czwartek, 25 sierpnia 2022

Od Harper - CD Sean

 Kiedy tylko się obudziłam miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Czułam się tragicznie i zaczęłam żałować swoich niektórych wyborów z poprzedniego wieczoru. Leżałam na boku co trochę pomogło zwalczyć ból brzucha.

- Przysięgam to był ostatni raz - mruknęłam sama do siebie. Nie miałam siły się ruszyć, a tym bardziej myśleć. Ze stanu agonii wyrwał mnie dźwięk powiadomienia w telefonie. Sięgnęłam po niego i cały czas leżąc zobaczyłam co się dzieje. Widząc zdjęcie od razu się uśmiechnęłam i odpisałam.

JA: jeszcze nie, o której kończysz?

SEAN: 19

JA: o 20 będę czekała w maku przy Tooley St.

SEAN: ok, będę 

W odpowiedzi dostał jeszcze moje zdjęcie, na którym cała byłam okryta kołdrą i jedyne co mi wystawało to wszystko powyżej oczu.

Zanim wstałam minęło jeszcze kilka godzin. Zjadłam jakieś lekkie śniadanie i wypiłam aspirynę. Na szczęście w domu byłam sama. Mama zapewne poszła do pracy, a Jimmy… chuj wie w sumie co z nim. Na pewno nie pracował. Tyle wiedziałam. Wzięłam chłodny prysznic, który też w miarę pomógł wrócić mi do życia. Ubrałam się jak zwykle w luźne spodnie i bluzę, pod którą miałam przylegający podkoszulek w razie gdyby zrobiło mi się za gorąco.

Włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam muzykę tak głośno jak to tylko było możliwe i wyszłam z domu. Nie miałam daleko do umówionego miejsca więc całą drogę mogłam pokonać na desce. 

Dojeżdżając na miejsce zauważyłam Seana, który już na mnie czekał przeglądając coś w telefonie. Zeskoczyłam z deski tuż przed nim.

- Siema - stałam centralnie pod jego telefonem. 

- Siema hot czternastko - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy, które i tak były potargane przez wiatr. 

- Jestem mega głodna. Kac mi minął więc chcę jakiś zestaw powiększony - wzięłam deskę do ręki i ruszyłam przodem w głąb knajpy. Stanęłam przy urządzeniu i zaczęłam wybierać to na co miałam ochotę. Nie byłam biedakiem. Z moich dorywczych zleceń zawsze wpadało mi kilka groszy więc mogłam pozwolić sobie na małe przyjemności. Chociaż zawsze większość i tak chciałam odłożyć do słoiczka. 

- Naprawdę jesteś głodna - powiedział zdziwiony widząc listę na wyświetlaczu. Zanim zdążyłam przejść do płatności Sean zaczął dodawać rzeczy dla siebie.

- Rozumiem, że płacisz? - spojrzałam na niego przez ramię mrużąc przy tym powieki.

- Tak - odpowiedział wyciągając kartę. Odsunęłam się żeby mu to umożliwić.

- To nie randka? - zapytałam żeby się upewnić.

- To nie randka - odpowiedział mi tym samym jednak oznajmująco.

- Ja płacę następnym razem - uświadczyłam zabierając paragonik. Stanęliśmy razem przed kasami i grzecznie czekaliśmy na naszą kolej.

- Nie chwaliłaś się, że jeździsz na desce - powiedział patrząc na mój sprzęcik. 

- Wczoraj ciężko było mi się czymkolwiek pochwalić - zaśmiałam się. - Ale tak, jeżdżę od… - musiałam to szybko przeliczyć w głowie. Zaczęłam jeździć mając dwanaście… teraz mam osiemnaście… - sześciu lat - nigdy nie byłam dobra z matmy.

- No i czym się jeszcze pochwalisz? - zamyśliłam się chwilę.

- Mogłabym zdjęciami ale ostatnie, najlepsze jak do tej pory ujęcia leżą w aparacie w samochodzie Noah - westchnęłam. - Nie miałam dzisiaj totalnie siły, żeby się po niego ruszyć. A ty w ogóle jakim cudem wstałeś dzisiaj rano i poszedłeś do pracy? - zapytałam zdziwiona. Wypił praktycznie tyle co ja i na pewno po powrocie jeszcze więcej. Chciałam poznać jego sekret.

- Mam mocną głowę - wzruszył ramionami, a na ekranie pojawił się nasz numerek. Odebrałam zamówienie zdziwiona, że jest na wynos. Patrzyłam na Seana pytająco, co od razu dostrzegł. - Przejedziemy się gdzieś - oznajmił. - Ale najpierw powiesz gdzie ten twój przyjaciel mieszka to zabierzesz aparat i będziesz miała jeden problem z głowy - w sumie jego pomysł bardzo mi się spodobał. W głębi duszy miałam nadzieję, że obecność nowego przyjaciela wzbudzi trochę zazdrości w Noah. Nie stop. Nie jestem taka. Nie pomyślałam o tym. To tylko hormony. Chyba?

- Wchodzę w to - odpowiedziałam praktycznie od razu.


- Ale mruczy - powiedziałam słysząc ryk silnika jego samochodu. Zdążyliśmy już zjeść. Oparłam się na fotelu i ułożyłam wygodnie czerpiąc radość z tej przejażdżki.

- Ty też mo… - zaczął ale w porę mu przerwałam. Domyślałam się, że żartuje.

- Czy naprawdę uważasz, że jakaś dziewczyna poleciałaby na taki tekst? - zaśmiałam się.

- Uwierz mi, że tak i kiedyś ci to udowodnię - puścił mi oczko na co z uśmiechem pokręciłam głową.

- To tutaj - wskazałam mu palcem na budynek i przy okazji wolne miejsce. Zaparkował tam. - Daj mi dwie minutki - wyskoczyłam z samochodu i podbiegłam do drzwi. Zadzwoniłam domofonem. Noah nie otworzył mi drzwi tylko stwierdził, że odniesie co moje na dół. Trochę mnie to zdziwiło ale nic nie powiedziałam. Chwilę później, w samych spodenkach, trochę zdyszany wyszedł mi na przywitanie.

- Gdzie cię wczoraj wcięło? - zapytał od razu przytulając mnie delikatnie jedną ręka. Czyli jednak się tym interesował. Miło. Szkoda, że nawet nie raczył napisać.

- Wróciłam szybciej do domu. Źle się poczułam - mruknęłam odbierając od niego aparat.

- Mówiłem, żebyś tyle nie piła - zaśmiał się. Szkoda tylko, że to nie o to chodziło. - Wejdziesz na górę? - pokręciłam głową. 

- Jestem umówiona - wskazałam kciukiem w tył na samochód Seana.

- Okej. W takim razie baw się dobrze - i po prostu wrócił do środka. Chwilkę stałam pod drzwiami zanim wróciłam do samochodu. Jeszcze do niedawna pewnie chciałby wiedzieć więcej. Sprawdziłby czy nie stanie mi się nic złego. Westchnęłam głośno zamykając drzwi.

- Załatwione? - spojrzał na mnie a ja w odpowiedzi skinęłam głową. Włączyłam urządzenie, a Sean ruszył w drogę.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam zaciekawiona. Chrzanić Noah. Mam ciekawsze rzeczy i ciekawszych ludzi… do roboty? To nie brzmi dobrze. W każdym razie nie odpowiedział. Zamknął drzwi od środka i zaczął jechać znacznie szybciej.

- Do lasu - próbował być straszny jednak na mnie to nie zadziałało. Wy buchnęłam śmiechem na jego słowa. - Naprawdę jestem tak mało przekonujący?

- Tak - nie mogłam przestać.


Zatrzymaliśmy się na opuszczonej stacji paliw gdzieś na obrzeżach miasta. Siedzieliśmy w samochodzie na parkingu. Podałam mężczyźnie aparat z włączoną galerią. Zaczął sobie powoli oglądać, a ja grzebałam na swoim telefonie. Powoli robiło się już ciemno.

- Bardzo ładne zdjęcia. To zdecydowanie jest najlepsze - odwróciłam się w jego stronę żeby zobaczyć, które z nich pokazuje. Widząc obraz moje oczy otworzyły się szerzej a twarz delikatnie się zarumieniła. Na zdjęciu byłam ja przed lustrem w samej bieliźnie i koszulce uniesionej do góry przez co prezentowałam cały stanik. Musiałam pomylić karty pamięci i wziąć jakąś starą, z której nie usunęłam zdjęć. Pamiętam, że robiłam te zdjęcia ponad rok temu dla ówczesnego chłopaka.

- Nie, nie mam onlyfans - wypaliłam na szybko nawet wiedząc, że o to nie pytał. - To po prostu… No. Nie muszę się usprawiedliwiać - i wyłączyłam aparat. Pomimo tego, że się ściemniało na pewno widział, że moje policzki zrobiły się różowe.


<Sean?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz