Jung Hyun-wook, bo tak nazywał się ów klient, to prawie sześćdziesięcioletni mężczyzna który zaoferował mi pokaźną sumę pieniędzy w zamian za towarzyszenie na przyjęciu, gdzie miały znajdować się same ważne i zamożne osobistości. Nie dziwnym było, że staruszek potrzebował towarzyszki za którą będą oglądać się jego znajomi i inni. Starzy mężczyźni już tak mają ; przed publiką mają ogromną potrzebę pokazania się z kobietą która spokojnie mogłaby być ich córką w celu wzbudzenia swego rodzaju zazdrości. Czy była opłacona czy też nie, liczyło się to, że była i zachowywała się dokładnie tak jak chciał i okazywała zainteresowanie tylko i wyłącznie w stosunku do jego osoby. Całkiem możliwe, że gdyby nie pieniądze jakie mi zaoferował nie zgodziłabym się na ten układ. Nie miałam w zwyczaju być z klientami w jego wieku, ale jeden wyjątek nie zaszkodzi. Nie byłam bowiem fanką zbyt dużych różnic wiekowych, w takich przypadkach czasami trudno jest dotrzeć do mężczyzny bo myślą już tylko o kontaktach fizycznych których ja w żadnym przypadku nie oferuję.
Siedziałam przed toaletką nanoszący ostatnie poprawki w swoim makijażu. Miałam na sobie według mnie adekwatną do przyjęcia sukienkę, czyli taką która przyciągnie wzrok. Nie mówimy tu o wymyślnych wzorach czy krojach, a raczej o ilości skóry jaką odsłania. Mężczyźni to wzrokowcy i prędko nie zmienię swojego zdania, bo tak zwyczajnie jest. Poza tym na tym polega moja rola, mam tam po prostu przyciągać uwagę i potulnie się uśmiechać. Moją szyję ozdabiały perły, które były prezentem od mojego dzisiejszego partnera idące w parze z kolczykami. Odłożyłam na bok swoją ulubioną czerwoną szminkę po umalowaniu ust i wstałam z miejsca by założyć swoje ulubione beżowe szpilki od Christiana Louboutina. Chwilę później usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Tak jak się spodziewałam, mężczyzna własnie po mnie przyjechał więc włożyłam do torebki wraz z telefonem kilka najpotrzebniejszych rzeczy i udałam się do wyjścia.
[...]
Nasze przybycie wywołało dokładnie taką reakcję, jakiej oczekiwaliśmy. Prawie wszystkie oczy były zwrócone na nas co sprawiło, że mężczyzna u którego boku stałam wydawał się dumny niczym paw. Ukradkiem przewróciłam oczami na jego zachowanie po czym rozejrzałam się nieco po sali. Chcąc nie chcąc spotkałam się ze spojrzeniem mężczyzny który natychmiast wyglądem przypominał mojego partnera. Przez chwilę nie spuszczałam z niego oczu, trochę mnie to rozkojarzyło. Poczułam jak Hyun-wook zaczyna prowadzić mnie w kierunku naszego obserwatora. Nie myśląc o tym zbyt dużo przybrałam swój najlepszy uśmiech i trzymając go za ramię posłusznie szłam obok.
- Kto by się spodziewał, że zapraszają teraz takich wyrzutków jak ty. - pierwsze słowa padły z ust siwiejącego mężczyzny.
- Ciebie też miło widzieć starcu. Od ostatniego razu zdecydowanie ubyło Ci włosów wiesz?
- Tobie widzę nie ubyło krzty pyskatej gęby, a szkoda bo by się przydało.
- Nie ma to jak kilka słów od ukochanego ojca.
- Nie ma to jak bezużyteczny syn.
Ojciec i syn? Cóż, jednak wzrok mnie nie mylił, jednak w tym momencie wolałam się zdecydowanie mylić. Jak zawsze w ostatnim czasie, musiałam wpakować się w całkiem niezłe bagno, a miało to być zwykłe przyjęcie na którym będę ładnie wyglądać i się uśmiechać. Nie pamiętam uwzględniania w obowiązkach jakichś dramatów rodzinnych. Chodź z drugiej strony, chyba lepsze spotkanie z synem niżeli z żoną. Swoją drogą kto wie czy on jest żonaty?
- Przepraszam, że się wtrącę. - zaczęłam nagle przez co zwróciłam na siebie ich uwagę. - Ale chyba zostawię was na chwilę samych. Widzę stąd bar, usiądę i na Ciebie poczekam dobrze? - uśmiechnęłam się słodko na co Hyun-wook skinął jedynie głową.
Obdarzyłam jego syna ostatnim spojrzeniem po czym skierowałam w stronę wcześniej wspomnianego baru gdzie na pewno znajdą się dla mnie bąbelki które skutecznie mnie rozluźnią. Szampan brzmiał jak dobry początek.
< Hyun-kyo? >
724 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz