poniedziałek, 18 lipca 2022

Od Zeno - CD Faye

 Ta dziewczyna była... wyjątkowa. Nie, wcale nie chodzi tutaj o względy i sympatie, a fakt, ze pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę dobrze się przy niej bawiłem, a jej charakter wywoływał u mnie uśmiech. Oczywiście w sytuacjach kiedy jakimś cudem mnie nie wkurwiała jakimiś odpałami. 

-Teraz powinienem powiedzieć, że nie spełnia Pani moich oczekiwań.... - oparłem dłonie na biurku i spojrzałem na blondynkę, która zrobiła teraz minę niczym srający kot na pustyni. 'Nieee no on chyba sobie żartuje' - niemal słyszałem to głośno. - Szczerze to nie wiem co mam z tobą zrobić, ostatnio tyle ludzi kręci się dookoła mnie, że powoli przestaje mieć pomysły co z nimi wszystkimi robić... - przeczesałem włosy dłonią co za chwile okazało się ogromnym błędem, bo żel jaki miałem na nie nałożony zaplątał mi się w palce. Byłem totalnie poważny. Nie miałem powodów, by w tej kwestii ją okłamywać. Byłem aż zdumiony tym ile ludzi pragnie pracować w mojej obecności, albo chociaż przebywać kilka pomieszczeń dalej. 

-Kurwa, poważnie? Jesteś tak beznadziejny, ze nie możesz wpaść na nic sensownego...? - przekręciła oczami będąc już kompletnie zmęczoną tym wszystkim. 

-Wiesz co... mam jeden pomysł. - uśmiechnąłem się lekko zadziornie - Skoro jesteś taka cwana to zaczniesz od przeproszenia Lydii. - moje spojrzenie skierowane w jej stronę wyrażało więcej niż tysiąc słów. Już wcześniej dostrzegłem, ze blondynka ma głowę uniesioną wysoko. Jej styl bycia, wygląd... WSZYSTKO o tym mówiło. Pewnie tak samo jak i ja honor i godność miała na tak wyjebistym poziomie, że tłumaczenie się przed tak niby przeciętnym człowiekiem jakim jest Lydia mogło bardzo zaboleć jej ego. 

-He...? - przekrzywiła głowę jakby ponownie chciała wiedzieć czy ja aby na pewno mówię poważnie. Oczywiście już jej nie odpowiedziałem. Po prostu wstałem i poszedłem w stronę samochodu jeszcze wcześniej mówiąc Hide dokąd się wybieram. Już w samochodzie oznajmiłem swojej towarzyszce, ze Lydia aktualnie pracuje więc zawiezie jej w przeprosiny dobry obiadek. Ryes bardzo dużo wkładała teraz w siebie i tak jak miała problemy ze snem tak teraz śmiem twierdzić, ze nawet zapominała jeść. 

Przez całą drogę Faye nie odezwała się słowem, a kiedy stanęliśmy pod jedną z lepszych chińskich restauracji dokładnie wskazałem jej ulubiony makaron Lydii przez co zmierzyła mnie wzrokiem jakbym co najmniej... zrobił rzecz nieosiągalną dla standardowego faceta. Już pod samym studio tatuaży wysiadając chwyciła ode mnie niewielki kartonik.

- Kim ona dla ciebie jest, co? - jej mina spoważniała. Spojrzałem na nią zajmując się jeszcze zamykaniem samochodu więc było to tylko przelotne spojrzenie. - No dalej, mów. 

-To skomplikowane. - zbyłem ją co spotkało się z jej ogromnym niezadowoleniem. Jeszcze coś tam burczała, ale nawet nie zamierzałem jej słuchać. Zamilkła dopiero kiedy weszliśmy do środka, a tam przywitał nas najwyraźniej osobnik stojący na 'recepcji'.

- Byli państwo umówieni? - spojrzał w swoją książeczkę. Pełna profeska. Już miałem się odezwać kiedy z sali za nami wyleciała mała blondyneczka...


<Lydia/Faye?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz