wtorek, 31 sierpnia 2021

Od Mikey'ego CD Rhysa

Jego zirytowany ton, mógł wskazywać na to, że wczoraj mogłem przesadzić. Jednakże nie zdarza mi się to często, bym mógł mieć wolne od napiętych harmonogramów. W takie dnie jak ten korzystam z niego na maksa. Nawet gdyby miało to doprowadzić do spędzenia nocy w szpitalu. To warto. Przeciągnąłem się i spojrzałem na chłopaka. Teraz mimo bólu głowy mogłem się mu dokładniej przyjrzeć. 
- To był mój pierwszy dzień wolny od prawie miesiąca. Mogłem trochę za dużo wziąć. Przyzwoitka, która wyszła, z była dziewczyną. Najpewniej, by mnie pilnowała, albo zatrzymała. - powiedziałem. Po czym podniosłem się i ruszyłem do kuchni. Musiałem wypić coś ciepłego, jakąś herbatę, albo wodę.

- Co ty robisz? Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele. - ton jego głosu wskazywał na złość. Usłyszałem także drżenie w jego głosie. Spojrzałem na niego, gdy akurat grzała się woda w czajniku. Wyjąłem z zamrażarki jakąś mrożonkę i chwyciłem za jakąś szmatkę. Podszedłem do chłopaka i mu podałem.
- Przyłóż sobie do guza, szybciej ci zejdzie. - odezwałem się ponownie. Zanim się mu przestawię, to możemy się najpierw bliżej poznać. Nie śpieszy mi się wracać, gdyż wciąż mam dzień wolny. Wróciłem do kuchni, gdy woda się zagotowała. Wlałem do dwóch kubków wodę, tuż po tych jak nasypałem ziarenka herbaty. Ich zapach był taki przyjemny i uspokajał. Postawiłem na blacie tuż przed chłopakiem kubek, po czym wróciłem usiąść na kanapie.
- Zadzwonię po kumpla, niech cię zabierze. - jego ton, wciąż był taki sam. Choć wydawał się spokojniejszy. Westchnąłem i odłożyłem kubek na pobliski stolik.
- Atla Lin von Harfistom. - podałem swoje pełne imię i nazwisko, gdy chciał już chwycić za telefon i zadzwonić. Przerwał to jednak i odwrócił się w moją stronę. - Wolę jednak jak wołają na mnie Mikey. Krótsze i lepsze. Nie dodzwonisz się, o tej porze zapewne kłóci się, z była dziewczyną. - gdy chciałem coś dodać. Usłyszałem dzwonek, mojego telefonu. Wstałem i ruszyłem znaleźć telefon. Odebrałem od razu. Był to mój agent, chciał porozmawiać o sesji, która miała mieć miejsce jutro. Jednakże została przełożona na dziś. Ma być za kilka godzin. Westchnąłem. Powiedziałem agentowi, by namierzył mój telefon i przywiózł ubrania. Po rozłączeniu się zebrałem swoje ubrania i wyszedłem z sypialni chłopaka. Odłożyłem je na kanapę i wziąłem kubek z jeszcze ciepłą herbatą. Wypiłem kilka łyków i spojrzałem na chłopaka przede mną.
- Co tu jeszcze siedzisz? - padło tym razem spokojniejsze pytanie, ale czułem, że w każdej chwili może wybuchnąć.
- Czy możesz wyjść i przyprowadzić mężczyznę, w granatowym garniturze, z przydługimi włosami pod ten sam kolor? - spojrzałem na telefon, po czym ponownie na chłopaka. - Właśnie przyjechał. Stoi przed czarnym autem. W twoich ubraniach nie wyjdę, a w swoich tym bardziej. - dodałem od siebie. Najwyraźniej miał dość, ale wykonał moją prośbę, mimo złości i zirytowania. Zapewne nie spotkał jeszcze nikogo takiego jak ja. Herbatę piłem powoli, jej aromat i smak był wyśmienity. To właśnie lubię w herbatach, jest ich tak wiele. Tak wiele smaków i zapachów. Głębi, mógłbym się w nich zanurzyć na długo.
Zjawił się agent, przyniósł mi ubrania na zmianę, oraz torbę na to, które trzeba uprać. Zdjąłem dresy i dużo za dużą bluzę. Spodnie, założyłem od razu, a bluzkę wolniej. Gdyż najpierw musiałem włożyć ręce, ale tym samym też słuchałem, co agent ma dopowiedzenia. Po włożeniu luźnej bluzki z długimi rękawami spojrzałem jak mój agent, rozmawiałem z Rhysem. Dziwiło mnie, to o czym rozmawiają, gdy podszedłem, usłyszałem. Jak dziękuje, przeprasza, oraz proponuje mu pracę na dziś. Gdyż okazało się, że nie będę mieć partnera, chyba że on się zgodzi. Ma idealne ciało, budowę i rysy.
Gdy zostały mu zaoferowane pieniądze, a dokładniej agent pokazał mu cenę, jaka zostanie mu zapłacona za dzisiaj. Za te parę godzin. Zapewne 7 godzin, bo to zazwyczaj tyle trwa. No, chyba że się to przeciągnie wtedy wówczas, wyjdzie więcej.
- Skoro jesteś gotowy, to idziemy. Musimy dojechać na miejsce w ciągu godziny. - ton agenta, aż mnie wzdrygnął. Założyłem okulary przeciwsłoneczne i maskę oraz czapkę, którą dostałem. To mogło zdziwić faceta, który miał mi towarzyszyć. On także dostał to samo co ja. Wziąłem torbę i po założeniu butów zszedłem z telefonem prosto do auta. Odjechaliśmy stamtąd w mniej niż minutę. W trasie dostałem papiery, by przeczytać, jaka sesja ma się obyć. Agent rozmawiał z moim dzisiejszym partnerem. Oczekiwałem dnia wolnego, by mieć czas na odpoczynek po imprezie, ale nie oczywiście.

***

Po drodze udało mi się przekąsić rogalika. Przed sesją nie jadam zbyt wiele, może po niej dopiero, ale czasem zresztą i tak zapominam zjeść, gdyż praca odbiera mi często ten czas. Na miejscu, byliśmy dokładnie po godzinie. Wyszedłem pierwszy, a Rhys został zabrany z agentem gdzieś indziej. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem prosto do garderoby. Zdjąłem ubrania, przebrałem się w odpowiednie i wyszedłem gotowy na hale. Wszystko było gotowe, sceny były różne, tła tak samo. Pierwsze dwie godziny miałem solową sesję. Różne pozy. Po kilku zmiana stroju tak samo, jak i tła. Zeszła się zadziwiająco męcząco. Chociaż nie pokazałem po sobie nic, profesjonalizm, został ujawniony. Tak samo seksapil, którego pragnęli. Po pięciominutowej przerwie mieliśmy przejść do partnerskiej sesji. Gdy akurat wychodził z garderoby, zostałem zaczepiony przez jakiegoś szczyla, najwyraźniej go wyrzucili, gdyż nie pasował do sesji. Więc zaczął pyskować i leciał z łapami do mnie.
Chwyciłem szczyla na nadgarstek i podbródek, po czym przysunąłem się do niego. Gdy miałem coś powiedzieć, zjawiła się ochrona, wraz z agentem i Rhysem. Puściłem go i ze spokojem wyminąłem ich, by podejść i móc się napić zielonej herbaty w butelce. To o czym rozmawiał Argent z Rhysem, nie było w moim interesie, by się dowiadywać. Oczywiście ciekawiło mnie, o czym rozmawiają, ale jednak muszę się skupić, potem ich przepytam.
- Wszystko gotowe, Mikey i Rhys zapraszamy. - odezwał się fotograf. Sesja zdjęciowa z partnerem ma odbyć się w łóżku. Zdjęcia mogły okazać się odważne i prowokacyjne, jednakże odpowiednio łapałem zalety partnera i je pokazywałem. Drobne zbliżenia i dotyk, który znaczy dużo więcej na zdjęciach niż w rzeczywistości. To o co poprosił, okazało się, być dla mnie wspomnieniem. Czymś, o czym wolę nie wspominać. Tym właśnie jest miłość. Wzdrygnąłem się, ale po nabraniu kilku wdechów, mogłem wrócić do bycia profesjonalistą. Tym razem, w dotyk włożyłem dodatkowe uczucie. Bliskość, a zetknięcie naszych ust było kulminacyjnym momentem. Subtelne zbliżenia, aż doszło do pocałunku. Wylądowałem pod umięśnionym facetem. Nie obawiałem się niczego, choć jakaś niepewność, tkwiła blisko mnie. Objąłem go nogami i przysunąłem usta do ucha partnera.
- Im lepsze dasz ujęcia, tym perwersyjny się stanie drogi fotograf. Reżyser po chwili przerwie i skończysz swoje zadanie. Tylko pokaż jak daleko, możesz się posunąć, by mieć to z głowy. - po słowach przygryzłem płatek ucha Rhysa i padłem na łóżko plecami. Zsunąłem się z łóżka i oparłem plecami o brzeg materaca. Przejechałem palcem po wargach, ale wtedy poczułem jak czyjaś dłoń, odchyla moją głowę do tyłu. Najwyraźniej fotograf i reszta obsady, zaczęła się czerwienić. Takie śmiałe, sesję zdarzają się rzadko.

***

Reżyser się zjawił, przerwał i zakończył sesję. Gdy się przebrałem i zabrałem to, co chciałem, czyli pendrive ze zdjęciami z sesji. Skoro już mi pomógł, to podam mu jego pracę, w którą włożył wysiłek. Ponownie spotkaliśmy się w aucie. Zanim jednak wsiadłem, zjawił się fotograf. Takich typów nie lubię. Aż mnie dreszcze przeszły, gdy dotknął mojej ręki.
- Jesteś teraz wolny prawda. - jego ohydny głos, był znacznie gorszy niż wcześniej. Tam wśród reszty, musiał się powstrzymywać, a tutaj nie. Molestowanie na planie albo po planie, było widoczne, ale mało kto reagował. Gdyż mogło to zniszczyć karierę albo i nawet spowodować skandal.
- Wybacz, mój partner na mnie czeka. - odezwałem się z miłym uśmiechem. Naprawdę nie chciałem, pokazać jaki niedojrzały mogę być. Im bardziej naciskał, tym mniej cierpliwości miałem. Samochód był coraz bliżej. Akurat, gdy fotograf chciał mnie ponownie dotknąć, spostrzegłem Rhysa. Wpadłem w jego ramionami i ścisnąłem dłonie na jego plecach. - Ohydny jest. - dodałem szeptem. Starałem się, jakoś wsiąść do auta, ale gdy ponownie starał się do mnie podejść, zjawiła się ochrona i reżyser. Wsiadłem od razu do auta, wolałem się ulotnić. Staram się grać ofiarę, ale także nie sprowokować. Agent wielokrotnie mi to powtarzał.
- Czemu nic nie zrobiłeś? W klubie to byś zapewne go pobił. Teraz nic nie zrobiłeś. - słowa Rhysa, skierowane w moją stronę, mogły wydać się naturalne. Wielokrotnie je zadawano.
- Kilka miesięcy temu, moja asystenta, była napastowana przez jednego z załogi. Gdy tylko się o tym dowiedziałem, pobiłem go do nieprzytomności. Dziewczyna mi podziękowała, ale dla mnie skończyło się to zupełnie inaczej. Prawda wyszła później na jaw, ale wciąż moja załoga musiała przepraszać. Dlatego teraz pozostaje ofiarą i staram się nie robić problemów. Choć najchętniej to, bym go stłukł. - przerwałem, gdy zjawił się agent.
- Skoro już po pracy, to jedźmy zjeść obiad. Tam dostaniesz czek. - odezwał się agent. Dużo lepiej, gdy on się odzywa niż ja. Podałem pendrive, chłopakowi i posłałem mu uśmiech. Musiałem odebrać telefon, gdyż dzwonił. Jako że to telefon od matki, to trzeba odebrać. W sumie lubię z nią rozmawiać. Miło usłyszeć jej głos. Z matką rozmawiałem po chińsku, bo akurat tam teraz była.

Rhys?

1469 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz