Kolejne słowa i pytania, które się pojawiły. Totalnie mnie zbiły z jakiegokolwiek toru. Zastanawiałem się o zajściu, które miało miejsce trzy tygodnie temu. Dokładniej to zajście, którego miałem nie zobaczyć, a jednak je widziałem.
- Mikey!!! - spojrzałem się na dziewczynę, która się wydarła. Jakby zaraz miała się szafa na nią zawalić. Mika wyglądała jak ona. Ruda, śliczna i młoda dziewczyna. Z rozległym wachlarzem umiejętności, których można jej pozazdrościć, ale jednocześnie może to jej zaszkodzić. Podniosłem się i ruszyłem o kulach do windy, by wrócić do pokoju i w nim spokojnie umrzeć.
***
- Mika mi wszystko powiedziała. - odezwał się w końcu chłopak.
- Co dokładnie ci powiedziała? - spytałem. Spojrzałem na niego, po czym padłem na poduszkę, wygodnie się ułożyłem. Czułem się jak u terapeuty, gdy mnie przesłuchuje i chce podać odpowiednie leki. Ich i tak nie wezmę, zadzwonię po kolegę i pójdziemy do łóżka, by uciec od wszystkiego.
- Powiedziała zarówno o tym, że przestałeś brać leki, jak i o tym dniu. - przerwał chłopak. Najwyraźniej nie był pewny, czy chce kontynuować.
- Leki mnie otępiają. Nie potrzebuje ich, mam swoje. - powiedziałem. Prychnąłem i przykułem jego uwagę na siebie. - Dzień, śmierci oraz urodziny. Mika ma za długi jęzor. - warknąłem. Sięgałem właśnie do szafki nocnej, jednakże się zatrzymałem, gdy usłyszałem jak Rhys, wypowiada to imię.
- Luis. - takie imię wypowiedział chłopak. Wziąłem pierwszą lepszą rzec, gdy chciałem już rzucić, do pokoju wparowała gosposia. Wyprosiła Rhysa, po czym zamknęła drzwi, po przyniesieniu mi rzeczy na kąpiel.
Im prędzej pozbędę się gipsu, tym szybciej będę mógł skupić się na ważniejszych sprawach.
Rhys?
512 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz