Mężczyzna obrócił się na drugi bok czując jak promienie słoneczne wlewają się do jego pokoju, przez pokaźnych rozmiarów okna. Niekoniecznie widziało mu się tak szybkie wstawanie, zwłaszcza, że dzisiejszego wieczoru najpewniej spać nie pójdzie. Zaproszenie, które dostał do tej pory leżało na stoliku nocnym i prosiło się o ciśnięcie nim o najbliższy śmietnik. Koniec końców zgodził się pojawić, ale nie znaczyło to, że miał na to ochotę. Po kilku minutach wewnętrznej walki wstał ślimaczym tempem ubierając przy okazji rzucone na podłogę spodnie. Spojrzał na zegarek, z jednej strony cieszył się, że dzisiejszego dnia miał wolne, bo już byłby spóźniony, ale z drugiej, prawdopodobnie nie będzie miał co robić, aż do przyjęcia. Mdliło go na samą myśl, że ma obracać się wśród ludzi typu jego ojciec. Jedyne o co w zasadzie się modlił, będąc oczywiście ateistą, to o to, aby przypadkiem na którejś z takich zabaw nie spotkać staruszka, który zapewne już szykował dla niego dojebane przemówienie. W czasie gdy on był pochłonięty rozmyślaniem, ekspres do kawy, który notabene był jedyną używaną cały czas rzeczą, zdążył zaparzyć kawę, potrzebną młodemu Jungowi do życia. Kto by pomyślał, że będzie w stanie kiedyś sam się utrzymać, a do tego płacić za drogie ubrania czy inne akcesoria. Niedojda życiowa bez skończonych studiów, nie ważne czego by nie osiągnął, jego ojciec i tak właśnie za takiego go uważał. Wystarczyło samo wyobrażenie, a kubek, razem z zawartością poleciał na ścianę rozbijając się w drobny mak, a ciemna ciecz ubrudziła połowę jasnoszarej farby znajdującej się na ścianie.
- Żebyś się kiedyś zadławił tą kawą, pierdolony starcze. – warknął i uprzątnął bałagan, który sam narobił. Nikt przecież nie zrobi tego za niego, biorąc pod uwagę, że każda pokojówka, którą zatrudniał kończyła z nim w łóżku i zwalniała się kilka dni później, kiedy ten przestawał zwracać na nią uwagę.
Po wszystkim wrócił do sypialni, zgarnął w miarę eleganckie, ale jednocześnie wygodne ciuchy i udał się pod prysznic, zmycie z siebie wszystkich ciężkich myśli powinno na jakiś czasów pomóc, a kto wie, może z tego wieczornego cyrku wyjdzie coś dobrego.
Było zbyt ciepło by założyć pełen smoking, więc zdecydował, że nie zabierze ze sobą marynarki, dobrał do tego luźniejszą, białą koszulę, zostawiając kilka rozpiętych guzików, wiązało się to z brakiem muszki, ale nie przejmował się tym zbytnio, zgodził się tylko i wyłącznie z powodu przyjaciela. Przed wyjściem z domu sprawdził tylko czy ma przy sobie wszystko, wiedział, że na imprezie będzie wszystko i nie musiał się martwic płaceniem za cokolwiek, ale jeśli mu się znudzi to zawsze może wyskoczyć do klubu i zabawić się w jakimś bardziej rozrywkowym towarzystwie, a nie wśród marudnych starców.
Na miejscu zaparkował swoje Lamborghini Aventador, możliwie jak najdalej by nacieszyć się jeszcze przez chwilę spokojem, zanim wejdzie w towarzystwo i zmuszony będzie rozmawiać o tym, jak to wspaniale kręcą się ich biznesy i jak to jest, że ma już prawie 30 lat, a dalej wygląda jakby miał mniej niż 25. Będąc blisko ogromnych drzwi, z prawdziwego, dębowego drewna, przełknął ślinę niemal przymykając oczy, przez co prawie dostał zawału kiedy podszedł do niego Elijah, wspomniany wcześniej przyjaciel.
- Wrzuć na luz Hyu, wyglądasz jakbyś miał zaraz stąd spieprzyć, chyba nie chcesz zawieść swojego najlepszego przyjaciela, co, Jungie? – zdrabnianie nazwiska Hyunkyo doprowadzało go do szału, a młody Urtehem dobrze o tym wiedział.
- Powiedz tak jeszcze raz, a gwarantuję Ci, że zostawisz na tych schodach wszystkie swoje jedynki. Nie będę powtarzał dwa razy. – mruknął i wszedł do środka, zmrużył oczy pod wpływem ostrego światła.
- „Na litość boską, nawet słońce nie jebie tak po oczach.” – pomyślał.
Aby nie przyciągać na siebie cudzych oczu wtopił się w tłum stając w grupie mężczyzn w jego wieku, byli to kumple Elijaha, więc jako tako miał o czym z nimi porozmawiać. Nie było to nic nad wyraz interesującego, ale zdecydowanie wolał to niż kolejne bezsensowne pytania w jego stronę. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zepsuć jego wieczoru, ale wtedy pojawił się on, pieprzony Jung Hyun-wook, a wraz z nim jakaś młoda kobieta, na która teraz spoglądali wszyscy, nikogo przecież nie interesował mężczyzna blisko 60. Jego morderczy wzrok znalazł się na znienawidzonym ojcu, a zaraz później na kobiecie.
<Natalie?>
687 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz