wtorek, 20 września 2022

Od Julleny - CD Rhysa

 -Od tak... to może nie. - westchnęłam cicho podchodząc bliżej chłopaków. Rhys to chyba myślał, że ja się urodziłam maszyną do zabijania i to wcale nie tak, że w końcu nadal jestem kobietą i mam chociażby minimalne zasoby uczuć. -Jayden ostatnio nie poświęca mi za dużo czasu, a ja nie lubię być piątym kołem.

-Zawsze nim przecież byłaś. Po prostu celowo unikałaś tego tematu, bo wiedziałaś, że jeżeli coś powiesz to Cię zabije i to z zimną...

-Mylisz się. - wyciągnęłam scyzoryk z kieszeni bluzy odsuwając od niego Mavisa i przystawiając mu go niebezpiecznie blisko krtani. - Jayden nie tknąłby mnie palcem, bo nawet jeśli jest pojebanym psycholem to uwierz mi, że ma słabe punkty. Jednym z nich jest Pangea i to, że typ się ich boi nawet jeśli chce, by wszyscy myśleli inaczej.

Ku mojemu zdziwieniu Mavis nie chciał się wtrącać. Grzecznie czekał aż sobie porozmawiamy i wyjaśnimy sytuację, która właściwie nie była aż tak straszna jak myślał Rhys. W końcu ja nigdy nie maczałam palców bezpośrednio w jakieś zabójstwa, a już tym bardziej nie zależało mi na wkopywaniu ludzi z jednej 'drużyny'.

-Co ty w ogóle zamierzasz? Czemu nagle odwróciłaś się przeciwko Jaydenowi? - wypowiadał jakoś dziwnie jego imię tak jakby...wcześniej go nie znał? No tak przecież tamten kretyn używał pseudonimu żeby nikt inny się nie połapał, a ja tak bezwiednie teraz zdradzałam wszystkie jego sekrety. Ops~

-Zamierzałam trochę Cię powkurwiać tym bardziej, że tutaj wystarczy jedno słowo .... 'Taiga' - kiedy wypowiedziałam to imię Rhys w jednej chwili chwycił mnie za bluzę i przyciągnął do siebie kompletnie olewając fakt, że trzymam nóż i w sumie...mogłabym go teraz zabić. Ta sytuacja wywoływała w nim tyle emocji, że był w stanie za tą dziewczynę zabić nawet jeśli teraz nie przyniosłoby mu to żadnego ukojenia. Stałam niewzruszona wiedząc, że ten nowicjusz nie jest w stanie zrobić mi krzywdy tym bardziej kiedy obok stoi osoba, która go tego wszystkiego nauczyła i teraz jeszcze przyprowadziła mu mnie. Jego oczy, postawa....były pełne nienawiści. Musiał tą dziewczynę bardzo kochać...- Wyluzuj. - złapałam go za nadgarstek chcąc dać mu do zrozumienia, że może mnie już puścić - Nie zamierzam sprawiać problemów, a to co powiedziałam było prowokacją. Jeśli chcesz się komukolwiek na coś przydać musisz nauczyć się nad sobą panować. 

-Wypowiedz jej imię jeszcze raz, a dopiero zobaczysz co znaczy brak opanowania.. - prychnął przez zaciśnięte zęby odpychając mnie od siebie. Zrobił to na tyle subtelnie, że bardzo szybko odzyskałam równowagę i się nie przewróciłam. Poprawiłam swoje ciuchy, które był lekko wygniecione przez tego pajaca i odchrząknęłam. 

-Jeśli chcesz żeby Seran zginął nie musisz nic robić. Pangea go dorwie prędzej czy później, a niedługo może nadarzyć się do tego okazja. Serpents chce splądrować ich magazyny, a ja byłam tą która ten plan sprzedała informatorom z Pangei. Nadal będziesz patrzył na mnie jak na wroga? - podałam mu dłoń w geście porozumienia czekając na jego reakcję. 


Rhys?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz