poniedziałek, 15 sierpnia 2022

EVENT [P1] Włoskie Wakacje [cz.3]

Pokój 2 - Blair, Natalie & Lydia

BLAIR

Droga na lotnisko i lot były dla mnie dość stresujące. Od mojej ostatniej rozmowy z Zeno można powiedzieć, że trochę się uspokoiłam względem całej tej.. sytuacji. Chyba największym obecnie sprawcą mojego spięcia było to, że tak naprawdę nigdy nie latałam samolotem. Nie mieliśmy w zwyczaju spędzać wakacji za granicą, jeśli dało się tam swobodnie dojechać, dla nas nie był to żaden problem. Ale byłam w tym wszystkim podekscytowana tym, że w końcu zwiedzę trochę świata. O ile ktokolwiek będzie miał w ogóle iść zwiedzać. Raczej nie będę się pchała do tego pomysłu samotnie, bo znając moją orientację w terenie.. może się to źle skończyć.

Dotarcie na miejsce przypominała mi niemalże scenę z jakiegoś filmu, ponieważ posiadłość Moretti-Harrisów przerosła moje wszelkie oczekiwania. A myślałam, że ja mam za dobrze.

Okazało się, że pokój będę dzielić z dwoma dziewczynami: Natalie i Lydią. Odetchnęłam na to z ulgą bo jeśli ich wcześniej nie spotkałam, to spokojnie zacznę znajomość na neutralnym gruncie. Nie żebym kogokolwiek tutaj poznała w jakiejś niesprzyjającej sytuacji.. no może poza Zeno, Max'em, Melissą, Lukrecją.. kogo ja oszukuję. Przecież większość z nich poznałam w bardzo niekomfortowych i źle naświetlonych sytuacjach. Na myśl o tym jak Melissa mierzyła do mnie z broni przechodziły mnie dreszcze. Ale wydawało się, że ta sytuacja jakoś po niej spłynęła. Może z jednej strony powinnam się cieszyć, że jakoś bardzo na chwilę obecną tego nie rozpamiętuje.

Wyglądało na to, że pomieszczenie było traktowane jako pokój dla gości, a może coś zostało zmienione na nasz przyjazd, ponieważ znajdowały się tutaj trzy osobne łóżka.

Kiedy rozpakowałyśmy swoje rzeczy zaczęłyśmy niewinną rozmowę, którą można dodać do kategorii 'small talk'.

- Mam nadzieję, że wy też przekonacie się do sukienek, jest zbyt ładna pogoda, żeby nie skorzystać - zwróciłam to głównie w stronę Lydii, która dumała nad swoimi ubraniami.


LYDIA

Grzebałam w walizce w poszukiwaniu czegoś co zastąpi mi długie spodnie, w których już się gotowałam. 

- U mnie z sukienkami to raczej niekoniecznie – mruknęłam wygrzebując spodenki i koszulę. To powinno na razie pomóc. Jeśli dalej będę umierać z gorąca kupię sobie coś. Kto zabroni biednemu bogato żyć? Nie czułam się na tyle komfortowo żeby przebierać się przy dziewczynach więc skierowałam się do łazienki. Przy okazji wzięłam szybki prysznic żeby zmyć z siebie „trudy podróży”. – Mamy jakiś plan? – zaczęłam od razu kiedy wróciłam do koleżanek, których praktycznie nie znałam. – Spędzimy ze sobą trochę czasu więc w sumie możemy się lepiej poznać? – zapytałam trochę niepewnie. Grono moich przyjaciół zawsze ograniczało się tylko do Zoe więc miałam zamiar wykorzystać okazję i w końcu znaleźć sobie inne koleżanki. 

BLAIR – Możemy olać towarzystwo i przejść się na plażę – blondynka podniosła się z łóżka na moje słowa.

- Zróbmy to! – to nie tak, że chciałam jak najdalej uciec od Zeno. Przebywając w jego towarzystwie czułam ogromny dyskomfort. Każda okazja żeby wyrwać się z tego miejsca bez niego była dla mnie jak nagroda. Poza tym nigdy nie widziałam plaży. Rodzice nigdy nie zabierali nas na wakacje, a po ich śmierci nawet o tym nie myślałam bo miałam inne zmartwienia na głowie. 

Blair wygrzebała ze swojej walizy, bo była dość sporych rozmiarów, słomianą torebkę, do której wpakowała koc wiszący na oparciu jednego z foteli żebyśmy w razie potrzeby mogły na nim usiąść.

NATALIE - Ogarniemy jakieś jedzenie? –spojrzała na naszą dwójkę.

- Zdecydowanie! – odpowiedziałyśmy równocześnie. Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Czułam, że to mógł być początek naprawdę wspaniałej znajomości.


Salon i kuchnia


NATALIE

Wyjście na plaże nie mogło wołać o bardziej adekwatny strój niż ten który wybrałam. W końcu kto wie kogo tam spotkam? Przyszłego męża? Sponsora? Przygodę na jedną noc? Chociaż z tym ostatnim musiałabym się mocno łudzić. Nie pamiętam chyba nawet ostatniego razu, kiedy uprawiałam z kimś seks. Już nawet nie mówiąc o związku, a zwyczajnym numerku. Może przez swoją pracę i cały ten stres, który nagle na mnie spłynął kompletnie straciłam popęd? Chyba by mnie to w ogóle nie zdziwiło. Mężczyźni, którymi się otaczam chyba też na to wpływają.. albo psychopaci, którzy chcą non stop zrobić mi krzywdę, faceci z grubymi portfelami obleśni na tyle żebym miała ochotę zwrócić szampana do szklanki albo.. Hidden, z którym i tak mam teraz napięte stosunki. I mówiąc Hidden, nie mam na myśli jego atrakcyjności. Tylko raczej to, że czuję się przy nim tak komfortowo jakbyśmy znali się od dawna, on chyba przy mnie też i nawet nie wiem czy oboje bylibyśmy w stanie cokolwiek zrobić w tym kierunku. A co do napiętych stosunków ; trochę przed wyjazdem mieliśmy kłótnię, po tym jak beztrosko poszedł pić z tym Seth'em, a miał problem do tego, że wyszłam nic mu nie mówiąc. Była z tego mała wojna, ale jakoś się pogodziliśmy. Mimo to wyczuwałam, że nie do końca wszystko jest między nami wyjaśnione.

Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia dziewczyn kiedy się jeszcze przy nich przebierałam, zastanawiał mnie tylko powód ; sukienka, czy siniak na żebrach który się jeszcze dobrze nie zagoił? Przecież wypadki chodzą po ludziach.. chociaż ten jeden sama sobie zafundowałam.

- Czyli najpierw pójdziemy coś zjeść, a potem plaża?

LYDIA - Brzmi jak najrozsądniejsza kolejność. 

BLAIR - Nie mogę się doczekać, nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na plaży. - uśmiech grający na ustach blondynki był tak rozkoszny, że zastanawiałam się jakim cudem się tutaj znalazła.

- Możecie być spokojne, ze mną nie zginiecie i będziecie się świetnie bawić. Już ja o to zadbam.

Kiedy byłyśmy definitywnie gotowe do wyjścia złapałam obie dziewczyny pod ramię wyszłyśmy z naszego pokoju we w sumie świetnych humorach. Może takie wyjście z samymi dziewczynami dobrze mi zrobi? Chyba mam na chwilę dość samego męskiego towarzystwa. Może taki wieczór jest serio rzeczą jakiej potrzebuję? Poudawać, że wszystko jest okej.. że są to najzwyklejsze wakacje, że w Londynie nikt na mnie nie czyha.. że nie muszę martwić się o to, że jeśli o wszystkim dowie się Jayden, to moja głowa zostanie nabita na pal.

Kilka minut zajęło nam dotarcie na dobry tor, prowadzący do drzwi wyjściowych. Chyba wszystkie trzy będziemy miały problemy z nawigowaniem się po tej ogromnej posiadłości. Chcąc nie chcąc musiałyśmy przejść przez salon. Z kuchni widziała nas czwórka składająca się z Melissy, Zeno, Maxa oraz Faye. Nie kwapili się do tego, by się do nas odezwać, pochłonięci w jakiejś rozmowie, ale kiedy znalazłyśmy się bliżej drzwi..

MAXWELL - Gdzie się wybieracie? - nie mogłam powstrzymać przewrócenia oczami, zanim odwróciłyśmy się w ich stronę.

- Coś zjeść, na plażę.. musimy trochę odetchnąć. - odpowiedziałam za nas wszystkie, bo po mimo względnie normalnej postawy, wyczułam, że dziewczyny po obu moich stronach zdawały się trochę.. napięte. Albo po prostu niezadowolone z tego, że cały nasz plan legł w gruzach.

ZENO - Jest chyba za późno żebyście gdzieś szły.

Tym tekstem poczułam się wręcz zwalona z nóg. Chyba wolałam nie wiedzieć, czy nie zrobiłam w jego kierunku jakiejś głupiej miny zanim znowu zaczęłam mówić.

- Przepraszam? - uniosłam jedną brew do góry. - Nie wiedziałam, że przyjechałyśmy na wakacje dla emerytów.

MAXWELL - No już bez nerwów, przecież już mamy w połowie zorganizowaną rozrywkę. - mężczyzna uśmiechnął się do nas, ale nie za bardzo mnie to przekonało. - Wyjdziecie jutro, dzisiaj będzie taki mały.. wieczór integracyjny.

BLAIR - W takim razie.. wyjdziemy jutro prawda? To nic takiego.. - drobna blondynka obok mnie chyba chciała przekonać siebie i Lydię, jednak ze mną nie było tak dobrze.

Już miałam ułożony w głowie plan totalnego resetu, ale nie, wielki pan Mafiozo i jego przydupasek musieli to dla mnie popsuć. Z drugiej strony, kiedy coś poszło po mojej myśli?

LYDIA - Tak.. możemy zawsze..

- Okej to wy się tutaj bawcie w dom spokojnej starości, a ja.. - w kilku szybkich krokach sprzątnęłam ze stołu pół pełną butelkę smakowej wódki i zaczęłam kierować się na taras. - Pójdę się zabawić sama ze sobą, to mi wychodzi najlepiej. Krzyczcie jakby coś się działo ciekawego, albo nie, jak wolicie.

Tym pięknym akcentem zostawiłam poprzednie towarzystwo.

Zdjęłam ze stóp obcasy które wcześniej założyłam i zostawiłam je gdzieś po drodze do fotela ustawionego przy stoliku. Zobaczyłam też, że niedaleko mają również basen, ale to chyba zostawię na później. Rozsiadłam się wygodnie nie zważając na to jak mocno moja sukienka się podwinęła i to, jak bardzo widać moja koronkową dolną bieliznę. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka łyków o dziwo nie krzywiąc się. Droga to i lepiej wchodzi. Chociaż tyle.


<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz