR - Co? Dlaczego ja?
Niestety wszyscy przytaknęli Maxowi więc nie miałyśmy wyjścia i już za chwilę przy całej tej zebranej gromadzie musiałyśmy zrzucić z siebie sukienki ukazując piękne komplety koronkowej bielizny. Oczywiście nie byłoby zabawy bez nadmiernych gwizdów i okrzyków radości ze strony chłopaków.
gdy tylko zmieniłyśmy się sukienkami i usiadłyśmy już ubrane zerknęłam na Harveya, który nie był zadowolony z tego co zrobiłam. Wiedziałam, że on zdaje sobie sprawę z tego jaka to jest zabawa. Nic w sumie nie powiedział, ale podejrzewałam, że czeka mnie reprymenda później w pokoju.
HARVEY
Byłem przygotowany, że polecania na kartach nie raz mnie zadziwią. Miało być śmiesznie, na tym polegała zabawa. Spodziewałem się, że ktoś w końcu zostanie bez ubrań. Nie sądziłem, że padnie na Lukrecję. Mój tryb zazdrośnika od razu się odpalił. Dlaczego ktokolwiek miałby zobaczyć ją w samej bieliźnie? W końcu jednak trochę się ogarnąłem. Nie chciałem przecież zepsuć zabawy. Jeszcze wezmą mnie za nudziarza. Upiłem nieco alkoholu, chcąc się bardziej wyluzować. Ja byłem następną osobą, która miała wyciągnąć kartę. W duchu modliłem się, aby nie wylosować karty z całowaniem kogoś. Nie miałbym nic przeciwko Luce, ale z innym facetem... Nie. Po prostu nie.
DEXTER - Co się cykasz, to w końcu zabawa
Bez zbędnego przeciągania sięgnąłem po kartę. Prześledziłem najpierw tekst wzrokiem, uśmiechając się. Jak to dobrze, że to moja ukochana zajmowała miejsce po mojej prawej. Lepiej trafić nie mogłem.
- Weź kostkę lodu do ust i przekaż ją osobie po twojej prawej stronie - przeczytałem na głos, spoglądając z zadowoleniem na kobietę.
HIDDEN - Nuuudy! - zawołał.
FAYE - Co to za zabawa, jeśli trafiło na te dwa gołąbki... - powiedziała kobieta, przewracając przy tym oczami.
ZENO - Takie jest polecenie, nie ma zmiany. Dajesz, stary
Sięgnąłem po jedną z kostek lodu, które służyły nam do drinków. Włożyłem do ust i przysunąlem się bliżej Luki. Nie skończyło się jedynie na przekazaniu lodu. Nie oderwaliśmy swoich ust od siebie zbyt szybko. Kiedy w końcu się odsunęliśmy, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Coraz bardziej mi się to podobało.
HIDDEN - Chyba aż za bardzo ich poniosło - mruknął. - Twoja kolej, Maxwell
MAXWELL
Nie pomyślałbym, że względnie tak durna zabawa może wyjść na coś bardziej interesującego. Nie byłem nigdy jakoś bardzo za pijackimi gierkami, ale ta raczej przypadła mi do gustu. Pytania czy wyzwania ; wszystkie stawiały na to żeby wyjść ze strefy komfortu. No może poza Lukrecją i Harveyem, bo jak na razie mieli dużo szczęścia. Swoją drogą ciekawe jak ten chłop to znosi, bo widziałem już, jak mu żyłki z nerwów wystają, kiedy Lukrecja zamieniała się ubraniami z czerwoną jak burak Blair. Biedna dziewczyna.
Kiedy przyszła w końcu moja kolej upiłem trochę kolorowego drinka, którego wcześniej za bardzo nie ruszałem i wyciągnąłem kartę. Po przeczytaniu jej miałem na twarzy głupi uśmiech, a cała reszta czekała na to co powiem.
- Wysmaruj dłoń miodem i pozwól ją zlizać osobie, którą wybierze reszta graczy. - odłożyłem kartę niedaleko siebie, a cała reszta gromadki patrzyła między sobą jakby bezsłownie spiskując o tym, kto powinien to zrobić.
Nim się obejrzałem Hidden wrócił ze słoiczkiem miodu, a kiedy mi go podawał miał bardzo, ale to bardzo podejrzany wyraz twarzy. Przecież chyba nigdy w życiu się tak do mnie nie szczerzył, nawet kiedy mnie kiedyś postrzelono się tak nie cieszył.
- No więc? Dalej spiskujecie po cichu czy ktoś coś powie? - zapytałem beztrosko smarując dłoń.
HIDDEN - No dawaj Melissa, popisz się!
Uniosłem jedną brew do góry i spojrzałem na dziewczynę siedzącą obok. Piorunowała brata spojrzeniem, a słysząc jedynie zgodność między wszystkimi złapała się za nos zirytowana.
HIDDEN - Nie zachowuj się jakbyś tego nie chciała!
MELISSA - Ale Ty jesteś dziecinny. Myślisz, że to dla mnie problem?
ZENO - No to dawaj. - rzucanie wyzwania przez jej braci musiało na nią podziałać jak płachta na byka, bo odwróciła się w moją stronę i w mgnieniu oka złapała moją dłoń.
- Chyba jednak Ci to tak nie przeszkadza. - zaśmiałem się na co ta przewróciła oczami, ale widziałem, że lekko się uśmiecha
MELISSA - Masz szczęście, że to Ty..
I w taki sposób skończyliśmy w dość napiętej sytuacji. Kiedy oblizywała moją dłoń i palce nie łamała kontaktu wzrokowego, który nawiązaliśmy. W odwecie za to, że bracia tak głupio jej dogryzali robiła to tak.. sensualnie, że w końcu usłyszeliśmy stękanie Hiddena o tym, że mamy stąd wypierdalać do jakiegoś innego pokoju.
A mnie to w żadnym wypadku nie przeszkadzało. Rozkoszowałem się każdą sekundą tego zadania, aż moja dłoń nie zrobiła się czysta. Zanim kompletnie się ode mnie odsunęła starłem kciukiem z jej policzka resztki miodu, a dziewczyna nawet nie zawahała się przed cmoknięciem go aby zebrać resztki.
- Nie było tak źle co? - zapytałem na co ta jedynie puściła mi oczko.
MELISSA - Lubie słodkości, ale tyle miodu to za dużo. Chyba potrzebuję na to shota czystej.. - mruknęła, a ja bez słowa wstałem, żeby spełnić jej małe życzenie i wróciłem z kieliszkiem.
HIDDEN - LIZUS.
- Teraz Twoja kolej Mel. - zignorowałem wypowiedź młodszego Harrisa.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz