wtorek, 31 sierpnia 2021

Od Katfrin do Mikey'ego

 -Siostrzyczko! - usłyszałam głośne wołanie z dołu domu. O nie. Przykryłam głowę kołdrą jakby to miało sprawić, że przestanę być widoczna. Niestety dalej byłam.
- Gdzie jesteś?! - darł się dalej. Jebany śmieć, ale dalej mój brat.
- Nie drzyj się bo wstanę i ci przywalę! - wydarłam się do niego i usłyszałam jak wchodzi po. schodach. Wiedziałam, że czegoś chce. tylko w takich chwilach mówi do mnie "siostrzyczko". Nienawidzę jak coś ode mnie chce. Wszedł do pokoju bez pukania! No szanujmy się kurwa! Tak lubi pukać, a nagle mu się nie chce?!

- Puka się - powiedziałam, a on zapewne teraz wywrócił oczami. Niestety nie widziałam co chłopak robi. Nagle poczułam jak rzuca się na łóżko czyli i na mnie! Osiemdziesiąt kilo właśnie leży na moich plecach.
- Zejdź ze mnie - rzekłam i spróbowałam go zrzucić z siebie jednak ten zaczął mnie gilgotać. O nie. Co za dużo to nie zdrowo. Zaczęłam się mu wyrywać i w końcu udało mi się wydostać spod "uścisku" Bellamiego.
- Czego kurwa ode mnie chcesz gdy mam wolne?! - zapytałam i stanęłam przed łóżkiem z założonymi dłońmi na biodrach. Bez urazy, może i mało śpię, ale kiedy mam możliwość, chce leżeć w moim łóżku jak najdłużej. A ten tutaj osobnik ściągnął mnie z niego o... podniosłam telefon z szafki i odblokowałam go. Wskazywało na 7.47!
- Chce wyciągnąć cię na małego drinka wieczorem. Będzie zabawnie - powiedział i położył się wygodnie na moim łóżku. Popatrzyłam na niego, a potem na telefon.
- I musiałeś przyjść do mnie o tej godzinie by zaprosić mnie na drinka? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Wiem, że jak przyszedłbym później miałabyś za dużo na głowie. A jak obudzę cię wcześniej to zrobisz wszystko wcześniej i będziesz miała czas na drinka - powiedział i wzruszył ramionami i wyszczerzył się do mnie. Nie powiem dobra technika, pomyślał. Ale powiedzmy szczerze, że dalej jestem na niego wkurwiona.
- Bądź gotowa na 19 siostrzyczko, przyjadę po ciebie - rzekł i wstał z łóżka. Poczochrał moje włosy i wyszedł z pokoju. Westchnęłam i rzuciłam się na łóżko chcąc pogrążyć się w dalszym śnie jednak nie udało mi się to. Jebany śmieć wiedział, że jak raz się obudzę to ciężko mi zasnąć. Kochany braciszek. Wstałam z łóżka i wzięłam ze sobą telefon uruchamiając nim telewizor włączyłam muzykę. Szybciej się ogarnę, szybciej będę miała wolne co za tym idzie więcej czasu na przygotowanie się do jebanego drinka. A może w końcu przyda mi się takie coś? Możliwość wyrwania się bez problemów? Tak w szczególności bez problemów. Zeszłam na dół i powitała mnie muzyka, która sprawiła, że moje dobre nastawienie wzrosło. Może nie będzie tak źle jak myślę? Ruszyłam w kierunku kuchni by tam zjeść jakieś śniadanie. Dziś nie mam dużo obowiązków więc mogę spokojnie postać w kuchni. Czyli to co lubię.

~~~~**~~~~

Skończyłam trening z Bellą i oczywiście Kelionem, który potrzebuje codziennej dawki adrenaliny. Wróciłam do domu, a godzina była dość wczesna ponieważ 16.12. Ruszyłam od razu do łazienki by tam rozebrać się z brudnych ubrań i wziąć ciepły prysznic, który zapewne zmyje ze sobą także zmęczenie. Mimo iż praca z końmi to moje ulubione zajęcie nie oznacza to, że nie męczyło. Kiedy umyłam się i nałożyłam na mokre włosy ręcznik zmarszczyłam czoło przypominając sobie o tym, że przecież co dwa dni to ja muszę zamykać stajnie, bo mój stajenny wtedy nie może zostawać do tak późnej godziny. Ale przecież to on dziś ją zamyka. Kurwa skąd Bellami o tym wiedział? Nie ważne. Kiedy wróciłam do kuchni była już 17. Wiedziałam, że powinnam powoli zacząć się ogarniać jednak nim to zrobiłam usiadłam na kanapie, a tuż obok mnie zaraz pojawił się Veron i położył się na moich kolanach. Wzięłam paczkę papierosów i odpaliłam jednego opierając się wygodnie o poduszki. Westchnęłam, a dym wyleciał z moich płuc. Powoli byłam bardziej spokojna, o ile mogłam być jeszcze mniej zdenerwowana niż teraz.
- Będziesz dziś pilnował domu - powiedziałam i pogładziłam psa po pysku na co ten zamknął jedynie oczy zadowolony ze znajdującej się właśnie sytuacji. Uśmiechnęłam się, a kiedy skończyłam papierosa wyrzuciłam go do popielniczki i wstałam, przez co pies zapewne obudził się. jednak nie zszedł z kanapy, która była duża, a jednak on sam zajmował jej połowę. Westchnęłam i ruszyłam na górę by tam ubrać się, umalować i wysuszyć włosy. Miałam dwie godziny więc nie śpieszyłam się. wiedziałam, że jestem w stanie zrobić to w godzinę.

~~~~**~~~~

Kiedy wsiadłam do samochodu Bellamiego, który jak zawsze był przed czasem od razu odpaliłam papierosa.
- Wow, myślałem, że będę musiał cię zaciągnąć tutaj, a ty przyszłaś sama - powiedział, a ja wywróciłam oczami i zaciągnęłam się papierosem. Chłopak zaśmiał się widząc moją minę, a ja rzuciłam torebkę na tył samochodu.
- Jedź bo jeszcze wysiądę - rzekłam, a on pokręcił głową.
- Pierw musiałabyś dopalić więc miałbym jeszcze jakąś minutę - powiedział, a aj spojrzałam na niego zła.
- Chyba, że bym go wyrzuciła - odpowiedziałam i przez "przypadek" z moich palcy wypadł papieros na ziemię.
- Jesteś okropna, zmarnowałaś szluga - rzekł jednak ruszył samochodem. Uznałam to za wygraną. No bo jak inaczej to nazwać? Po około dziesięciu minutach i czterech papierosach byliśmy pod klubem. Weszłam razem z Bellem bez kolejki bo ten oczywiście znał tu każdego. Wywróciłam oczami na uśmiech mojego brata mówiący: i co? Ty też byś tak umiała? Może i bym umiała, może nie. Warto to sprawdzać?
-Idź i mnie nie denerwuj - powiedziałam od razu, a ten jedynie zaczął się śmiać.  Od razu skierowałam się do baru.
- Shoty? - zapytał, a Bell skonał głową.  Nawiązała kontakt wzrokowy z barmanem i poprosiłam o dwa kieliszki. 


Mikey?

898 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz