Pokonywanie schodów prowadzących do apartamentu chłopaka było męczące. Zacząłem doceniać gest rodziców, którzy załatwili mi mieszkanie z windą. W sumie nie mieszkałem na tak wysokim piętrze, a i tak używałem windy. Po coś ona była, nie?
Kiedy tylko zostałem wpuszczony do środka, zacząłem się rozglądać. Często mieszkanie dostarczało informacji o jego właścicielu. O Hiddenie nie wiedziałem zbyt dużo. Na ten przykład, kiedy byłem dzieciakiem i musiałem odwiedzać zbzikowaną ciotkę już od progu widać było, że to ogromna kociara. Pełno było wiszących obrazów z wizerunkami czworonogów, drapaków i masa sierści. Mieszkanie Hiddena mówiło mi o tym, że nie mieszkał tu sam. Moją uwagę przykuły ubrania, konkretnie damskie ubrania. Na szafeczce zauważyłem również kosmetyki i raczej wątpiłem, aby chłopak ich używał.
Spojrzałem na Hiddena akurat w tym czasie, kiedy odskoczył od framugi. Cicho się zaśmiałem. Nadal musiało go wszystko boleć. Nie dziwiłem się, od porwania nie upłynęło aż tak dużo czasu. Nieźle go wtedy poturbowali. Szybko jednak spoważniałem na jego dalsze słowa. Po pierwszym zdaniu zacząłem obawiać się o swoje życie. Brzmiał, jakby chciał mnie sprzątnąć za to, że za dużo wiedziałem. Nie pomyślałem o tym, gdy wsiadałem na motocykl. Liczyłem, że uratowanie mu życia nie uczyni mnie jego ofiarą. Chyba pomyliłem się co do jego osoby.
- Nikomu nic nie mówiłem - zacząłem, zastanawiając się nad tym, czy dobrze robię, mówiąc mu prawdę.
Co, jeśli teraz naprawdę mnie zabije? Nikt nawet nie będzie wiedział gdzie pojechałem i z kim. Nie było to zbyt mądre, co dostrzegłem po fakcie. Starałem się jednak zachować dobrą minę do złej gry. Raczej nie planowałby morderstwa we własnym apartamencie. Nie jest aż tak szalony. Chyba.
- W sumie... O moim porwaniu nie wiedzą nawet rodzice, nie potrzebuję kolejnych kłopotów - dodałem.
Ściągnąłem sportową torbę z ramienia, kładąc ją obok na podłodze. Trochę już mi ciążyła. Wpatrywałem się w chłopaka z rezerwą. Zastanawiałem się też, czy ma przy sobie broń. Będąc w mafii na pewno nie raz używał broni palnej lub noża. Nie znałem się na mafijnych sprawach. Nie do końca wiedziałem jak to wszystko funkcjonuje. Co dokładnie robią. Przemyt narkotyków? Broni? Handel ludźmi?
- Co masz taką minę? - zapytał, przerywając moje rozmyślanie i nie ukrywając rozbawienia. - Nie zamierzam cię zabić. Nie po to cię tu przywiozłem.
Jego słowa jakoś bardzo mnie nie uspokoiły. Być może on nie planował morderstwa, ale jego brat? Ci ludzie, których widziałem tamtego dnia w lesie mogli mieć inne zamiary.
- W końcu jestem niewygodnym świadkiem, poznałem waszą tajemnicę, wiem, gdzie jest ten domek w lesie...
- I dlatego masz trzymać dziób na kłódkę - dokończył za mnie, przechadzając się po mieszkaniu. W końcu spojrzał w moją stronę. - I nie stój tak, musimy razem wymyślić jak to wszystko rozegrać.
Hidden przeszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Nie tracąc czasu ruszyłem zaraz za nim, zajmując miejsce po drugiej stronie kanapy. Salon był zdecydowanie większy od mojego, choć u mnie panował porządek, chłodny minimalizm. Tutaj znów dostrzegłem ślady po obecności jakiejś kobiety. Hidden raczej nie mieszkał tu sam i dzielił apartament z... no właśnie z kim? Ze swoją dziewczyną?
- Co dokładnie powiedziałeś Zeno, kiedy dotarłeś do tej leśnej willi? Wspominałeś coś o mafii? - zadał następne pytanie.
- Przekazałem jedynie wiadomość, gdzie się znajdujesz. Nie traciłem czasu na wypytywanie o wasze ciemne interesy - mruknąłem, unikając jego przeszywającego spojrzenia. Czułem się jak na przesłuchaniu na komendzie.
- Ciemne interesy? - powtórzył.
- Tak, ciemne interesy o których chyba lepiej, abym nie wiedział. Nadal nie wiem, jak mnie odnalazłeś, skoro znałeś tylko moje imię. Nie jestem raczej rozpoznawalny w tym mieście - wyrzuciłem to z siebie. - Dużo masz jeszcze tych pytań? Chciałbym opuścić to mieszkanie zanim wróci twoja dziewczyna.
Hidden?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz