środa, 9 listopada 2022

Od Hiddena - CD Seana

 Po tym co się przed chwilą stało musiałem ponownie zebrać myśli. Nie ma co ukrywać, że nie spodziewałem się takiego zagrania ze strony Rhysa tym bardziej, że pamiętam go jako takiego przestraszonego kolesia co nie potrafi chociażby patrzeć na przemoc. Cóż za niespodzianka. Musiał naprawdę znaleźć doborowe towarzystwo, którego tego wszystkiego nauczyło, ale już nawet nie zamierzałem tego komentować, bo oberwałbym drugi raz, a już teraz czułem metaliczny posmak krwi zbierającej się w moich ustach. Najprawdopodobniej rozwalił mi wargę od środka. Jak tylko przeniosłem wzrok na chłopaka, który mnie trzymał uśmiechnąłem się zawadiacko na co ten lekko mną szarpnął.

- Skąd wiesz, że moje usta Ci się jeszcze nie przydadzą? - powiedziałem takim tonem, że gdyby ktoś w taki sposób powiedziałby coś do mnie to na sto procent by mi stanął. Miałem wrażenie jakby nasze spojrzenia walczyły ze sobą o dominację w tej sytuacji chociaż moja sytuacja była z góry przesądzona. Jeszcze w sumie nie wiedziałem czy moje nogi działają na tyle bym mógł wstać, a co dopiero się do niego rzucać. Lekko zdziwiony tym co powiedziałem, a zarazem podwójnie wkurwiony chłopak przestawił mi nóż ostrzem do policzka. Na razie tylko przystawił... - Daruj sobie, nie boję się. Zrób to jeśli musisz.. - westchnąłem cały czas nie spuszczając z niego wzroku. Byłem niemal pewien, że to zrobi, nie wahał się, a ja konkretnie dolewałem oliwy do ognia, a gdy ten już lekko zaczął ciągnąc ostrzem po mojej twarzy wtrącił się Rhys, który przeklinając coś pod nosem chwycił mojego oprawcę za ramię.

-Sean... serio zostaw. Wystarczy, że ode mnie dostał wpierdol...

Fajnie, że mnie bronił tylko dlaczego już po fakcie, gdzie czułem okropne pieczenie na twarzy i spływającą, ciepłą ciecz wzdłuż mojej żuchwy. Byłem tylko ciekaw dlaczego się za mną wstawia. My się totalnie nienawidziliśmy, a jednak...

-Rhys kurwa nie wtrącaj się, bo jeszcze ty oberwiesz.

-Kurwa mać, powiedziałem zostaw go. Jak nie chcesz mieć jeszcze bardziej przejebane u Mavisa to rób co mówię.. - tutaj zarówno ten z nożem jak i ja niemalże ze zdziwienia straciliśmy gałki oczne. Kurwa mać... kiedy Rhys stał się taki męski? Naprawdę ktoś go wychował, bo nigdy w życiu nie podejrzewałbym u niego tak władczego tonu. Tak przez chwilę się w siebie wpatrywali, że aż zacząłem się śmiać z tej dziwnej sytuacji. Co tu się w ogóle odpierdala. 

- Rhys jaki groźny... - wydukałem przez śmiech starając się jednocześnie zebrać z podłogi. On tylko patrzył na mnie tym charakterystycznym wzrokiem mówiącym 'przymknij się już'. Z taką pogardą to tylko on na mnie patrzył. Coś pięknego...

- A ty się dokądś wybierasz? - z tego co już wywnioskowałem to ten jegomość nazywał się Sean. Przynajmniej to wynikało ze wcześniejszych słów Rhysa. Totalnie zignorował wcześniejsze groźby prawdopodobnie chcąc sobie potem to wszystko wyjaśnić bez niepotrzebnych świadków czyli w tym przypadku mnie. - Mój samochód to będziesz kurwa malował pędzelkiem od paznokci... - warknął.

Ja już w tym czasie dałem radę się poskładać z ziemi, względnie otrzepać i sprawdzić czy każda moja kończyna działa. Na szczęście obyło się bez poważniejszych rzeczy i złamań. Czułem tylko pieczenie na lewym przedramieniu więc prawdopodobnie przetarłem rękę w czasie, gdy się turlałem po asfalcie. 

-Nie zrobiłem tego specjalnie kretynie więc weź wyluzuj... - westchnąłem dotykając swój policzek, który nadal krwawił. - Mój motocykl nadaje się tylko do skasowania więc ciesz się, ze to tylko zadrapanie...

-Tobie pysk się kiedyś zamyka dzieciaku? - podszedł do mnie stojąc teraz dosłownie na wprost. Nadal był cięty, ale już teraz raczej nie chciał mnie zabić. Myślę, że teraz pierwszy na odstrzał był Rhys. Jak mi przykro~

- Na razie to ty się rzucasz jak ryba wyciągnięta z wody zamiast rozmawiać ze mną normalnie. Jak bym miał nóż to też bym był taki cwany. - tym razem prawdopodobnie już przegiąłem, bo tylko widziałem rękę lecącą w moim kierunku wraz ze srebrnym ostrzem. Dobrze, że adrenalina nadal buzowała w moim ciele, bo w porę zdążyłem gnojka chwycić za nadgarstek, obrócić tyłem do siebie i wykręcić rękę. Rhys nawet nie zdążył zareagować, a gdy już chciał robić krok w moją stronę chwyciłem drugą dłonią nóż wyrwany temu cwaniaczkowi i skierowałem w jego stronę. Tamten tylko syknął z bólu prostując się jak na baczność i tym samym przylegając plecami do mojego torsu. 

- Stój gdzie stoisz, Rhys... -mruknąłem popychając Seana lekko do przodu przez co myślałem, że skończy na ziemi, ale ostatecznie szybko złapał równowagę i stanął na równe nogi. Rzuciłem za chwilę jego nóż pod nogi  i uniosłem dłonie w geście poddania.

-Serio, przepraszam. Nie zauważyłem samochodu, ogarniemy to jakoś mistrzu tylko nie startuj do mnie z nożem. Leżącego się nie kopie, a ja ledwo stoję. - powiedziałem tym samym lekko się chwiejąc, bo jednak ten manewr był dość ryzykowny. 


Sean? Rhys?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz