Prychnąłem gniewnie na imię jego starszego brata czym zaskarbiłem sobie na zdziwione spojrzenie przyjaciela.
- Zeno to, Zeno tamto. W dupie mu się poprzewracało.
- Zdajesz sobie sprawę, że jest to szef mafii, do której należysz a więc i twój szef?
- To niech się przystawia do kogoś innego. – Warknąłem dość ostro, więc zaraz przeprosiłem za to, w końcu to nie jego wina.
- Aaa… Więc o to tu chodzi. – Hidden zachichotał jak pięciolatek czym, nie ukrywam, w tej chwili mnie zirytował. – Zeno idzie na bankiet z Elodie…
- Tak, doskonale o tym wiem. Ledwo umarła mu narzeczona a ten już znajduje sobie kolejną. I to moją siostrę! – Wstałem gwałtownie i zacząłem chodzić po salonie w tę i we w tę.
- Daj spokój, musiał z kimś iść. A Elodie jest… no nie wiem z nas wszystkich jakby nie patrzeć najbardziej poukładana? – Zerknąłem na niego podejrzanie a on widząc to zarzucił wędkę. – No i jest niezłą dupą. – Uśmiechnął się drocząc się ze mną.
- Hidden… - Rzuciłem tylko gniewnie.
- No co? Taka prawda. Aczkolwiek zawsze myślałem, że może coś zaiskrzy pomiędzy nią a Maxem…
- Maxem? – Spojrzałem zaskoczony.
Czułem, że daję się robić jak dziecko, ale nic na to nie poradzę. Moja siostra niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem, którego swoją drogą nie trawiłem, i nie chciałem by znów cierpiała. Najlepiej nigdy.
- No tak… Są dość blisko no nie?
- No nie wiem… Max to przyjaciel, wręcz brat dla Elodie. – Odparłem natychmiastowo utwierdzając wręcz w tym bardziej siebie niż kogokolwiek innego.
- Chociaż w zasadzie, jest ładna, mądra… Nawet w moim wieku. Może to mi jest pisana? – Wyszczerzył się w łobuzerskim uśmiechu wiedząc, że mnie drażnią jego słowa.
Stanąłem nad nim i spojrzałem na niego z góry.
- Mam ci loda zrobić bo chyba nie rozumiem? – Zaśmiał się w niebo głos.
Przetarłem ręką twarz i kucnąłem przy nim patrząc mu teraz prosto w oczy.
- Nawet się nie waż startować do moje siostry, okej? – Mruknąłem mrocznie.
- Jesteś strasznie przewrażliwiony na jej punkcie, chociaż w zasadzie w waszej rodzinie same piękne twarze widzę…
Hidden wyciągnął do mnie rękę aby dotknąć mojej twarzy, jednak gdy tylko ją zbliżył ugryzłem go w palca.
- Nie zapominaj, że gryzę gdy ktoś się ze mną drażni. – Wypowiedziałem przez zęby wciąż trzymając jego palca w buzi.
- Bardzo dobrze… - Uśmiechnął się łobuzerko. Pasował mu taki uśmiech.
Już chciałem coś powiedzieć, kiedy nagle ktoś wszedł do mieszkania.
- Halo, było otwarte to wchodzę. – Noah wszedł przez drzwi i od razu spojrzał zdziwiony na mnie i na Hiddena. – Przeszkadzam?
Wypuściłem rękę przyjaciela i wstałem do nowo przybyłego. Przywitałem się z nim po męsku, o tak, wiecie jak to leci – ręka, przyciąganie i klepanie po plecach.
- Stary co tu robisz? – Uśmiechnąłem się od ucha do ucha zapominając o słowach Hiddena tyczących się mojej siostry.
- Nie było cię w szkole już jakiś czas, więc pomyślałem, że wpadnę. – Wzruszył ramionami i kiwnął głową w stronę wstającego już z podłogi Hiddena. – Cześć, Noah jestem. – Spojrzał to na niego to na mnie.
- Hidden, i jak na mój gust to dość przeszkodziłeś. – Mówiąc to stanął obok mnie i złożył ręce w obrończym geście.
Noah spalił się jak burak, chociaż w sumie już jest czarny. To zaróżowił się jak malinka, o!
- Ja… Ten… No… - Zaczął ubierać jakoś słowa, jednak nie szło mu to najlepiej.
- Daj spokój Hide i tak przecież musieliśmy się już zbierać do dziewczyn. – Odparłem z głupkowatym uśmiechem. Dwójka moich najlepszych przyjaciół w jednym miejscu! Spełnienie marzeń o kurczę.
- Gdzie jedziecie?
Zerknąłem na Hiddena bo szczerze mówiąc sam nie miałem pojęcia.
- Lukrecja napisała mi, że są w Harrods.
Noah gwizdnął z podziwem.
- No, no. Justin ja wiem, że Elodie dużo pracuje, ale czy nie przesadzasz z wydawaniem pieniędzy?
- Ty już się o to nie martw. – Wystawiłem do niego język w dziecinnym geście. – Jedziesz z nami?
- Na motorze nie zmieszczę dwóch pasażerów. – Wtrącił Hide. W sumie nie pomyślałem o tym wcześniej proponując mu tego.
- Spoko, mogę jechać, przyjechałam autem.
Zaświeciły mi się oczka na myśl o jego czarnym mercedesie.
- Dasz prowadzić? – Zapytałem szybko łapiąc go obiema rękami za przedramię.
- Nie ma szans, ani nie masz prawda ani pełnoletności. – Pyknął mnie w czoło palcem na co się odsunąłem i puściłem jego rękę.
- Pyf to ja jadę z Hiddenem. – Położyłem mu na ramionach rękę i uśmiechnąłem się do niego.
- Drugi wybór? Nie ma szans, teraz to ja ciebie nie chce zabrać. – Prychnął i zrzucił mi rękę.
- No weź… Hidden nie bądź taki. – Palcem postukałem mu w policzek. – Zabierz mnie na przejażdżkę. – Szepnąłem mu do ucha. Bardzo bawiło mnie w takich sytuacjach zażenowanie Noah.
- No dobra, ale wychodzimy w tym momencie. – Burknął i wyszedł a za nim wesoła kompania.
Tak Elodie zamknąłem drzwi.
Wsiadłem z Hiddenem na motor, nie miał drugiego kasku a odmówiłem przyjęcia jego więc moja biała czupryna wesoło powiewała na wietrze jak jechaliśmy. Noah wsiadł do swojego samochodu i ruszył za nami. Hide jechał dość narwanie, ograniczenie prędkości? Panie władzo co to takiego? Czasami zakręty dość mocno ścinał i w takich momentach przytulałem się do jego pleców jeszcze bardziej. Nie zajęło nam długo dojechanie na miejsce i znalezienie miejsca parkingowego, całą trójką weszliśmy do „najbardziej luksusowego domu towarowego w Londynie”. Pierwszy raz byłem w takim miejscu, więc oczy świeciły mi się jak u pięciolatka w sklepie z zabawkami, natomiast na przyjaciołach nie robiło to takiego wrażenia. Chwilę się pokręciliśmy, aż Hidde postanowił zadzwonić do siostry.
- Gdzie was znajdziemy?
- O czekaj tam są! – Krzyknąłem i pomachałem do nich, choć żadna mnie nie zobaczyła.
- Gdzie? – Oboje patrzyli w tym kierunku co ja, jednak pomiędzy ludźmi i rzeczami nie mogli ich dojrzeć.
- Brakuje wam chyba paru centymetrów aby móc wypatrywać z oddali. – Zaśmiałem się patrząc na ich marne próby.
- Wykorzystaj swój nadprzyrodzony talent żyrafo i prowadź.
- Tak jest! – Zasalutowałem i ruszyliśmy w stronę dziewczyn.
<Bodajże Lan Ho teraz? :3>
941 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz