poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Od Vincenta - CD Faye

Przyglądałem się w milczeniu kobiecie, siedzącej naprzeciwko mnie na blacie. Ostrożnie rozważałem w głowie jej wcześniejsze słowa, zastanawiając się, czy powinienem pociągnąć ten temat. Nie chciałem być zbyt wścibski i wpieprzać się w jej życie prywatne po tylu latach braku kontaktu, ale to było chyba silniejsze ode mnie.

- Wiesz co… - zacząłem ostrożnie, palcami obejmując przyjemnie ciepły kubek. – Ja też nigdy nie uważałem siebie za człowieka, który powinien dostać dziecko pod opiekę lub jakkolwiek mieć pieczę nad czyimś życiem… Ale gdy urodziła się moja siostra, coś się we mnie zmieniło… - uśmiechnąłem się łagodnie do jasnowłosej, która skupiła swój wzrok na mojej postaci. – Dążę do tego, że może musisz spotkać odpowiednią osobę, żeby się przekonać do swoich własnych możliwości.

- Tak uważasz? – na jej ustach zawitał nieco melancholijny uśmiech.

- Tak. I na podstawie tego na ile cię znam, czy może znałem, bo nie wątpię, że przez ten szmat czasu mogłaś się trochę zmienić, to uważam, że byłabyś dobrą partnerką i przede wszystkim matką. Może się mylę, może nie. Tak po prostu podpowiada mi intuicja – zakończyłem swój wywód, biorąc wreszcie upragniony łyk pysznej herbaty. Odetchnąłem z zadowoleniem, pozwalając sobie na lekkie odprężenie w towarzystwie starej znajomej. Nasze ponowne spotkanie obudziło we mnie nowe uczucia, które myślałem, że zostawiłem daleko za sobą wraz z przeszłością.

- Dzięki – również upiła trochę swojego napoju, a w jej oczach nagle zabłysły psotne płomyczki. – Ty naprawdę brzmisz jak jakiś stary mędrzec – parsknęła śmiechem, zakrywając przy tym dłonią usta. Uśmiechnąłem się na ten jej zabawny tekst i wywróciłem czule oczami. Sam muszę przyznać, że określenie było poniekąd trafne. Sam nie wiem, czemu wzięło mi się na takie życiowe mądrości. Może dlatego, że wciąż czułem więź pomiędzy nami? A może ze względu na sentyment przeszłości? Nie wiem.

Byłem trochę zawiedziony, że Faye zakończyła swoją karierę w policji, jednak nie mogłem tego po sobie okazać. W końcu muszę sprawiać wrażenie osoby, która dowiedziała się o tym wszystkim tego wieczoru. Mimo to czułem, że dziewczyna, tak czy siak, może mi się przydać w przyszłości. Było to zapewne nie w porządku z mojej strony, ale nie potrafiłem zbytnio patrzeć na relację międzyludzkie, które były dla mnie czymś w rodzaju konfliktem interesów. Fakt mogłem nawiązać na nowo szczerą znajomość z panną Blake, tylko czy tego chciałem? Miło nam się do tej pory rozmawiało i nawet nie musiałem się zbytnio do niczego zmuszać, więc kto wie…

- Masz chłopaka? – wypaliłem nagle bez zastanowienia, aż sam zaskoczony swoją śmiałością i nieostrożnością. Jednak po reakcji Faye uznałem, że trafiłem w dziesiątkę.

Młoda kobieta zakrztusiła się herbatą, opluwając sobie przy tym brodę. Jej głośny kaszel zmusił mnie do wstania z mojego miejsca i lekkim poklepaniu ją między łopatkami, aby mogła w końcu wykrztusić zalegający w płucach płyn. Kiedy w końcu mogła normalnie oddychać, urwałem kawałek ręcznika papierowego, który następnie podałem dziewczynie, aby mogła się na spokojnie wytrzeć.

- Teraz to żeś dowalił – mruknęła lekko ochrypłym głosem, z wdzięcznością przyjmując papier. Jej policzki były lekko zaróżowione od kaszlu lub wstydu. – Nikogo nie mam…

- Dziewczyny też nie? – uśmiechnąłem się sugestywnie, opierając się biodrem o krawędź blatu.

- Też nie – odpowiedziała już bardziej czystym głosem i po jej tonie wiedziałem, że nie ma co kontynuować tego tematu. Mimo że jej reakcja mówiła sama za siebie, że jednak coś jest na rzeczy…

 - Powiedzmy, że ci wierzę – odetchnąłem cicho i postanowiłem wrócić na krzesełko barowe i dokończyć swoją herbatkę. Już chciałem zagaić jakiś przyjemniejszy temat do rozmowy, ale pewna osobistość musiała akurat teraz dać o sobie znać…

- MYŚLAŁEŚ, ŻE JAK USTAWISZ TRYP „NIE PRZESZKADZAĆ”, TO SIĘ DO CIEBIE NIE DODZWONIĘ?! – nawet głupek po tonie głosu Moon, wiedziałby, że ten jest na maksa wkurwiony moim zachowaniem. Chyba jednak jeszcze dzisiaj pojadę do tej centrali i zrobię te raporty… - Gdzie ty jesteś? Kim jest ta kobieta? -  zadał kolejne pytania, dobrze wiedząc, że i tak nie będę mógł mu na nie teraz odpowiedzieć.

- Ojej, jak już się późno zrobiło – wstałem może zbyt pospiesznie z krzesła i spojrzałem na Faye przepraszającym wzrokiem. – Przepraszam, ale muszę się już zbierać. Właśnie sobie przypomniałem, że muszę jeszcze wpaść do sklepiku i załatwić parę rzeczy.

- O tej porze? – zmarszczyła lekko brwi, przyglądając mi się uważnie.

- Tak, zostawiłem w biurze ważne dokumenty, których korektę muszę zrobić na jutro – westchnąłem ciężko, sprawiając pewnie wrażenie, wiecznie zabieganego biznesmena. – Zróbmy tak! Ja ci dam swój numer telefonu, a ty zrobisz z nim, co będziesz chciała – mówiąc to, wyciągnąłem z kieszeni wizytówkę, którą pozostawiłem na blacie tuż koło mojego pustego kubka. – Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś zechciała się ze mną jeszcze spotkać – uśmiechnąłem się o dziwo radośnie do milczącej kobiety, czekając może na jakąś odpowiedź z jej strony.

 

<Faye? c:>

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz