piątek, 22 października 2021

Od Mikey'ego CD Rhys

Milczałem. Nawet nie spojrzałem na chłopaka, który po mojej obłąkanej wiadomości się pojawił i zastał mnie w tak dziwnej i niecodziennej sytuacji. Kuchnia była katastrofą. Robiłem sobie jedzenie, chciałem wziąć tabletki, ale skądś wytrzasnąłem kokainę, a do tego kieliszek się stłukł i pokaleczył moją dłoń. Wspomnienia o Haru pojawiły się niespodziewanie i to było tak dziwne, że zatrzymałem się i nie mogłem nic. Zapewne przez któreś leki zacząłem mieć halucynację, dlatego też nie mogłem odpowiedzieć ani na nikogo spojrzeć. Czułem, słyszałem i widziałem coś, czego już od dawna tu nie ma. Był to on. Chłopak, który zginął. Część mnie zwykle w rocznicach śmierci albo w urodziny... Coś takiego się pojawiało. Nagle znikąd usłyszałem głos. Tak ciepły i niesamowicie seksowny, że chciałem spojrzeć. Jednakże to nie mogło się stać. Jakiś czas temu ponownie go widziałem. Jednakże jego imię brzmiało zupełnie inaczej. Hidden. Mika pokazała mi jego rodzinę oraz jego samego. Tak bardzo przypominał Haruto. Ten dom był złym wyborem. Myślałem, że już mi to przeszło, było tak po części, jednakże była ta też druga część, która mi to utrudniała.
Kolejne słowa i pytania, które się pojawiły. Totalnie mnie zbiły z jakiegokolwiek toru. Zastanawiałem się o zajściu, które miało miejsce trzy tygodnie temu. Dokładniej to zajście, którego miałem nie zobaczyć, a jednak je widziałem.
- Mikey!!! - spojrzałem się na dziewczynę, która się wydarła. Jakby zaraz miała się szafa na nią zawalić. Mika wyglądała jak ona. Ruda, śliczna i młoda dziewczyna. Z rozległym wachlarzem umiejętności, których można jej pozazdrościć, ale jednocześnie może to jej zaszkodzić. Podniosłem się i ruszyłem o kulach do windy, by wrócić do pokoju i w nim spokojnie umrzeć.

***

Siedziałem na dachu, który miałem tuż pod oknem. Nie chciałem się zabić ani nic. Jednakże to najwyraźniej nie mówiło nic dobrego Rhysowi, który pojawił się w pokoju i dramatycznie wciągnął mnie do środka. Jego twarz wyrażała zarówno smutek, jak i złość. Siedział w ciszy na łóżku, na które wcześniej mnie rzucił. Nie wypowiedział słowa, jednakże najwyraźniej wiedział coś i nie sposób, było mu zacząć tej, że dziwnej rozmowy. Miała ona nadejść już za moment, ale najwyraźniej wciąż coś było nie tak, więc nie zaczął.
- Mika mi wszystko powiedziała. - odezwał się w końcu chłopak.
- Co dokładnie ci powiedziała? - spytałem. Spojrzałem na niego, po czym padłem na poduszkę, wygodnie się ułożyłem. Czułem się jak u terapeuty, gdy mnie przesłuchuje i chce podać odpowiednie leki. Ich i tak nie wezmę, zadzwonię po kolegę i pójdziemy do łóżka, by uciec od wszystkiego.
- Powiedziała zarówno o tym, że przestałeś brać leki, jak i o tym dniu. - przerwał chłopak. Najwyraźniej nie był pewny, czy chce kontynuować.
- Leki mnie otępiają. Nie potrzebuje ich, mam swoje. - powiedziałem. Prychnąłem i przykułem jego uwagę na siebie. - Dzień, śmierci oraz urodziny. Mika ma za długi jęzor. - warknąłem. Sięgałem właśnie do szafki nocnej, jednakże się zatrzymałem, gdy usłyszałem jak Rhys, wypowiada to imię.
- Luis. - takie imię wypowiedział chłopak. Wziąłem pierwszą lepszą rzec, gdy chciałem już rzucić, do pokoju wparowała gosposia. Wyprosiła Rhysa, po czym zamknęła drzwi, po przyniesieniu mi rzeczy na kąpiel.
Im prędzej pozbędę się gipsu, tym szybciej będę mógł skupić się na ważniejszych sprawach.

Rhys?

512 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz