Nie należałam do osób strachliwych albo do takich, które obrzydza zapach i widok zmasakrowanych ciał. Szczur to jednak inny element. Jest to zwierzę, które odpycha mnie do takiego stopnia, że jestem w stanie wskoczyć na biurko czy szafę, by z piskiem się schować i nawet zawiadomić kogoś, by tu wpadł i pozbył się tego utrapienia. Robactwo nie jest dla mnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czułam się odpowiedzialna za to, co się znajdowało w tej szufladzie. Czemu wcześniej nic nie poczułam? Zbytnio skupiłam się na pracy? Kiedy ktoś to podłożył? Czemu, akurat w moim biurku? Wzdrygnęłam się i spojrzałam w kierunku drzwi. Chyba powinnam skierować się do domu po czymś takim. Najpewniej jednak mnie przesłuchają, bo oczywiście to MOJE BIURKO.
Oczywiście mogłam kogoś do tego zawołać, ale wtedy i tak osobnik obok mnie zostałby obudzony. Dlatego lepiej, że irytuje się moją obecnością i tym, że najpewniej zepsułam mu jakiś wspaniały sen. Sięgnęłam po poduszkę w kształcie krewetki, uśmiechnęłam się, gdyż miałam podobną, ale w kształcie delfina. Są one wygodne i miękkie. Odruchowo ją przytuliłam do swojej klatki piersiowej, tak jakby miała mnie uratować od tego koszmarnego pierwszego dnia. Powinnam ją odłożyć, ale zwyczajnie drżałam z wielu emocji, których nie wolno było wydostać na światło dzienne, dlatego też zwyczajnie trzymałam poduszkę.
- Czemu akurat ta szuflada? Zdarzyło się to już wcześniej? - skierowałam swe pytania w stronę chłopaka. Wiedziałam, że najpewniej jeszcze bardziej się zirytuje, ale to jest lepsze niż, by się irytował na innych przeze mnie.
- A bo ja wiem? Nie interesują mnie sekrety komisariatu. - rzekł, po czym zabrał krewetkową poduszkę. Wzrokiem pokazał, że to jego własność. Zrobiłam minę zbitego psa, gdyż była to świetna przytulanka.
- Krewetka jakby się sama prosiła o przytulenie. - rzekłam, po czym zachichotałam, by móc się pozbyć części emocji. Toż to naprawdę coś ciężkiego. Może gdybym nie zrobiła sobie przerwy, to nic takiego, by się nie stało. Cząstka wciąż się za to obwiniała, gdyż to był drugi raz, kiedy coś mnie takiego spotkało. Choć za pierwszy razem był to głupi żart, ale i tak miałam swego rodzaju drobny problem. Gdy twoi współpracownicy robią coś tak głupiego, to nigdy nie wiesz, czy powtórzą ten czyn, czy jednak sobie odpuścili już.
- Niestety musisz osiągnąć wyższy poziom relacji, żeby odblokować tę opcję. - te słowa skończył tajemniczym uśmieszkiem.
- Wyższy poziom dzielenia się krewetką. - zachichotałam, gdyż to było takie jakby luźniejsze i mogło pomóc się nieco rozluźnić, po czymś takim. Zbliżyłam się do chłopaka, po czym zajrzałam mu przez ramię, gdy przeglądał zdjęcia. - Anrai, czegoś tu brakuje. - dodałam.
Naprawdę czegoś brakowało. Jakbym miała to określić, jakby ktoś to zabrał, zanim odłożył martwego zwierza, do tego ludzki palec oraz broń. Naprawdę nie wiem co, to miało znaczyć, jednakże zazwyczaj się to zdarza, by kogoś wrobić, albo wskazać na mordercę. Jakby po okruszkach do celu.
- Na pewno kreatywności. - rzekł.
- Haha, bardzo śmieszne. No spójrz, jakby coś było przyklejone do palca, ale zostało oderwane, zanim został tu odłożony. - rzekłam. Może nie powinnam go tak osaczać, jednak mam temu dobry powód. - Wybacz, że zaburzam ci twoją przestrzeń osobistą, ale robisz za tarcze przed tym martwym szczurem. - odezwałam się i palcem wskazałam, o co dokładnie mi chodzi. Dziwne jest to, że mimo iż byłam tak blisko chłopaka, mogłam poczuć jego wodę kolońską oraz zapach herbaty. Dziwne..
- Ach, nie widzę. Weź, no pokaż, jeszcze raz. Tylko podejdź bliżej. - rzekł teatralnym zmartwieniem, poczułam nawet jego spojrzenie na sobie. To jednak nie trwało długo. - Widzę i to wyraźnie. - dodał po chwili. Ponownie cicho zachichotałam. Potargałam mu włosy w odwecie za takie droczenie. Miło jest choć trochę się zbliżyć do kogoś innego niż własne rodzone rodzeństwo.
- Chyba wam nie przeszkodziliśmy. - spojrzałam w kierunku drzwi, nie trzeba było długo czekać, by zjawili się inni. Podeszli zaciekawieni co takiego tu robimy. Zrobiłam krok do tyłu po tym, jak przejechałam palcami jego dłoni. Nie było to specjalne, ale wolałam, by nie zostały rozsiane plotki na mój temat. Nie chce wyjść na osobę, która rwie się do romansowania w pracy.
- Sumiere, jesteś tutaj? - pojawiła się jedna z kobiet, którą jakiś czas temu spotkałam, gdy piłam kawę.
- Tak. Już idę. Wrzuć saszetki herbaty do szuflady, gdy pozbędziesz się tych dowodów. - rzuciłam do chłopaka, nie miałam czasu czekać na jego odpowiedź, gdyż musiałam iść za kobietą. Musiałam złożyć zeznania, z tego, co się znajdowało w szufladzie. Starałam się powiedzieć wszystko, co wiem, ale to nie wystarczyło. Masa pytań bez końca, do tego te dziwne. Typu "Czy nie wrzuciłaś ich sama, by strugać damę w opałach". Poważnie. Myślałam, że coś takiego usłyszę jedynie od znajomych, których się pozbyłam (w słowie pozbyłam, mam na myśli urwanie kontaktu, albo zakończenie znajomości). Była masa innych pytań, nie było widać końca.
***
Gdy wychodziłam z komisariatu, było już późno. Nie wróciłam już na swoje miejsce, zwyczajnie po wymęczeniu mnie pytaniami o wszystko, wyszłam i skierowałam się do pojazdu. Chciałam wrócić do domu, wziąć prysznic i móc odpocząć. Wolę przyjechać następnego dnia zdecydowanie wcześniej, by móc ukończyć zaległe raporty.
Dlatego dojechanie do domu nie zajęło zbyt wiele czasu. Musiałam zapomnieć i wypłukać z siebie te emocje, które mnie rozpraszały. Dojechałam po niecałej godzinie, przez korki, zazwyczaj po kwadransie na pustej drodze jestem szybciej.
Akurat, gdy zaparkowałam na podjeździe. Dopiero teraz udało mi się przeczytać wiadomość od brata, że go dziś nie będzie. Wyjechał na kilka dni, by reklamować jakiejś nowe perfumy, czy inną markę. Miałam dom dla siebie, siostra w dalszym ciągu nie miała zamiaru wracać. Gdy z niego wysiadłam, mogłam zamknąć pojazd i wejść zmęczona do domu. Odrzuciłam buty na bok, po czym skierowałam się do swojego pokoju, by móc wziąć piżamkę i skierowałam się do łazienki.
Prysznic zajął mi dłuższą chwilę, stanie pod ciepłym strumieniem wody, sprawiało, że powoli emocje spływały po mnie. Podobnie jak ten cały nieprzyjemny zapach. Umyłam także włosy, by mieć świeże. Gdy w końcu opuściłam łazienkę, byłam w piżamce, składała się z dolnej bielizny oraz koszulki nieco przy dużej. Takie są najlepsze. Wysuszone włosy zostawiłam rozpuszczone i wdrapałam się na łóżko. Zanim udałam się spać, sięgnęłam po laptopa, by coś sprawdzić. Musiałam przeprowadzić pewne badania. Dokładniej starałam się znaleźć właściciela palca.
Odrzuciłam laptopa na druga stronę łóżka tylko po to, by móc się wygodnie położyć i spróbować zasnąć. Po kilku próbach włączyłam sobie telewizję, może dzięki niej uda mi się zasnąć. Mam nadzieję, że dołożą mi nieco pracy, bym miała czym się zająć.
<Anrai?>
1046 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz